Informatyzacja administracji oznacza podział ryzyka

Raport Computerworld TOP 200 pokazuje, że administracja publiczna pozostaje jednym z dwóch największych sektorów pod względem przychodów dostawców rozwiązań IT. W roku 2013 r. wzrosły one aż o 28 proc.

Podczas debaty, która towarzyszyła premierze tegorocznej edycji Raportu dostawcy wraz z przedstawicielami administracji i ekspertami dyskutowali o warunkach sprzyjających przeniesieniu jak największej liczby usług publicznych do internetu.

Raport Computerworld TOP200 jest dostępny tutaj.

Czynnikiem sprzyjającym informatyzacji administracji publicznej są środki z funduszy unijnych przewidziane na ten cel w perspektywie do 2020 r. Zwłaszcza, że jak zauważył Sławomir Lasota, reprezentujący Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego, dzięki środkom europejskim jest budowany fundament technologiczny, sprzętowy oraz sieciowy, na którym w kolejnym latach można już będzie zbudować warstwę komunikacyjną pomiędzy poszczególnymi urzędami, a także centra przechowywania danych i regionalne centra kompetencji. Standardy komunikacyjne pozwolą administracji na neutralność technologiczną i będą służyły do powstania regionalnych centrów e-usług. Jako przykład Sławomir Lasota wymienił województwo Dolnośląskie.

Nasza klasa dla administracji

Jednak, żeby w perspektywie ogólnopolskiej środki zostały wykorzystane potrzebna jest determinacja i przekonanie, że usługi cyfrowe w znaczący sposób zmienią jakość życia. Tymczasem, jak zauważył podczas debaty prof. Wojciech Cellary z Uniwersytetu Ekonomicznego w Łodzi, w administracji są podejścia do tempa informatyzacji Jedno mówi, że dopóki wszyscy obywatele nie będą korzystali z internetu, to administracja nie powinna świadczyć usług przez internet, żeby tych osób nie dyskryminować. Drugie podejście każe jak najszybciej wprowadzić usługi przez internet właśnie po to, żeby zachęcić cyfrowo wykluczonych do tego, żeby zobaczyli, jakie korzyści mogą dzięki internetowi osiągnąć. Nawiązując do popularnego kilka lat temu portalu społecznościowego, który pozwalał odnajdować po latach dawnych znajomych, Profesor Wojciech Cellary powiedział, że administracji potrzebna jest „Nasza klasa”, czyli takie usługi, które zachęcą do korzystania z internetu również tych, którzy opłacają nawet dostęp do sieci, ale z niej nie korzystają (osoby takie stanowią łącznie 40 proc.).

Zdaniem profesora dla większości z tych osób zwłaszcza starszych mieszkańców mniejszych miejscowości takimi usługami mogłyby być usługi medyczne. Na przykład zdalna rejestracja pozwoliłaby uniknąć kolejek u lekarzy.

Według Andrzeja Lechowicza z SK Banku Spółdzielczego katalizatorem e-usług w Polsce są usługi bankowe, które systematycznie od lat 90-tych edukują konsumentów.

Komercjalizacja usług publicznych

Zdaniem podsekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki Dariusza Bogdana administracja sama nie powinna budować żadnych systemów informatycznych potrzebnych do świadczenia usług. Systemy takie, na zlecenie administracji powinny budować firmy w swoich modelach biznesowych. Dopiero, kiedy usługi będą skomercjalizowane i wszystkie będą dostępne w internecie, żeby korzystający nie musiał się zastanawiać, czy dana usługa jest internetowo dostępna, ale raczej gdzie ona jest, to nastąpi efekt „Naszej klasy” i zarówno osoby prywatne, jak i przedsiębiorcy będą z nich masowo korzystali.

Dostawcy sektora administracji publicznej, którzy od paru lat osiągają przychody z administracji na stabilnym poziomie ok. 2 mld rocznie odnotowali w ostatnim roku 10 proc. wzrost. Do możliwości komercyjnego udziału w usługach publicznych odnieśli się z optymizmem, zaznaczając jednak, że państwo nie może samo się zwolnić z budowania infrastruktury, np. sieci szerokopasmowych.

Zasadność usługowego zamiast technologicznego podejścia do usług publicznych i możliwości udziału firm w ich udostępnianiu potwierdził przedstawiciel jednego z największych dostawców Piotr Witczyński z Oracle.

Zaznaczył, że Oracle wspiera technicznie program, w którym władze Warszawy udostępniły dane, służące do stworzenia bardzo ciekawych aplikacji, wśród których jest popularna „Jak dojadę?”.

Dostawcy są przekonani, że w tym samym modelu można będzie realizować również usługi wymagające zaangażowania urzędników.

Jednak przeszkodą we współpracy może być to, że w sferze publicznej ryzyko nie jest rozłożone symetrycznie między kontrahentami. Możliwość przerzucenia znacznej części ryzyka na dostawcę daje ustawa o zamówieniach publicznych. Stąd oczekiwanie dostawców, że przepisy zostaną zmienione, tak, by mogli ocenić ryzyko przed przystąpieniem do projektu i nie ponosili całkowitej odpowiedzialności za jego niepowodzenie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200