Biznes w grzesznych zakątkach internetu

Internetowe strony erotyczne są często poligonem doświadczalnym dla nowych rozwiązań informatycznych. Począwszy od Minitela, poprzez internetowe płatności, aż po serwery proxy i streaming wideo, ludzkie żądze przez dekady stanowiły istotny czynnik w rozwoju technologii.

Internet ma kilka twarzy - społecznościową, biznesową, publicystyczną, dyskusyjną, rozrywkową... zwłaszcza rozrywkową. Od zarania internetu ważne miejsce w tej ostatniej katerogorii zajmują tzw. serwisy dla dorosłych. Ludzkie żądze i technologie informatyczne idą w parze od początku informatyki. Inspirują się nawzajem i wspierają, stymulując postęp techniczny i zmianę społeczną. Ladies and gentlemen, proszę zapiąć pasy, zapraszam dziś na wycieczkę na ciemną stronę internetu, do jego wyzwań, problemów, w skalę i charkaterystykę przedsięwzięć IT w kolorze rouge.

Skala golizny

Pojęcie "internetowa rozrywka dla dorosłych" wzbudza zakłopotanie i nerwowy uśmiech. Nic dziwnego, że o tym skądinąd potężnym segmencie e-biznesu wiemy naprawdę niewiele. Dziś postaramy się nadrobić tę lukę - podając sporo faktów, celowo jednak unikając nazywania konkretnych przedsiębiorstw i serwisów online.

Zobacz również:

  • AI ma duży apetyt na prąd. Google znalazł na to sposób
  • OpenAI rozważa stworzenie własnych układów scalonych AI
  • Dell Technologies Forum 2023

Potoczne przeświadczenie każe sądzić, że treści przeznaczone dla dorosłych to około jednej czwartej ogólnie rozumianego internetu. Tymczasem rzeczywistość jest znacznie skromniejsza i bardziej przyziemna: zaledwie 4% hostów uczestniczy w rozpowszechnianiu zdrożnych treści. Narzędzie Cybersitter, internetowa niańka do instalowania na dziecięcych komputerach, blokuje 2,5 mln adresów. 6% wyszukiwań w Google Search zawiera frazy związane z ludzką seksualnością, przy czym mogą częściowo dotyczyć one porad zdrowotnych. Internetowa rzeczywistość AD 2013 wypada więc w gruncie rzeczy skromnie.

Nie da się łatwo zmierzyć liczby filmów, które codziennie są ściągane z torrentów, oraz proporcji treści "z pieprzykiem". Sporadycznie pokazujące się (m.in. w badaniach firmy Nielsen) statystyki mówią o dosłownie kilku procentach. Dostawcy internetu szacują, że ok. 10-20% ich ruchu przypada na pornografię, przy czym zasadnicze znaczenie ma fakt, że ze swojej natury ma ona formę graficzną (zdjęcia, streaming wideo) i tym samym wymusza duże pasmo.

Ciekawe, że wyraźnie widać trend spadkowy. Pod koniec lat 90., kiedy internet jeszcze ciągle był nowością, nawet 30% wyszukiwań dotyczyło grzesznej zawartości, zaś estymaty ruchu dochodziły do 50%.

Specyfiką tego biznesu jest jednak koncentracja w rękach dosłownie kilkunastu gigantów. Oznacza to, że pojedyncze przedsiębiorstwo świadczące usługi dla dorosłych ma do czynienia z naprawdę dużym wyzwaniem technologicznym. Według serwisu Gizmodo, jeden z najpopularniejszych na świecie serwisów z darmowymi filmami ma ok. 4,4 mln odsłon miesięcznie, mniej więcej tyle samo, ile CNN.com. Znajduje się w nim jednocześnie ok. 100 TB mediów, zaś cały miesięczny streaming wideo to ok. 30 PB (petabajtów, czyli 2 do potęgi 50). Inny z nich w szczycie wysyca łącza szacowane w sumie na 800 Gb/s i obsługuje ponad 5000 równoległych sesji streamingu.

Traceroute wykonany do kilku najbardziej znanych serwisów erotycznych pokazuje, że są one hostowane przez największych dostawców usług chmury publicznej z USA, Skandynawii, Cypru i Hongkongu. Jedynie Akamai, bodaj największy światowy dostawca usług dostarczania zawartości online, w swoich korporacyjnych standardach wyklucza hostowanie serwisów rozrywkowych dla dorosłych.

Przedsiębiorstwa tej wielkości nie obsługuje się technologią "z półki". Jest więcej niż pewne, że firmy z sektora rozrywki dla dorosłych mają bardzo dojrzałe rozwiązania technologiczne, a ich działy IT prowadzą zaawansowane prace badawczo-rozwojowe, aby zaspokoić oczekiwania klientów, czy raczej, hmm, pomóc im w tym zaspokojeniu.

We wczesnych latach 90. w zasadzie wyłącznie mężczyźni interesowali się treściami "z pieprzykiem". Dzisiaj podział jest nadal nierówny, ale udział kobiet rośnie, stanowią one już niemal 1/3 osób odwiedzających serwisy. Według badania Megapanel PBI/Gemius z marca br., 44% polskich internautów i 23% internautek odwiedzało serwisy erotyczne. Za to zdecydowanie więcej kobiet niż mężczyzn ukrywa tego rodzaju aktywność przed partnerem (72% kontra 54%), częściej od mężczyzn wybierają także czat i wideoczat Ich gusta są w dużej mierze inne niż mężczyzn, więc w popularnych serwisach pojawiły się katerogie female choice oraz x-art, która wskazuje zawartość przeznaczoną dla piękniejszej części odwiedzających.

Online i z pieprzykiem

Dominującym biznesowym modelem zawartości online dla dorosłych jest freemium. Za darmo można mieć krótki film, w niskiej rozdzielczości. Pełna wersja dostępna jest na płatnej stronie, w kilku różnych wersjach, o większej i mniejszej rozdzielczości oraz adekwatnej objętości, w kilku standardach. Filmy są dziś dostosowane do ekranów urządzeń mobilnych oraz różnych platform i kodeków. Można płacić za jedno ściągnięcie, można za abonament mieć dostęp do wszystkiego. Serwisy internetowe łączą się w federacje, w których jedno konto służy do uwierzytelnienia w wielu serwisach, a jednocześnie dzielą się przychodami proporcjonalnie do czasu wizyt.

Bezpłatne serwisy często oferują zawartość generowaną przez użytkowników (tzw. user-generated content), podobnie jak np. YouTube. Oferując autorom najchętniej otwieranych treści wynagrodzenie (pochodzące najczęściej z reklam serwisów płatnych), przyciągają ich; jednocześnie darmową zawartością zapewniają ruch, za który płacą reklamodawcy.

Często taka zawartość generowana przez użytkowników powiązana jest z cechami serwisu społecznościowego. Można zakładać profile, mieć znajomych, wchodzić do grup zainteresowań i oceniać poszczególne zdjęcia lub filmy. Liczba "lajków" może być dodatkowo premiowana przez serwis; model biznesowy oparty jest na mieszance abonamentu, reklam i płatnych usług premium.

Kolejny rodzaj modelu biznesowego to serwis randkowy, czyli tzw. adult dating. Tutaj granica między niewinnymi kontaktami a aktywnością seksualną jest czysto umowna. Z punktu widzenia technologii takie serwisy to po prostu zorganizowane zbiory ustrukturalizowanej informacji oraz algorytmy śledzenia i doboru wzorców. Z punktu widzenia biznesowego - kopalnia wiedzy o internautach i ich oczekiwaniach; target reklamowy, za który firmy (kosmetyczne, medialne, odzieżowe) są skłonne płacić krocie.

Ale chyba najbardziej obiecującym modelem, wykorzystywanym zwłaszcza w serwisach wideoczatu, jest płacenie przez uczestników za bezpośredni, wirtualny kontakt. Dwoje użytkowników staje po przeciwnych stronach kamery podczas seks-randki; najczęściej to on wydaje polecenia, ona je wykonuje. Według magazynu Forbes taka randka kosztuje ok. 20 USD, połowę kwoty otrzymuje udostępniająca streaming ze swojej kamery osoba, drugą połowę zatrzymuje serwis. Użytkownik płaci nie tyle za treść, ile za indywidualny kontakt oraz poczucie kontroli nad drugą osobą. Badacze z Boston University postrzegają ten segment jako najbardziej dochodowy: klasyczne porno "opatrzyło się" i weszło do głównego nurtu kultury masowej, a klienci szukają nowych doznań. Platforma spotkań wideo jest w tej chwili największym serwisem dla dorosłych na świecie - 32 mln odwiedzających miesięcznie! Badacze zauważają, że dla wielu młodych kobiet z niezamożnych krajów Azji i Europy Wschdniej kilka dolarów zarobku za sesję oznacza całkiem dostatnie życie w macierzystym kraju, a szansa, że ktokolwiek z macierzystego środowiska się dowie, jest bardzo, bardzo mała. Włączając w to urząd skarbowy.

Dolina św. Ferdynanda

Szczególnym miejscem na grzesznej mapie świata jest dolina San Fernando, północne przedmieście Los Angeles. To tam mieszczą się zarówno centra danych, jak i firmy producenckie dostarczające zawartość dla dorosłych. W dokumencie wyemitowanym w 2005 r. telewizja HBO oszacowała, że 90% amerykańskiej produkcji tego segmentu rozrywki pochodzi właśnie z doliny San Fernando, zwanej potocznie Porn Valley.

Łączna wartość tego rynku (tj. filmów, magazynów, serwisów online i gadżetów) w Stanach Zjednoczonych w 2011 r. oszacowano na ok. 14 mld USD, z czego zdecydowaną większość stanowi internet. Dla porównania, w Chinach, gdzie pornografia teoretycznie jest zakazana, jest to aż 28 mld USD. Corocznie tylko za oceanem produkowanych jest ok. 13 tys. profesjonalnych filmów. Zatrudnienie w tej gałęzi przemysłu szacowane jest na 160 tys. osób, począwszy od aktorów, poprzez personel techniczny (operatorów, oświetleniowców), aż po producentów i specjalistów od marketingu. Sekcja "praca" w jednym z czołowych serwisów internetowych składa się z typowych posad znanych z mediów: deweloper aplikacji sieciowych, administrator systemów, redaktor serwisu, moderator społeczności online, projektant interfejsów użytkownika, menedżer marketingu sieciowego.

W ostatnich, kryzysowych latach dolina San Fernando obserwuje spadek przychodów. Jest to związane przede wszystkim z deprofesjonalizacją pornografii. Dzieje się tak za sprawą milionów prywatnych filmów umieszczanych w internecie przez amatorów lub półprofesjonalistów. Bariery psychologiczne i społeczne, które jeszcze w ubiegłym wieku ograniczały chęć pokazywania się w internecie, nie mają dziś wielkiego znaczenia - twarz sąsiada czy współpracownika napotkana na zdjęciu lub filmie "z pieprzykiem" wywołuje dziś niewiele więcej niż wzruszenie ramion. Amatorskie filmy, choć niezdarnie oświetlone i udźwiękowione, są jednak bardziej autentyczne niż profesjonalne produkcje i prawdopodobnie przez to chętniej oglądane przez odwiedzających.

Zjawiska znane z tradycyjnych mediów - zanik prasy drukowanej, powszechne piractwo, kult amatorszczyzny - dotknęły też profesjonalnych uczestników przemysłu rozrywkowego dla dorosłych, nad czym ubolewa branżowy miesięcznik w artykule anonsowanym na pierwszej stronie.

Miliard zdrożnych myśli

Dr Ogi Ogas to bardzo ciekawa postać. Neurolog i matematyk, pracujący na co dzień w Boston Univeristy. Doradzał administracji George’a W. Busha w kwestiach bezpieczeństwa, a równocześnie umiejętnie wykorzystał modele matematyczne związane z zapamiętywaniem i rozpoznawaniem treści, aby wygrać 500 tys. USD w teleturnieju "Milionerzy" i doszedł do finału "Jeopardy" (polska wersja nazywała się "Va banque"). W 2011 r., wraz z indyjskim badaczem Sai Gaddamem, opublikował książkę "A Billion Wicked Thoughts", w której przeanalizował zjawisko rozrywki dla dorosłych.

Wiarygodność badań autorów bierze się z faktu, że nie badają deklaracji osób, a faktyczne zachowania monitorowane przez serwery, dostawców i przeglądarkowe ciasteczka. Wyniki są równie rewolucyjne, jak raport Kinseya był w swoim czasie; na dodatek obiektem badań dr. Ogasa jest tak naprawdę globalna populacja korzystająca z serwisów online dla dorosłych.

Dr Ogas m.in. odsłania "ukryty świat internetowej seksualności", pełen nietypowych upodobań, zdrożnych zachowań, "skoków w bok" i technicznie oraz komputerowo wspomaganych fantazji. Za sprawą internetu, twierdzi badacz, zachodzi błyskawiczna rewolucja seksualna w pruderyjnych krajach i środowiskach, gdzie z powodów kulturowych i prawnych gazety oraz płyty DVD były dotąd niedostępne (Azja i Ameryka Południowa). Badania mówią jeszcze więcej o seksualności użytkowników, ale to temat na osobny artykuł. Na tej szpalcie tematem są technologia i biznes.

Chcemy tego czy nie, informatyka wiele zawdzięcza sektorowi adult entertainment. Począwszy od Minitela, poprzez internetowe płatności, aż po serwery proxy i streaming wideo, ludzkie żądze przez dekady stanowiły istotny czynnik w rozwoju technologii.

Zwykliśmy oceniać przemysł dla dorosłych w kategoriach moralnych. Nieomal w każdej korporacyjnej polityce dotyczącej wykorzystania zasobów informatycznych znajduje się zakaz korzystania z takich serwisów; jednocześnie wiemy, ile technologia zawdzięcza ludzkom żądzom.

Bez serwisów "z pieprzykiem" kilka technologii informatycznych nigdy by nie powstało, a wiele innych nie osiągnęło zwrotu z inwestycji. Niezależnie od ocen moralnych, wypada z szacunkiem pomyśleć o przdsiębiorcach i inżynierach, którzy stworzyli ten segment biznesu i zarządzają nim na co dzień.

Co informatyka zawdzięcza rozrywce dla dorosłych

Minitel - pierwszy terminal komputerowy powszechnego użycia; początkowo tylko książka telefoniczna, potem także miejsce na ogłoszenia. Stopniowo ewoluował w kierunku serwisu towarzyskiego "z pieprzykiem".

Streaming wideo - po raz pierwszy zastosowany przez holenderską firmę o znamiennej nazwie Red Light District. Tę technologię dzisiaj wykorzystują webcasty oraz internetowe wypożyczalnie filmów wideo.

Videoczat - po raz pierwszy zastosowany do "gorących" rozmów i płatnego striptizu, dopiero potem zamienił się w technologię wideokonferencji oraz komunikacji online.

Broadband - w dużej mierze potrzeba poszerzania pasma była napędzana poprzez zwiększoną konsumpcję treści tylko dla dorosłych; forma graficzna (a więc duża zajętość pasma) wymuszała szybkie inwestycje w przepustowość łączy i jednocześnie skłaniała klientów do ponoszenia kosztów tych inwestycji.

Miniaturki zdjęć - czyli tzw. thumbnails, technologia zastosowana po raz pierwszy w serwisach dostarczających zdjęcia o treściach erotycznych.

Telewizja kablowa - jej rozwój spowodowany był obowiązującym w USA od 1976 r. zakazem "emitowania w eterze treści nieprzyzwoitych". Ponieważ mówiono w nim wyraźnie o "eterze", nie dotyczyło to transmisji kablowych. Rozwój sieci kablowych w USA, a potem na świecie w istotnym stopniu finansowany był wpływami z płatnych kanałów erotycznych.

Pay-per-view - technologia płacenia nie za kanał czy pakiet kanałów, a za pojedyncze filmy i programy. Wynaleziona i zastosowana po raz pierwszy dla filmów erotycznych, stosowana dzisiaj w transmisjach sportowych oraz serialach.

Proxy - technologia cache’owania ruchu internetowego została opracowana w odpowiedzi na zwiększające zapełnienie pasma zdjęciami i filmami o treściach erotycznych. Często wykorzystywana zawartość była składowana czasowo "blisko" jej użytkowników, przyczyniając się do zmniejszenia globalnego ruchu.

Geolokalizacja na podstawie adresu IP - technologia opracowana na potrzeby serwisów randkowych dla dorosłych, aby umożliwić bezpośrednie (vs. wirtualne) kontakty osobom zainteresowanym bezpośrednim spotkaniem intymnym.

Bezpieczne płatności internetowe - dzięki internetowej pornografii opracowano i wdrożono technologie płacenia online w sposób bezpieczny, a także anonimowy, np. karty-zdrapki i anonimowe karty przedpłacone.

Zawartość generowana przez użytkowników (ang. user-generated content) - fundament biznesowy serwisów randkowych i towarzyskich, pozwalający właścicielowi serwisu czerpać korzyści z platformy wymiany zawartości, bez konieczności ponoszenia znaczących kosztów produkcji tej zawartości.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200