Gra o tron. CIO na rozdrożu

Władzę wykonawczą w przedsiębiorstwie dzierży zarząd, z prezesem na czele - w teorii przynajmniej. W praktyce, jak to pięknie ujęła prof. Jadwiga Staniszkis, władzę dzierży ten, kogo słowa lub decyzje stają się przyczyną postępowania innych.

Otóż działania biznesowe coraz częściej oparte są na danych i systemach je przetwarzających. Oczywiście, nie wszędzie - np. w branży przemysłowej, rolnej, wydobywczej czy transportowej nadal wiele zależy od czynników materialnych: pogody, sprawności maszyn i urządzeń, warunków naturalnych. Ale już branże, takie jak: telekomunikacja, finanse, media czy reklama, są nieomal w całości oparte na danych. To information trading businesses, informacja jest w nich towarem, a jej dostępność i jakość - podstawowym instrumentem władzy. Jak zgrabnie określił to Bill Diggins z firmy Verizon: "Dane to nowa ropa naftowa". A przecież wiadomo, że kto ma ropę, ten ma władzę.

W polu widzenia pojawia się nasz stary znajomy, CIO, w nowej roli. Mając kontrolę nad infrastrukturą, aplikacjami, zasobami informacyjnymi i personelem informatycznym przedsiębiorstwa, może de facto rządzić nim swoimi decyzjami lub zaniechaniami. Pytanie brzmi: czy zechce to zrobić?

Odpowiedź, wbrew pozorom, nie jest oczywista. Wielu CIO dobrze czuje się w roli technicznego wykonawcy decyzji, które podejmuje "biznes". Oni pozostaną w swojej strefie komfortu. Zostaną z niej wypchnięci w chwili, gdy technologie chmury obliczeniowej udostępnią biznesowi informatykę bez konieczności akceptowania pośrednictwa organizacji IT.

Ale jednocześnie na świecie, a zwłaszcza w Polsce, dojrzał nowy model szefa informatyki. Pochodzi z generacji, która jeszcze zdobyła dobre wykształcenie, a już wzrastała bez obciążeń i kompleksów. Zna języki, dobrze czuje się w międzynarodowym środowisku, przetarł się przez szczeble korporacji, uzupełnił wykształcenie techniczne o biznesowe. Góruje pod względem potencjału intelektualnego, wykształcenia, a zwłaszcza zrozumienia megatrendów w otaczającej rzeczywistości nad swoimi partnerami: szefami sprzedaży, finansów czy produkcji. Jest w pełni przygotowany, by objąć realną władzę w przedsiębiorstwie. Rozumie, że nie musi mieć stanowiska CEO; wystarczy, że "stanie się przyczyną" decyzji, które ów podejmuje.

Widzę cię, nowy CIO. Czekasz zamyślony, patrząc w horyzont. Dobrze rozumiesz wagę decyzji, przed którą stoisz. Wiesz, że władza to także brzemię odpowiedzialności. Zastanawiasz się, czy chcesz sięgnąć po władzę i czy możesz jej ciężar unieść.

Bądź roztropny, wybierz mądrze.

Gra o tron. CIO na rozdrożu
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200