Wirtualizacja: wybieramy hiperwizor

Każde środowisko jest inne, a potrzeby i wymagania mogą być niezwykle zróżnicowane. Wszystko ma znaczenie. Dlatego wybór hiperwizora odpowiadającego potrzebom naszej organizacji wymaga głębokiego namysłu. Żeby nasz garnitur dobrze pasował, trzeba dobrać odpowiedni krój i rozmiar. Nie zawsze będzie potrzebny hiperwizor XXL - z milionem niepotrzebnych dla nas funkcji.

Przede wszystkim należy zdefiniować swoje potrzeby. Stwierdzić, czego tak naprawdę oczekujemy od infrastruktury, którą planujemy stworzyć. Jakie są potrzeby biznesowe, warunki finansowe, techniczne czy prawne. To bardzo ważny krok, być może nawet najważniejszy - poprawne założenia, przemyślane potrzeby i cele będą miały ogromny wpływ na późniejsze prace projektowe i wykonawcze. Zawsze lepiej gruntownie przemyśleć wymagania niż ryzykować niepowodzeniem projektu lub komplikacjami w czasie wdrażania.

W takim razie, na co warto zwrócić uwagę podczas wyboru hiperwizora, czy też środowiska do wirtualizacji? Odpowiedz na to pytanie jest bardzo skomplikowana. Jest jednak kilka podstawowych elementów, które zawsze muszą być rozważone…

Dla jakich systemów lub aplikacji potrzebuję wirtualizacji?

Wirtualizacja: wybieramy hiperwizor
Na samym początku warto zrobić listę serwerów oraz aplikacji, które występują w naszej obecnej infrastrukturze. Dzięki temu zobaczymy, z czym się mierzymy oraz ocenimy skalę. Dodatkowo uzyskamy zgrabną listę usług świadczonych dla naszych użytkowników. To ważny krok, pozwalający na późniejszą kwalifikację usług w grupy, nadawanie im priorytetów związanych z ciągłością biznesową itd.

Zbudowanie katalogu usług - czy to serwerów, czy aplikacji - pozwoli nam w wygodny sposób podjąć decyzję, które z systemów będą zwirtualizowane, a które nie. Definiować to będzie również wybór platformy. Gdy okaże się, że nasze serwery w większości to rozwiązania oparte o zróżnicowane systemy linuksowe bardziej będziemy skłonni iść w stronę rozwiązań VMware vSphere lub Citrix XenServer. Microsoft Hyper-V bowiem w przypadku obsługi systemów Linux nieco kuleje. Jeżeli mamy środowisko mieszane, to na pewno wygrywa VMware vSphere, który obsługuje największą liczbę różnorakich systemów.

Czy w naszej infrastrukturze istnieją systemy, dla których moc obliczeniowa jest kluczowym aspektem?

Wirtualizacja: wybieramy hiperwizor
Wirtualizacja niestety ma pewien, nieduży narzut na wydajność. Trzeba to wziąć pod uwagę, gdyż w niektórych przypadkach - serwery bazodanowe, serwery proxy czy farmy DNS, wydajność jest kluczowa i czasami nie możemy sobie pozwolić na ten nawet kilkuprocentowy jej spadek. Warto również wziąć pod uwagę tak zwany "odcisk" wirtualizacji. Ilustruje on wielkość samych hiperwizorów - ich kodu, sterowników, generalnie ich wielkości na dysku. Dzięki temu możemy sobie łatwo wyobrazić, ile zagarną nam zasobów w planowanej infrastrukturze.

Gdy zapytamy, które systemy będą potrzebowały mocy obliczeniowej, to możemy dojść do z pozoru oczywistej odpowiedzi - wszystkie. Jednak nie o to do końca chodzi. To kwestia kompromisu i chłodnego spojrzenia. To trudne, tak jak matka patrzy na swoje dzieci - wszystkie są najpiękniejsze, a ich potrzeby najbardziej palące, tak i w IT trudno jest spojrzeć na swoje dzieło z dystansem. Gdy jednak to zrobimy, okazuje się, że nasze serwery bazodanowe nie są tak obciążone jak uważaliśmy, a farmy DNS mogłyby być dwa razy mniejsze. Wszystko to kwestia zmierzenia potrzeb i zimnej kalkulacji. Czasami bywa to przykre, ale na końcu daje wymierne rezultaty. Kompromis polega na tym, że potrafimy zrezygnować z czegoś - w tym przypadku kilku procent z wydajności - na rzecz uproszczenia zarządzania i wszelkich innych korzyści, które niesie wirtualizacja.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200