Rzeczy się łączą

Z siecią będzie nas łączyć coraz więcej urządzeń, często bez naszego świadomego udziału. Będzie to jednak jeden z najbardziej znaczących czynników zmieniających nasz styl życia i pracy w najbliższych latach.

Od dłuższego czasu jednym z najmodniejszych tematów dyskusji rynkowych jest automatyczne łączenie w sieci najróżniejszych rodzajów urządzeń, które bezpośrednio nie służy komunikacji pomiędzy ludźmi. W debacie prezesów największych światowych firm sektora technologii informacyjnych, która odbyła się podczas szczytu w Davos, pojawiła się zgoda co do tezy, że postępujące usieciowienie maszyn i urządzeń zmieni nasz sposób życia i pracy w podobnie rewolucyjny sposób, jak zmieniło je upowszechnienie internetu zapoczątkowane ok. 20 lat temu. Takie firmy jak Cisco czy Ericsson szacują, że liczba urządzeń działających w sieci w roku 2020 przekroczy 50 mld i będzie wciąż rosnąć, bo do sieci można przyłączyć wszystko, czym warto sterować, wszystko, co może dostarczyć użyteczną dla kogoś informację.

Większość zastosowań M2M rozwija się w sposób naturalny, jako komercyjny skutek upowszechniania technologii sieciowych. Zautomatyzowane systemy płatności elektronicznych skutecznie wspierają handel. Różnego typu sensory, sterowniki, urządzenia nawigacyjne, analizatory obrazów wspomagają zarządzanie systemami, zwiększając produktywność w logistyce, transporcie, energetyce, ochronie zdrowia. Możliwość zdalnego sterowania i gromadzenie informacji na nowe sposoby to tylko etap wstępny. Ciekawsze możliwości wynikają z doświadczeń w przetwarzaniu bardzo dużych zbiorów danych. Przykładem są inteligentne sieci energetyczne, w których zmienia się funkcja domowych liczników zużycia energii. Optymalizacja wykorzystania energii elektrycznej przynosi przede wszystkim spektakularne oszczędności.

Opublikowany niedawno raport analityczny firmy Arthur D.Little i TeliaSonera na temat przyszłości systemów M2M już dostrzega przejawy kolejnego etapu, który odznaczy się korzyściami o charakterze systemowym. Przykładem takiego podejścia jest zastosowanie zdalnej diagnostyki. Wykorzystanie osobistych urządzeń w sieciach mobilnych powinno zmienić podejście do leczenia wielu chorób cywilizacyjnych.

Jednym z efektów rozwoju systemów inteligentnego transportu w miastach będą pojazdy indywidualne, których kierowcą będzie stosownie do wykonywanego zadania inteligentny robot.

Roboty w sieci

Na razie rynek M2M rośnie w dużej części żywiołowo. Rynki zastosowań i rozwiązań technicznych są rozproszone, często odległe od standaryzacji. W wielu potencjalnie interesujących obszarach zastosowań trudno określić perspektywę dojrzałości, zapewniającej inwestorom rozwój.

W zastosowaniach M2M firmy testują na własne ryzyko najróżniejsze zastosowania i koncepcje techniczne. Niektóre organizacje próbują przeskoczyć do następnej epoki, inwestując w wizjonerskie pomysły, które mogłyby się wydawać chwytami marketingowymi wyjętymi z opowiadań fantastyczno-naukowych. Amazon ogłasza, że będzie rozsyłać przesyłki dronami. Google kupuje firmy produkujące kroczące roboty muły, a niezależnie inwestuje również w samochody poruszające się bez kierowcy. Właściciel Facebooka podobno rozważa stworzenie sieci powszechnego globalnego dostępu do szybkiego szerokopasmowego internetu na bazie fizycznej platformy bezzałogowych statków powietrznych latających na wysokości kilkunastu kilometrów.

Każdy z pomysłów na rozwiązania inteligentne nabiera głębszego sensu, kiedy rozważać go w kontekście sieciowym. Nie chodzi tylko o ekonomię skali, rozumianą jako powtarzalność rozwiązań technicznych, uzasadniającą wdrożenie opłacalnej produkcji. Wyposażone choćby w namiastkę sztucznej inteligencji urządzenie daje szansę na wypracowanie nowej jakości, jeżeli podłączenie do sieci oznacza nie tylko zdalny nadzór nad podstawowymi funkcjami, ale możliwość integracji z innymi systemami przetwarzania informacji.

Rozwój regulowany

Ze względu na systemowy charakter wielu zastosowań M2M nie bez znaczenia jest polityka państwa, w tym dostosowanie rozwiązań prawnych. Doświadczenie rozwoju rynków regulowanych pokazuje, że interwencja państwa może wspomagać rozwój, ale bywa też przyczyną problemów, choćby poprzez brak zdecydowania. Mieszkańcy wielu państw odczuwają już wyraźne efekty wprowadzenia inteligentnych liczników energii elektrycznej, ale w Polsce dostawcy, którzy inwestują w lokalną produkcję tego typu urządzeń, mają wciąż problem z ustaleniem standardów gwarantujących konkurencję.

Potencjalne korzyści społeczne i dla rynku pracy wynikające z upowszechnienia zdalnej diagnostyki są nadzwyczaj inspirujące. Można przecież zapewnić swobodę i mobilność osobom chorym na np. nadciśnienie, choroby serca, stany neurologiczne, które w zwykłych warunkach powinny być pod stałym nadzorem lekarza, co niekiedy zmusza do pozostawania w szpitalu. Udogodnienia dotyczą również chorych na cukrzycę i inne schorzenia wymagające podawania leków pod nadzorem. Względne bezpieczeństwo można zapewnić chorym na demencję, w tym chorobę Alzheimera. Ale takie wdrożenia nabierają sensu, kiedy wprowadzi się je w odpowiedniej skali i na bazie gwarantowanego dostępu do sieci mobilnych. Wymagają one mechanizmów chroniących interesy pacjenta i pogodzenia różnych interesariuszy rynku usług medycznych. A to już jest rola państwa, które nadzoruje system usług medycznych. Tymczasem wdrożenie już dawno zaplanowanych referencyjnych systemów, takich jak internetowe konto pacjenta, wciąż się ślimaczy.

Interesujące są efekty wdrożenia systemu automatycznego wywołania alarmowego w samochodach e-call, który ma być w Europie obowiązkowy od 2015 r. Kraje skandynawskie zdecydowały się na wdrożenie systemu e-call już w 2012 r. Obecność dwukierunkowej łączności w większości nowych samochodów zainspirowała dostawców wielu użytkowych aplikacji. Kierowcy już przywykli do aplikacji dostępnych w smartfonach, więc chętnie korzystają z nowych, nastawionych na obsługę samochodu, serwisów pogodowych, przewodników. Dostawcy samochodów proponują np. przekazywanie do sieci serwisowej informacji o stanie technicznym samochodu, by zoptymalizować proces ewentualnych napraw. W Szwecji, gdzie rząd wdraża program radykalnego ograniczenia liczby wypadków, firmy ubezpieczeniowe dają punkty premiowe kierowcom, którzy godząc się na monitorowanie parametrów jazdy, nie przekraczają przepisów. Kierowca nie obowiązku poddać się tego rodzaju kontrowersyjnemu nadzorowi, ale wtedy nie może liczyć na premiowe zniżki ubezpieczenia.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200