Pod ciśnieniem

Czytając oferty pracy, nader często stykamy się z pozamerytorycznymi wymaganiami odporności na stres. Może oznaczać to ni mniej ni więcej, tylko tyle, że w miejscu zatrudnienia rozgrywa się jakiś horror powodujący, że pracownicy czują się zagrożeni.

Stres kojarzy nam się najczęściej z niezbyt miłymi okolicznościami, z którymi nie możemy sobie poradzić i nasza psychika reaguje pewnym rodzajem spięcia. Dłuższe działanie tego czynnika oddziałuje następnie na stronę biologiczną organizmu, generując różnego rodzaju schorzenia. Najlepszym mechanizmem rozładowującym jest szybka reakcja fizyczna powodująca niwelację napięcia, które jest niczym innym jak biologicznym przygotowaniem organizmu do podjęcia walki o przeżycie. Stres jest zjawiskiem atawistycznym, zapewniającym możliwość przetrwania gatunku poprzez podjęcie reakcji typu walcz-uciekaj w chwili zagrożenia. Nadmiar wyzwolonych hormonów ma być w tym momencie spożytkowany na zasilenie organizmu, którego stan przestawił się na maksymalną wydajność fizyczną w sferze mięśniowej, minimalizując zasilanie mózgu i układu trawiennego. Dlatego w sytuacjach nagłego spięcia nie myślimy zbyt sprawnie ani też nie odczuwamy apetytu. Całą bolączką dzisiejszych czasów jest to, że nie można stresu rozładować, ot, tak sobie, w chwili jego zaistnienia. Rzadko zdarza się dać w czapę przełożonemu, który jest tego powodem. A więc ludzie cierpią, płaczą i pracują. Jeśli środowisko pracy informatyka zawiera w sobie stresogenne czynniki, to nie należy spodziewać się po pracowniku gejzerów myśli twórczej w jakikolwiek sposób uporządkowanej.

Ciekawe, że tylko w ogłoszeniach dla informatyków trafiamy na wymagania odporności na stres i pracy pod presją czasu. Jakoś nie spotyka się podobnych wymogów dla farmaceuty, lekarza, prawnika czy kierowcy autobusu. Inna sprawa, że ogłoszeń dla tych zawodów, zwłaszcza lekarza i prawnika, raczej mało. Widocznie nie są potrzebni. Kierowca pracuje zarówno pod presją czasu, jak i w stresie (co już nie jest najzdrowsze i najbezpieczniejsze dla otoczenia), bo to i odpowiedzialność za ludzi, i za dotrzymanie rygorów rozkładu jazdy. Lekarz z reguły się nie spieszy, chociaż nigdy nie ma czasu. Podobnie zresztą jest z prawnikiem. Wykonują oni w swych zawodach czynności według ustalonych procedur, których raczej w sensie czasochłonności zmienić się nie da. Nikt przecież nie zacznie nerwowo ciskać się tylko dlatego, aby skrócić reżim czasowy, bo zaszkodzi tym swoim klientom.

Nie wiadomo więc, o co konkretnie chodzi w przypadku informatyków. Być może jako presję czasową rozumie się wykonanie powierzonych zadań w sensownym terminie i niemarnotrawienie czasu na gry czy rozrywki internetowe, a stres może wynikać z tego, że zadanie powinno być wykonane poprawnie, a nie byle jak albo wcale. Jeśli zaś jest inaczej, to tylko współczuć takiej atmosfery pracy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200