Gospodarka w czasach robotów

Entuzjaści robotów nie mają wątpliwości: te urządzenia zbawią gospodarkę i uszczęśliwią ludzi, zwalniając ich z obowiązku wykonywania najbardziej mozolnych prac. Przeciwnicy automatów wieszczą katastrofę: roboty zastąpią większość zatrudnionych, pozbawiając ich pracy i środków do życia.

Gdy Christian Johnson rozpoczynał przed kilkunastoma miesiącami praktyki w jednym z działów NASA Langley Research Center w amerykańskim Hampton, nie spodziewał się, że wkrótce będzie wykorzystywał do pracy… humanoidalnego robota na kołach. Johnson podczas stażu radził sobie doskonale, więc gdy jesienią musiał wrócić do szkoły, zdecydowano o kontynuowaniu współpracy. Rozważano różne scenariusze pracy zdalnej – tak, by mógł wciąż zajmować się swoimi zadaniami (analizą danych w centrum badawczym). Rozwiązaniem okazał się produkt firmy VGo Communications, oferującej coś, co w materiałach prasowych nazywane bywa „systemem usprawniania produktywności”, a prościej rzecz ujmując, jest mobilnym robotem wyposażonym w systemy komunikacji, dzięki którym przebywający poza siedzibą firmy operator może pracować tak, jakby znajdował się na miejscu.

Jeden ze współpracowników praktykanta zaproponował szefowi IT działu badawczego, by zakupił jedno urządzenie VGo. Ten się zgodził i od tego momentu Christian Johnson mógł za pośrednictwem robota przemierzać korytarze centrum i brać udział w spotkaniach roboczych bez potrzeby stawiania się w pracy. Czy właśnie tak będzie przebiegać popularyzowanie się robotów we współczesnym biznesie?

Gospodarka w czasach robotów

Pół wieku z robotami

Roboty przemysłowe są z nami od dawna – w fabrykach pracują od wczesnych lat 60. poprzedniego wieku (najczęściej zajmują się wytwarzaniem aut). Ale w ostatniej dekadzie zaczęły szybko się rozwijać, są coraz doskonalsze i potrafią coraz więcej, dlatego szerzej korzysta z nich również branża medyczna, militarna czy firmy i instytucje zajmujące się zapewnianiem bezpieczeństwa publicznego.

Z raportu „World Robotics” przygotowanego przez International Federation of Robotics, dowiadujemy się, że rok 2011 był najbardziej udany dla robotów przemysłowych od 1961 r. – sprzedaż takich urządzeń wzrosła wtedy o 38% (do ponad 166 tys. egzemplarzy). Za ten wzrost odpowiedzialne były przede wszystkim Chiny, Stany Zjednoczone i Niemcy – choć liderem, jeśli chodzi o użytkowanie robotów, pozostała Japonia. W USA w 2011 r. sprzedano w sumie 20,555 tys. robotów (ponad 40% więcej niż w poprzednim roku). IFR szacuje, że w roku 2015 na całym świecie w użytkowaniu będzie ponad 1,5 mln robotów przemysłowych różnego typu.

Oczywiście, większość będą stanowiły prawdopodobnie tradycyjne roboty przemysłowe, wykorzystywane przy produkcji i w logistyce – ale coraz bardziej zauważalne będzie również wdrażanie ich w niewielkich firmach i organizacjach (podobnie jak w przypadku opisanym na początku).

Gospodarka w czasach robotów

ET z ekranem

Urządzenie VGo wyposażone jest w kamerę, mikrofony oraz wyświetlacz zamontowane na samobieżnej platformie z 1,2-metrowym statywem. Po zainstalowaniu w domowym komputerze odpowiedniego oprogramowania Christian Johnson mógł zalogować się zdalnie do urządzenia i wykorzystać je jako swój awatar w firmie – wysłać je np. do któregoś ze współpracowników i porozmawiać z nim, czy nawet wziąć udział w spotkaniu. Według Johnsona, tradycyjne systemy telekonferencyjne w jego przypadku nie sprawdziłyby się – wirtualny odpowiednik musiał mieć swobodę przemieszczania się po siedzibie firmy.

„Oczywiście, do wszystkiego trzeba się było przyzwyczaić – chwilę zajęło mi np. nauczenie się wygodnej obsługi VGo. Robotem można sterować na dwa sposoby: korzystając z klawiszy kierunkowych na klawiaturze lub za pośrednictwem interfejsu wyświetlanego na ekranie. Wybrałem to drugie – w tym systemie na ekranie wyświetlany jest obraz prezentujący otoczenie robota, a wskazanie myszką odpowiedniego obszaru sprawia, że VGo przemieszcza się w jego kierunku. Działa to niemal jak mechanizm ‘przeciągnij i upuść" – wyjaśnia Christian Johnson.

Czasami zdarzało się, że robot natrafiał na przeszkody – wpadał na wyposażenie biurowe lub nie mógł poradzić sobie z obsługą windy (głównie dlatego że z uwagi na chęć obniżenia kosztów nie wyposażono go w ruchome ramię). Teoretycznie dało się nacisnąć przycisk, odpowiednio manewrując urządzeniem, ale dużo wygodniej i szybciej było poprosić kogoś o pomoc. Dodajmy, że urządzenie kosztuje ok. 6 tys. USD.

Gospodarka w czasach robotów
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200