Internet zwodzi media

Powszechność szerokopasmowego internetu wystawia media na próbę. Wieszczy się kres prasy papierowej i telewizyjnych programów informacyjnych, ale to nie musi oznaczać końca profesjonalizmu!

Reklamodawcy zagłębili się w testowanie nowych modeli finansowania pomysłów w mediach internetowych. Pojawiające się możliwości ograniczają pole manewru w mediach tradycyjnych. Wydawcy zmuszeni są do ograniczania kosztów i migracji na nowe pola przekazywania i przetwarzania informacji. Inaczej mówiąc, muszą eksperymentować. Tymczasem nie wszyscy potencjalni odbiorcy wiadomości przekonali się do zakupu tabletów. Nie jest to jedyna przyczyna, dla której prognozy definitywnego upadku prasy papierowej lub tradycyjnej, liniowej telewizji okazują się przedwczesne. Trudniej jest zachować stabilną pozycję na rynku mediów.

Społecznościowe odwody

W czasach wzrastającej konkurencji ze strony internetu jako źródła informacji nadzieją na rozwój dla właścicieli mediów informacyjnych stało się sięganie do potencjału mediów społecznościowych, a nawet udostępnianie swoich "łamów" tzw. dziennikarzom społecznym. Tysiące blogerów, fotografów, demotywatorów, osób twittujących i innych twórców internetowych treści chcą przekazać coś osobistego. Co ważniejsze, również coś zasługującego na status newsa. Bywają wśród nich osoby zarażone bakcylem reporterskiej żądzy zaistnienia w czołowych mediach profesjonalnych. Mogą być źródłem informacji, która w sprzyjających okolicznościach trafi na pierwszą stronę, zaiskrzy sensacją, przerwie ciąg zwykłego pasma informacyjnego czy pokaże się jako wiadomość na pasku na dole ekranu lub zasłuży na wzmiankę ulubionego dziennikarza prowadzącego program na żywo.

Do profesjonalnych mediów informacyjnych, kierujących się od lat badaniami wskaźników oglądalności przenikają zautomatyzowane mechanizmy aplikacji społecznościowych, których stosowanie napędzane jest satysfakcją, mierzoną liczbą kliknięć i "lajków", rozmnażaniem się wpisów w mikroblogach czy wysokim pozycjonowaniem strony w wyszukiwarkach.

Zdarza się, że nawet poważne gazety lub telewizje bywają wikłane w pozornie sprawdzalne, chociaż nieprawdziwe informacje. W światowej pamięci manipulacji medialnych znajdzie się zapewne - nieprawdziwa - informacja o śmierci znanego amerykańskiego aktora Morgana Friemana. Informacja ta zmobilizowała do składania na Facebooku kondolencji kilkaset tysięcy poruszonych internautów. Nie pierwszy raz ktoś brzydko zażartował z aktora. W 2010 r. podobną informację anonsował wpis aktywnego użytkownika Twittera, powołujący się fałszywie na renomowaną telewizję CNN. Takie informacje działają niekiedy bardzo sugestywnie. Wiele osób zapewniało później, że CNN ją nadało. Trudno zdementować informację, której nie było.

Ekspres reporterów

Nawet najbardziej dramatyczne wydarzenia potrafią żyć w świecie nowych mediów własnym życiem. Huragan Sandy, który spustoszył kilka dni temu Nowy Jork i okolice, dał okazję do tysięcy osobistych relacji. W sieci pokazało się również mnóstwo informacji nieprawdziwych. Zdjęcia Manhattanu zalewanego wysoką falą skopiowane z filmów katastroficznych, rekiny pływające po stacji metra, obrazy chmur lub powodzi z innych lat lub rejonów - fałszywki przerobione tak, aby je uprawdopodobnić na autentyczne zdjęcia. Autorzy mają satysfakcję z zażartowania z naiwności innych. A może tylko potrzebują pokazać w sieci, że są, bez względu na to, czy mają coś do przekazania.

Akcji ratowniczej po huraganie Sandy i innych tragediach nie ułatwiają liczne fałszywe wezwania ratunkowe na Twitterze. Wolność wypowiedzi wyraża się w jakimś stopniu również prawem do głoszenia nieprawdy. Jednak w momentach, kiedy oczekujemy pozytywnej, społecznej mobilizacji, nieco szokuje. Musi być ostrzeżeniem dla mediów, że nie wszystko, co można znaleźć w sieci, jest autentyczne. Nietrudno sobie wyobrazić, że w sytuacjach kryzysowych może dojść do zamierzonej, wrogiej dezinformacji, obliczonej na wywołanie paniki, pogłębienie skutków kryzysu. Zaletą mediów społecznościowych jest otaczanie się gronem osób, których nazywamy znajomymi. To nie chroni przed dystrybucją plotek, pomówień czy fałszywych świadectw.

Potrzebny komentarz

Od profesjonalnych mediów chcemy weryfikowania źródeł informacji i rzeczowego ich komentowania. Pasmo ujawnianych ostatnio spektakularnych pomyłek polskich mediów sprawia, że powraca oczekiwanie, aby odrodził się profesjonalizm mediów i aby dziennikarze nie powtarzali plotek "zasłyszanych" w internecie.

Uproszczone uspołecznienie mechanizmów dostarczania informacji, z możliwością łatwego sięgania do internetu, musiało wpędzić w pułapkę tabloidyzacji nawet te media, które aspirują do tego, aby je wizerunkowo traktować najpoważniej. Najbardziej jaskrawo to widać w telewizyjnych programach informacyjnych, które w panicznym pośpiechu konkurują pomiędzy sobą w produkcji błahych wiadomości. Polskie telewizje przecież tylko udają te bogatsze, jak CNN, NHK czy Al Jazeera. Nie stać ich na wysłanie dziennikarzy w dowolny zakątek świata. Korespondenci, często przygodni, pracują zwykle bez wsparcia. Dwuosobowa ekipa staje pod gmachem prokuratury, która ma przesłuchać aferzystę, aby dać widzowi złudzenie, że jest na miejscu. Zamiast zrobienia profesjonalnej dziennikarskiej analizy, łatwiej zaprosić do studia celebrytę lub polityka. Swoją drogą, ci ostatni też stali się dziś celebrytami, gotowymi rozmawiać na dowolny temat.

W pogoni za gustami masowego odbiorcy dochodzi do spłycania tematów, podsycania domniemanych konfliktów, podjudzania przeciwników politycznych, kreowania lub wyolbrzymiania nieistniejących problemów. Dziennikarze z komentatorów zmienili się w bezkrytycznych rzeczników partii, z którymi chce się komunikować dana gazeta. Zanika chęć zrozumienia omawianych tematów. Wystarczy slogan, uproszczenie. Nie ma śladu szacunku dla wiedzy, jeżeli nie da się wyjaśnić tematu w 10 sekund. Łatwizna rozleniwia. Nietrudno w takiej sytuacji o pomyłkę, którą niedawno zaliczyła Rzeczpospolita. Oby było ich jak najmniej!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200