Inwestycje w IT na drugim okrążeniu

Dwadzieścia lat po ogłoszeniu pierwszego planu informatyzacji Polski, gdy nad Wisłą zadomowiły się wszystkie światowe korporacje, a rząd przystępuje do rozdzielania kwot unijnej pomocy na najbliższą siedmiolatkę, Computerworld pyta, jak skutecznie inwestować w informatyzację firm oraz instytucji.

Jak zwiększyć środki przedsiębiorstw i instytucji na inwestycje w IT i co zrobić, by te pieniądze były wydawane bardziej efektywnie? - to pytanie postawiliśmy uczestnikom redakcyjnej debaty, która odbyła się w Ministerstwie Gospodarki. Zaproszenie do udziału w dyskusji przyjęli: wiceminister gospodarki Dariusz Bogdan, doradca Prezydenta RP Krzysztof Król, dyrektor generalny polskiego oddziału Microsoft Ronald Binkofski oraz prezes Oracle Polska Bartosz Soroczyński. Dyskusję prowadził Tomasz Bitner, redaktor naczelny Computerworld.

Dariusz Bogdan, wiceminister gospodarki

Ważny jest dostęp do usług, również dzięki szerokopasmowemu internetowi. Potrzebna jest edukacja. Te cele będziemy mogli zrealizować dzięki programom twardym, które umożliwią inwestycje w infrastrukturę, i miękkim, skoncentrowanym na podnoszeniu świadomości, oraz dzięki wspieraniu konkurencyjności polskich firm na rynkach międzynarodowych.

Tomasz Bitner: W Konkursie Lider Informatyki staramy się pokazać firmy, które najciekawiej i najefektywniej wykorzystują informatykę. Dzisiaj zastanowimy się, jak efektywnie gospodarować środkami na informatyzację. Na początek: czy możliwa jest odpowiedź na pytanie, ile w skali kraju wydajemy na informatykę?

Zobacz również:

  • AI zmienia światowe aglomeracje
  • 5G to nie tylko smartfony - jakie technologie skorzystają?

Dariusz Bogdan: Obroty polskiego sektora ICT wynoszą rocznie 16 mld zł. Cały rynek jest wart między 20 a 21 mld zł. Poszczególne statystyki różnią się od siebie w zależności od tego, jakie inwestycje obejmują. Pod względem dostępu do szerokopasmowego internetu zajmujemy 49 miejsce na świecie, w ciągu ostatnich czterech lat przesunęliśmy się aż o 20 pozycji. Jeżeli chodzi o centra usług wspólnych, to w 2015 r. mamy szansę wyprzedzić Rosję, co dałoby nam prymat w całej Europie. Już teraz w Krakowie jest więcej centrów usług wspólnych niż w New Dehli.

W całym kraju aż 50 tys. podmiotów gospodarczych wskazuje jako przedmiot działania IT. Mamy najwięcej obok Brazylii absolwentów konkursu Imagine Cap organizowanego przez Microsoft. Te dane świadczą, że dobrze wystartowaliśmy i że udało się nam pokonać wiele barier informatyzacji.

Krzysztof Król: Stosuję własny miernik informatyzacji w administracji - wskaźnik relacji pomiędzy osobami, które mają elektroniczne konta bankowe, a liczbą osób, które korzystają z profilu zaufanego. W tej chwili ta relacja wynosi 10 mln do 130 tys. osób, czyli otrzymujemy wskaźnik 1,3%. Ale nie jest tak pesymistycznie. Mamy wiele przykładów dobrych inwestycji. Centralna Ewidencja Informacji o Działalności Gospodarczej zdecydowanie poprawiła komfort korzystania z administracji. Mamy elektroniczne sądy, z roku na rok podwaja się liczba osób, które składają deklarację PIT drogą elektroniczną. Mamy zaawansowaną śląską kartę usług. Samorząd wydaje dokument, który będzie jednocześnie biletem komunikacji miejskiej, biletem parkingowym, portmonetką, biletem do muzeów, kin, bibliotek.

Ale nie wszystko idzie tak sprawnie. Państwo nie wywiązuje się z jednego z podstawowych obowiązków, czyli elektronicznego potwierdzania tożsamości obywatela i czuwania nad nielegalnym wykorzystaniem dokumentów w zakresie elektronicznym. To, co w jednych instytucjach udaje się usprawnić, gdzie indziej ciągle odbywa się na starych zasadach - np. ZUS wydaje zaświadczenia o niezaleganiu z opłatami od ręki i za darmo, a urzędy skarbowe każą sobie za to płacić i trzeba czekać kilka dni.

Tomasz Bitner: A jak z perspektywy korporacji wyglądają inwestycje w IT w biznesie i administracji w Polsce na tle tego, co się dzieje w innych państwach naszego regionu?

Bartosz Soroczyński, prezes Oracle Polska

Informatyzacja dużych przedsiębiorstw przebiega w Polsce dobrze. Nam, jako dostawcom, czasem łatwiej jest nawet sprzedać innowacyjne rozwiązanie w Polsce niż do centrali danej firmy na Zachodzie Europy. Gorzej jest z małymi firmami, które nie widzą bezpośrednich korzyści z informatyzacji. Dlatego niezbędna jest edukacja.

Ronald Binkofski: Mam porównanie, bo ostatnie trzy lata spędziłem w Rumunii, która również przystąpiła do Unii Europejskiej. I chociaż wydawałoby się, że z infrastrukturą może tam być znacznie gorzej, bo to kraj o tradycjach rolniczych, to pod względem dostępności i przepustowości internetu rumuńskie miasta plasują się w światowej czołówce.

Z moich doświadczeń wynika, że informatyzacja dużych przedsiębiorstw przebiega w Polsce dobrze. Nam, jako dostawcom, czasem łatwiej jest nawet sprzedać innowacyjne rozwiązanie w Polsce niż do centrali danej firmy na Zachodzie Europy. Gorzej jest z małymi firmami, które nie widzą bezpośrednich korzyści z informatyzacji. Dla nich ważniejszy jest dostęp do pieniądza, bieżące działanie, operacyjność. Dlatego niezbędna jest edukacja i przywoływanie przykładów takich krajów jak Finlandia, gdzie MŚP znakomicie wykorzystują technologię do poprawy produktywności.

Bartosz Soroczyński: Przez ostatnich kilka lat pracowałem z sektorem publicznym na całym świecie. Wszystkie realizowane projekty podzieliłbym na dwie grupy. Pierwsza to projekty bazowe, które dotyczą różnego rodzaju rejestrów, usług dla obywateli itp. Drugi rodzaj stanowią projekty przeniesione z biznesu. Ciekawe jest to, że wiele państw, w tym nasi sąsiedzi, utworzyło różne podmioty mające na celu transferowanie modeli biznesowych, które wykorzystuje się w przedsiębiorstwach, do sektora publicznego. Mam na myśli projekty, które miały na celu konsolidację wielu ministerstw i organizacji publicznych dla realizacji procesów biznesowych czy parabiznesowych. To mogą być grupy zakupowe albo grupy dostarczające różnego rodzaju usługi.

Polski rynek jest ciekawy, bo zostały już stworzone podstawy technologiczne, a teraz mamy możliwość wdrażania modeli skonsolidowanych, koncentrujących się na efektywności zarządzania, transparentności procesów gospodarczych występujących w sektorze publicznym z wykorzystaniem technologii IT. Chętnie zostaniemy partnerem sektora publicznego przy realizacji tego typu projektów. Dzięki temu administracja może w nowoczesny sposób zarządzać zasobami ludzkimi, logistyką i tworzyć platformy wymiany informacji z otoczeniem zewnętrznym.

Tomasz Bitner: A gdybyśmy spojrzeli bardziej praktycznie, to jakie bariery w relacjach biznesu z administracją już się udało pokonać, a co wciąż przeszkadza?

Dariusz Bogdan: Jest nieźle, ale może być zdecydowanie lepiej. Pokonaliśmy barierę związaną z szybkim założeniem firmy, jej prowadzeniem i zakończeniem działalności, poradziliśmy sobie z kwestią bezpieczeństwa obrotu gospodarczego. Również barierę kapitałową związaną z wejściem na rynek udało się pokonać, bo tysiące firm otrzymały w ostatnich latach pieniądze na usługi IT i wsparcie potrzebne do informatyzowania firmy.

Podjęliśmy zobowiązanie, że do końca tego roku wszystkie usługi, które świadczy samo Ministerstwo Gospodarki, a związane np. z koncesjami, oraz te, które świadczą podległe nam agendy, np. PARP czy Urząd Dozoru Technicznego, będą dostępne drogą elektroniczną. Przedsiębiorca będzie mógł wybrać, czy chce korzystać z drogi tradycyjnej czy elektronicznej, ale w niektórych przypadkach nie ma innej możliwości niż dostarczenie, np. wniosku o dotację, przez internet.

Krzysztof Król, doradca Prezydenta RP

W perspektywie 2020 r. potrzebna jest wielka akcja edukacyjna, która doprowadzi do likwidacji wykluczenia cyfrowego. To pobudzi popyt na produkty i usługi technologiczne. Kolejna kwestia to przełamanie bariery dostępu do edukacji, pracy i życia społecznego osób niepełnosprawnych.

Krzysztof Król: Przełamaliśmy wreszcie to, co powodowało, że żyliśmy w "Dniu świstaka". Średnio co dwa lata budziliśmy się z nowym planem informatyzacji, wielkimi zmianami i przełomem. Zajmowaliśmy się planami, a nie pracą nad ich wdrażaniem, i tu wszyscy jesteśmy winni. Udało się jednak np. uruchomić bazę ubezpieczeń odpowiedzialności cywilnej prowadzoną przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, gdzie każdy obywatel może sprawdzić, czy sprawca kolizji jest ubezpieczony, w jakim towarzystwie i czy ma ważne ubezpieczenie. Brakuje nam tego, żeby administracja od najniższego do najwyższego szczebla przestrzegała Kodeksu postępowania administracyjnego, szczególnie artykułu 220. Chodzi o to, że organ administracji nie może żądać oświadczenia ani zaświadczenia, jeżeli są znane organowi z urzędu na podstawie rejestrów publicznych. To jest prawo, które praktycznie eliminuje traktowanie obywatela jako gońca administracji, a przerzuca odpowiedzialność na urzędy. Niestety, sądzę, że współczynnik stosowania tego artykułu nie jest jeszcze zbyt wysoki.

Tomasz Bitner: Zostawmy na chwilę administrację. Czy uważają Panowie, że państwo powinno wspierać wykorzystanie IT w prywatnych firmach do budowania ich konkurencyjności, efektywności? A jeżeli tak, to w jaki sposób?

Dariusz Bogdan: Nie będąc krajem zamożnym, zmierzyliśmy się ze wspólnym rynkiem europejskim na zasadach konkurencji. W związku z tym wspomaganie informatyzacji wydaje się jak najbardziej uczciwe, po to, żebyśmy starali się równać do średniej Unii Europejskiej. Ostatnie cztery lata z punktu widzenia gospodarczego były dla Polski bardzo dobre. Skróciliśmy dystans do wysoko rozwiniętych krajów UE o ok. 18%. Ale dalej powinniśmy mocno wspierać przedsiębiorstwa, żeby mogły prowadzić równy wyścig ze wszystkimi krajami.

Tomasz Bitner: Ale czy celowe wsparcie informatyki nie jest zaprzeczeniem wolnego rynku?

Krzysztof Król: Nie. Drugim hasłem po wolności jest równość. Jeśli zgadzamy się co do priorytetu wolnościowego, to powinniśmy się zgadzać co do priorytetów równościowych. Skoro wszystkie rządy pomagają przedsiębiorcom, to nie możemy być jedynym liberalnym wyjątkiem, który nie pomaga. Trzeba pomału budować dumę z polskiego przemysłu, w tym z przemysłu IT. 3 maja Prezydent RP odznaczył twórców "Wiedźmina" Krzyżami Kawalerskimi Orderu Odrodzenia Polski. Trudno znaleźć lepszy przykład garażowego przedsiębiorstwa, które się rozwijało od dystrybucji, przez tłumaczenia, tworzenie własnych produktów i wprowadziło produkt, którego ponad 90% sprzedaje się na rynkach zachodnioeuropejskim i amerykańskim i z którego możemy być dumni.

Tomasz Bitner: Czy z punktu widzenia dostawców daje się stwierdzić, że pieniądze choćby z programu Innowacyjna Gospodarka rzeczywiście pobudzają rozwój informatyki w polskich przedsiębiorstwach?

Ronald Binkofski, dyrektor generalny polskiego oddziału Microsoft

Edukacja inżynierska w Polsce jest bardzo dobra. Ale żeby umożliwić absolwentom studiów konkurowanie na rynku międzynarodowym, powinniśmy więcej inwestować w naukę języków obcych, bo w tym nasi informatycy są wciąż słabsi.

Ronald Binkofski: Z pewnością tak. Myślę, że to są dobre programy. Dla mnie ważne jest to, co wspieramy, i co Ministerstwo powinno wspierać. Przede wszystkim nie powinno być stronniczości, jeśli chodzi o technologie. Ważne, żeby informatyka była dobrze używana, żeby wszystkie inne dziedziny były dzięki niej o wiele bardziej konkurencyjne i produktywne. W tym kierunku idzie świat. Tylko wtedy będziemy mocni w eksporcie, jeżeli będziemy dostarczać produkty lepiej, szybciej i będziemy reagowali na zmiany rynku. Konieczna jest edukacja, żeby przedsiębiorca wiedział, jak nowe technologie ułatwią mu dostęp do nowych, zaawansowanych usług.

Bartosz Soroczyński: W Computerworldzie przeczytałem, że rola CEO jest coraz mniejsza, a ja uważam, że przeciwnie, on się staje coraz ważniejszy. Buduje strategię, doradza zarządowi, jak wykorzystać technologie IT. Powiedzieliśmy już dzisiaj, że instytucje publiczne implementują model funkcjonowania poprzez usługi, dodałbym, że małe przedsiębiorstwa przyjmują wiedzę dzięki wdrożeniom. IT już nie dotyczy samej sfery zarządzania informacjami i procesami biznesowymi, ale ingeruje w działania podstawowe organizacji. Dzięki znacznie łatwiejszemu dostępowi do zaawansowanych technologii i optymalizacji kosztowej oraz organizacyjnej, firmy budują przewagę konkurencyjną.

Ronald Binkofski: Ale musimy brać pod uwagę, że to samo dzieje się w innych krajach. Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że wszędzie są mądrzy ludzie, sprawni informatycy. Myślę, że nie będziemy mieli problemu z poprawą konkurencyjności wobec Niemiec, Austrii czy Ameryki, ale głównych konkurentów mamy po sąsiedzku. Oni na nas patrzą jako na kraj, który miał dobrą gospodarkę i był prekursorem zmian, ale starają się nas dogonić. Rumuni są już bardzo blisko, bo technologicznie są porównywalni, a językowo nawet lepsi i dzięki temu obsługują cały świat.

Dariusz Bogdan: Nie podzielam pańskiej opinii. W Polsce każdego roku kształcimy 40 tys. studentów różnych specjalności, począwszy od zarządzania informatyką, poprzez programistów, administratorów, osób od telekomunikacji. To więcej niż w pozostałych krajach naszej części Europy. Z badań wynika, że 60% osób zajmujących się IT to osoby między 25 a 30 rokiem życia. One nie pamiętają świata bez internetu i mają bardzo duży potencjał.

Ronald Binkofski: Nie zapominajmy, że Polska jest największa w regionie i rozwija się lepiej niż te kraje. Pytanie, czy centra usług, które u nas powstają, konkurują kosztem czy jakością. Bo jeżeli najważniejszą rolę gra cena, to inwestorzy mogą się w pewnym momencie zacząć wycofywać. Pracowałem w rumuńskim oddziale Microsoftu właśnie wtedy, kiedy Nokia zamknęła tam swoją inwestycję i nie chciałbym, żeby podobnie było w Polsce.

Dariusz Bogdan: Wierzymy, że plan biznesowy jest planem jakościowym, a nie kosztowym. Rozumiemy, że wzrostu gospodarczego nie możemy już opierać na tradycyjnych przewagach, takich jak tania siła robocza czy położenie geograficzne. Chcielibyśmy konkurować jakością. W wielu przypadkach to się nam udaje. Dobrym przykładem jest "dolina lotnicza". Tam nie ma dobrej infrastruktury, opiera się na świetnej tradycji Centralnego Okręgu Przemysłowego i doskonałych fachowcach. I - co najważniejsze - południowo-wschodnia Polska przyciąga kapitał, pomimo że dla inwestorów atrakcyjniejsze byłyby inne regiony, np. Łódź, Poznań lub Warszawa.

Tomasz Bitner: W Konkursie Lider Informatyki przedsiębiorstwa z "doliny lotniczej", zakłady z Mielca i Rzeszowa, są wysoko notowane za znakomite wykorzystanie IT.

Krzysztof Król: Przykłady tych przedsiębiorstw pokazują, że polscy inżynierowie potrafią nie tylko składać gotowe produkty, ale sami konstruują śmigłowce, wykorzystywane na całym świecie. Telewizory i urządzenia AGD sprzedawane w UE są w dużej części produkowane w Polsce. Z kolei najnowocześniejsze żarówki LED są wprawdzie wytwarzane w Chinach, ale pakowane i rozliczane w Pile, bo tam Philips ma centrum handlowe i rozliczeniowe.

Tomasz Bitner: Porozmawiajmy o kadrach. Czy w związku ze spadającą od 2007 r. liczbą studentów informatyki, za pięć, dziesięć lat nie będziemy mieć problemu już nie z kapitałem, ale z ludźmi, którzy informatykę będą rozwijać?

Bartosz Soroczyński: Wspieramy edukację w różnych formach. Prowadzimy na wielu uczelniach programy, które mają na celu propagowanie naszych technologii, ale przede wszystkim prowadzenie badań. Polscy studenci pracują nad tym, jak można dostosować technologie uniwersalne do potrzeb branży finansowej, energetycznej czy wydobywczej. Wyniki badań posłużą uruchomieniu przedsięwzięć gospodarczych i realizacji projektów z wykorzystaniem rozwiązań chmurowych, Big Data i alternatywnych sposobów dostarczania usług informatycznych.

Ronald Binkofski: Edukacja inżynierska w Polsce jest bardzo dobra. Ale żeby umożliwić absolwentom studiów konkurowanie na rynku międzynarodowym, powinniśmy więcej inwestować w naukę języków obcych, bo w tym nasi informatycy są wciąż słabsi.

Krzysztof Król: Polska szkoła jest wciąż zbyt mało zinformatyzowana. To jest kwestia nie tylko infrastruktury, ale w ogóle łatwiejszego dostępu, np. do Wi-Fi. Druga kwestia to możliwość wyboru uczelni: tegoroczny absolwent Olimpiady Wiedzy o Polsce i Świecie Współczesnym, który mógł wybrać dowolną uczelnię, będzie studiował na Uniwersytecie Nowojorskim w Szanghaju.

Tomasz Bitner: Mamy doświadczenie działań 8.1 i 8.2 w Programie Operacyjnym Innowacyjna Gospodarka, czyli rozwijania usług i rozwijania kontaktów między przedsiębiorstwami drogą elektroniczną. Ale nie wszystkie dofinansowane projekty mają sens. Skrajnym przykładem jest dla mnie serwis z horoskopami dla psów. Pytanie: czy w kolejnej perspektywie chcemy wspierać podobne przedsięwzięcia, czy raczej powinniśmy rozwijać informatykę służącą poprawie efektywności przedsiębiorstw?

Dariusz Bogdan: Nie znam tego przykładu, ale rzeczywiście, inne były przesłanki do tworzenia programów. Zmieniły się wyzwania, więc przygotowujemy także nowy program rozwoju przedsiębiorstw. Chodzi nam o to, żeby powstało jak najwięcej nowych produktów i usług.

Ministerstwo Gospodarki chce wspierać firmy IT w trzech fazach. Pierwsza to start-upy - im proponujemy dotacje. Ale już w kolejnej fazie, kiedy firma z mikro zamienia się w małą firmę, ma pomysł na swoją działalność, tylko brakuje jej kapitału, przedsiębiorca dostawałby pożyczkę. Kolejna faza, kiedy firma opanowała jakąś część rynku i ma przesłanki, żeby zaistnieć w Europie, na świecie, otrzymałaby pomoc w promocji i nawiązaniu kontaktów. Powstaną centra usług wspólnych nie tylko dla firm, ale również dla samorządów. Chcemy wspierać sklepy internetowe, a także organizacje, które zajmują się rozstrzyganiem sporów wynikających z zawierania transakcji w internecie.

Tomasz Bitner: Co powinnyśmy zrobić do roku 2020, żeby skutecznie wspierać rozwój informatyki?

Krzysztof Król: Od czasu pierwszego planu informatyzacji Polski minęło już 20 lat, ale cały czas mamy 9-10 mln osób, które są wykluczone cyfrowo. Dzieje się tak nie ze względów finansowych czy infrastrukturalnych, ale dlatego że ludzie ci nie widzą korzyści z używania nowych technologii. To znaczy, że w perspektywie 2020 r. potrzebna jest wielka akcja edukacyjna, która doprowadzi do likwidacji wykluczenia cyfrowego. To pobudzi popyt na produkty i usługi technologiczne. Kolejna kwestia to przełamanie bariery dostępu do edukacji, pracy i życia społecznego osób niepełnosprawnych. Przykładowo, w Polsce mamy 100 tys. osób niewidomych i 600 tys. osób z poważną dysfunkcją wzroku. ICT jest dla nich ogromną szansą na normalne życie. Odrębnym problemem jest takie budowanie infrastruktury, żeby osiągnąć największy efekt społeczny. Żeby nie zaczynać od tego, co jest wygodne dla urzędu, bo będziemy tworzyli sprawne procedury, które niczemu nie służą, natomiast realizować inwestycje infrastrukturalne tam, gdzie są najbardziej potrzebne.

Dariusz Bogdan: Ważny jest dostęp do usług, również dzięki szerokopasmowemu internetowi. Potrzebna jest także edukacja, żebyśmy rozumieli, że internet możemy stosować w coraz szerszym zakresie i na wielu płaszczyznach. Te cele będziemy mogli zrealizować dzięki programom twardym, które umożliwią inwestycje w infrastrukturę, i miękkim, skoncentrowanym na podnoszeniu świadomości, oraz dzięki wspieraniu konkurencyjności polskich przedsiębiorstw na rynkach międzynarodowych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200