Gorący restart

W 1998 r. mój komputer miał kilkadziesiąt megabajtów pamięci operacyjnej, kartę graficzną z akceleratorem, dysk o pojemności 8 GB i procesor taktowany zegarem 330 MHz.

Dzisiejsze procesory mają po kilka gigaherców, komputery domowe po kilka gigabajtów, a dyski w nich pojemność mierzoną w terabajtach. A w ogóle, wszystko to przestało mieć znaczenie, bo zmienił się model przetwarzania – jest „cienka” końcówka, a na zapleczu praktycznie nieograniczone możliwości chmury.

Wiosną 1998 zacząłem zdobywać pierwszych Czytelników, rozpoczynając pisanie felietonów o objętości 3500 znaków w tygodniku Computerworld. Zapełniałem tę szpaltę przez około 16 lat i można łatwo policzyć, że gdyby moja publicystyka rosła tak szybko, jak możliwości technologii, to dziś dostarczałbym co tydzień 3,5 mln znaków, co odpowiada mniej więcej objętości Biblii, albo też wypuszczałbym jeden felieton co 0,6 sekundy.

Ale przecież to niemożliwe. Mój hardware przez ten czas nie podlegał żadnemu upgrade’owi, a nawet lekko zwapniał. Trochę oczywiście poprawił się software – w tzw. międzyczasie uzupełniłem wykształcenie i zrobiłem całkiem niezłą karierę w swojej branży – ale przecież każdy wie, że kiedyś kończą się możliwości każdego układu, a ten stary trzeba w końcu odesłać na zasłużoną emeryturę. Szanowni Państwo, drodzy Czytelnicy: to ostatni felieton, jaki dla Was piszę na łamach Computerworld.

Zacząłem, gdy komputery nieśmiało pojawiały się na biurkach i w domach; kończę w rzeczywistości, w której internet, urządzenia przenośne, bezprzewodową łączność i powszechną automatyzację prostych czynności traktujemy jako coś oczywistego.

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy razem ze mną obserwowali ten postęp. Zmieniło się nieomal wszystko, ale pewne rzeczy pozostają stałe. Technologia potrzebuje ciągle mądrych specjalistów, którzy zrobią z niej użytek biznesowy; organizacje – śmiałych liderów, którzy przewodzą zmianie, a jednocześnie bacznie obserwują jej skutki i pragmatycznie dostosowują się do nich. A ja ciągle naiwnie wierzę w zdolność informatyki do zmieniania świata na lepsze.

I – jak trend technologiczny wskazuje – przenoszę się do chmury. Mam nadzieję, że odszukają mnie tam Państwo. Zgodnie z zasadami freeconomics, za darmo dostępny będę na blogu i Facebooku, zaś w wersji premium na kursach podyplomowych oraz na łamach miesięcznika biznesowego. Słowem, nie zimny reset, a gorący restart.

Zapraszam do kontaktu i życzę wszystkiego dobrego!

Gorący restart
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200