Orange Polska po francusku

Nowy prezes TP SA w jednym z pierwszych wywiadów zapewnił, że przyszłość spółki pod jego rządami oznacza ewolucję, a nie rewolucję. Odniósł się do spodziewanego planu redukcji kosztów, ale zabrzmiało to jak sygnał, że nie należy się spodziewać niczego w stylu „nowej strategii”.

Zmianę na stanowisku prezesa największego polskiego operatora telekomunikacyjnego trudno interpretować inaczej niż jako konsekwencję pogarszających się wyników finansowych. Od kilku kwartałów utrzymuje się spadek przychodów, zysku netto, a ostatnio jeszcze dodatkowo pesymistyczne prognozy co do ewentualności dywidendy. Wśród inwestorów giełdowych utrwaliło się przekonanie, że odwrócenie tendencji spadkowej nastąpi dopiero za jakiś czas. Chyba też niewielu spodziewa spektakularnych wydarzeń, które zaskoczą rynek, uważając, że najlepiej te trudne czasy po prostu przeczekać.

Na użytek inwestorów i mniejszościowych akcjonariuszy sytuację spółki wyjaśnia się między innymi wpływem czynników zewnętrznych, np. obniżeniem stawek w rozliczeniach hurtowych za zakończenie połączeń w sieci ruchomej MTR. To pasuje również niektórym analitykom, bo tłumaczy się samo w uproszczony sposób bez konieczności zgłębiania istoty rynków regulowanych, a przede wszystkim innych czynników warunkujących sprzedaż usług przez operatora. Prezes UKE w tego rodzaju operatorsko-inwestorskich analizach bywa identyfikowany jako źródło ryzyka. Regulator rynku, działając nie z subiektywnego uznania, ale realizując szeroko akceptowane wskazania polityki unijnej, nakłada obowiązki regulacyjne na operatora o znaczącej pozycji rynkowej, by stworzyć warunki dla zwiększenia konkurencji. Tym samym ma go skłonić do odejścia od zachowań rutynowych. Konkurencja wymusza myślenie o wzroście produktywności i innowacjach, redukcji kosztów. Tańsze stawki rozliczeń powinny sprzyjać wzrostowi ruchu w sieci, ale bywają też pretekstem przesunięcia ocenianej spółki do wyższej kategorii ryzyka, zwłaszcza gdy przychody rzeczywiście spadają.

Schematyzm myślenia niektórych analityków każe im wspomnieć też o takich zjawiskach, jak spadek przychodów z telefonii stacjonarnej, kiedyś głównego źródła przychodów byłego monopolisty. Od dawna substytutem telefonu stacjonarnego staje się telefonia mobilna lub VoIP, a głównym uzasadnieniem posiadania stałego łącza jest potrzeba korzystania z dostępu do szybkiego szerokopasmowego internetu. W ramach Orange Polska te historyczne zaszłości tracą na znaczeniu, a co ważniejsze, właściwie nie są już przedstawiane w prezentacjach inwestorskich, gdzie jest mowa o oferowaniu pakietów usług.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200