Informacja zmaterializowana przez prosumenta

Cykl tworzenia innowacji oraz ich realizacji ulega przyspieszeniu, stanowiąc wyzwanie dla tradycyjnie działających firm. Jednocześnie powstają technologie zacierające granice między projektantami a użytkownikami.

Technologie cyfrowe zmieniają klasyczne struktury społeczno-gospodarcze w organizacje o charakterze hipertekstowym. Ów fenomen wiąże się z informatyczną interpretacją zarządzania, według której jest ono przetwarzaniem informacji. Tak, więc, zmiany w świecie mediów oraz sposobów i modeli przetwarzania informacji tworzą nowe typy społeczeństw i nowe rodzaje ekonomii.

Wynalazek druku umożliwiał tańsze i szybsze przekazywanie większych ilości treści, ale tym samym transformował także struktury społeczne i modele gospodarcze. W ten sposób powstawały takie zjawiska jak indywidualizm, kapitalizm, nacjonalizm, protestantyzm czy zręby nowoczesnej demokracji. Podobne efekty można skojarzyć z innymi mediami. Znany jest, na przykład, wpływ telewizji na powstanie tzw. globalnej wioski.

Współcześnie wiemy również, że sposób przetwarzania informacji współdecyduje o kształcie systemu zarządzania przedsiębiorstwem.

Prosumencki stylista

Powszechny dostęp do sieciowych (infra)struktur elektronicznie sformatowanych informacji powoduje, że dotychczasowe hierarchie ekonomiczne ulegają spłaszczeniu. W ten sposób powstają nowe profile zachowań społecznych, które, z kolei, mają wpływ na modele funkcjonowania gospodarki. Przykładem takiego profilu jest prosumpcja (prosumption), czyli skrzyżowanie producenta i konsumenta. Formalnie można by pokazać, że każdy rolnik spożywający własne plony, czy szewc noszący sporządzone prze siebie buty są prosumentami. W tym sensie prosumpcja okazałaby się być tylko pierwotną formą gospodarki, charakteryzującą społeczeństwa na niższym etapie rozwoju. W rzeczywistości termin ten, w nowoczesnym znaczeniu, pochodzi z końca XX wieku i został spopularyzowany przez Alvina Tofflera w "Trzeciej fali“. Autor poświęca temu pojęciu cały rozdział swego dzieła: "Prosument - klient nowego typu“.

Skrótowo można by przedstawić omawianą transformację równaniem:

masowa produkcja (mass production) + kastomizacja (customization) = masowa kastomizacja (mass cusomization). Właśnie rozwój technologii informatycznych spowodował, że możliwe stało się rozszerzenie cechy elastyczności wytwórczej (FMS - Flexible Manufacturing System) na całość systemu produkcyjnego tak, aby posiadał zdolność łatwej adaptacji do dynamicznych wymagań rynku, dzięki możliwości ekonomicznego wytwarzania zmiennego asortymentu wyrobów, również w małych seriach. Tak rozumiana elastyczność informacyjna przedsiębiorstwa staje się podstawowym warunkiem dla zindywidualizowanej produkcji masowej, realizowanej wedle powyższej formuły.

Coraz powszechniejsze przykłady praktyczne pokazują, że idea elastyczności "rozbija“ mury zrobotyzowanych hal produkcyjnych i wykracza poza stosowanie obrabiarek numerycznych NC. Producenci odzieży oferują swoim klientom ubrania na miarę (XXI-go wieku!): w specjalizowanych sklepach, domach towarowych czy za pośrednictwem internetu, dedykowane oprogramowanie przyjmuje i dobiera wymiary klienta, preferowane kolory i specyfikacje materiałowe. Według poznańskiego Instytutu Logistyki, w przyszłym roku w Polsce, możemy spodziewać się uruchomienia "sklepów bez kas" przez jedną z sieci odzieżowych, operujących na terenie naszego kraju (jej nazwa objęta jest jeszcze tajemnicą). W związku z tym, projektowane są elektroniczne zestawy luster i ekranów dotykowych z funkcją automatycznego stylisty, to znaczy komputerowo wspomaganym doradztwem zakupu zestawów odzieżowych z uwzględnieniem kalkulacji cenowych (np. akcje promocyjne, rabaty ilościowe).

Przedsięnazcy i wynabiorcy

W podobny sposób indywidualizowana jest produkcja rowerów, okularów czy aparatów słuchowych. Ten ostatni przykład jest o tyle istotny, że mówimy tu o metodach produkcji przy użyciu technologii PF (personal fabricator). Tak wytworzone urządzenie słuchowe jest idealnie dopasowane do uszu pacjenta, po ich uprzednim zeskanowaniu. Być może za kilka, czy kilkanaście lat takie osobiste fabrykatory zaczną pojawiać się w naszych domach na szerszą skalę. Dziś w wersji przemysłowej są to jeszcze drogie "szafy“. Warto, jednak, przypomnieć, że 40 lat temu laserowa drukarka wysokiej klasy kosztowała sto tysięcy dolarów, aby osiągnąć cenę ok. tysiąca dolarów dekadę temu (HP LaserJetColor).

Fabrykator PF mógłby wyprodukować nam niemal wszystko: od butów do mebli. Fantastyczna wizja? Dziś już nie. Kilka lat temu spektakularnym przykładem zastosowania nowej techniki drukowania trójwymiarowego była operacja rozdzielenia bliźniąt syjamskich w USA. Model zrośniętych czaszek dzieci wykonano automatycznie przed operacją w wersji 3D, na podstawie danych z tomografii komputerowej. Precyzja obiektu, łącznie z wewnętrznymi strukturami i naczyniami krwionośnymi pozwoliła na sukces 20-osobowemu zespołowi chirurgicznemu.

Już obecnie na rynku dostępne są urządzenia do druku przestrzennego w cenie ok. tysiąca euro (Ultimaker), zdolne do produkowania obiektów o wymiarach ok. 20 x 20 x 20 cm, przy kosztach materiałowych rzędu 50 euro za kilogram. Otwarcie w bieżącym roku pierwszego sklepu (w "realu“, Nowy Jork) drukarek 3D i kolejne modele zestawów typu "domowego“ (MakerBot, Thing-O-Matic) mogą wskazywać na początek istotnego trendu, rozszerzającego istniejącą infrastrukturę teleinformatyczną o możliwości bezpośredniej transformacji danych w materialne obiekty użytkowe. Potwierdzają to także badania Chrisa Andersona, popularyzatora teorii "Długiego ogona“ (long tail), których wyniki publikuje on w swojej najnowszej pracy pt. "Makers: The New Industrial Revolution“.

Podczas pierwszej rewolucji przemysłowej, jej luminarze, tacy jak twórca maszyny parowej James Watt, byli społecznie uprzywilejowani. Obecnie droga "od pomysłu do przemysłu“ jest krótsza i można spotkać na niej osoby określane mianem "invenpreneur“ (inventor-enterpreneur) czyli "wynabiorca" względnie "przedsięnazca". Ludzie, którzy sami są w stanie wdrażać własne wynalazki w postaci dochodowego modelu biznesowego.

Materializacja informacji

Również i w tym przypadku można zauważyć, że zjawisko nie jest nowe. W końcu to "garażowa generacja“ Gatesów, Jobsów czy Wozniaków tworzyła współczesne imperia komputerowe. Tyle, że dziś ten proces ulega przyspieszeniu - wystarczy popatrzeć na dynamikę rozwoju takich firm jak Google czy Facebook. Jednocześnie produkty przedsiębiorstw, które można, w szerokim tego słowa znaczeniu, nazwać informatycznymi, zmieniają swoją postać - ulegają coraz większej wirtualizacji.

W początkach komputeryzacji pieniądze zarabiało się na sprzedaży fizycznych produktów czyli hardware‘u. Później przestano się dziwić, że można także zarabiać na sprzedaży algorytmicznej informacji: software’u. Aż wreszcie pojawiły się firmy kolejnego poziomu abstrakcji - nie sprzedające informacji ale jedynie udostępniające dane: gdzie można znaleźć informacje. Więcej: internetowa wyszukiwarka formalnie udostępnia te dane za darmo. Chociaż to tylko ekonomiczny pozór, bo jednak płacimy, tylko innego rodzaju walutą: naszą uwagą.

I to nie koniec łańcucha poziomów przedsiębiorczych abstrakcji, ponieważ w przypadku Facebooka można wręcz powiedzieć, że zbiorem informacji tej firmy są ludzie. Formalnie są to tylko informacje o ludziach, ale w coraz bardziej informatycznym społeczeństwie i te granice stają się coraz bardziej płynne. Wspomniany już proces wirtualizacji powoduje swego rodzaju dygitalizację materii - jej elektroniczne modelowanie i zastępowanie informacjami. Teraz stajemy w obliczu zamknięcia cywilizacyjnego makrocyklu procesem odwrotnym: materializacją informacji.

Trzeba, bowiem, pamiętać, że większość transakcji gospodarczych ciągle dotyczy "świata zaprawy i cegieł" (brick and mortar world). Według szacunków instytutu Oxford Economics, jedynie kilka do kilkunastu procent obrotów dokonuje się w obszarze (webowej) ekonomii cyfrowej (digital economy). Owszem, świat elektronicznych mediów, internetu, gier komputerowych, oprogramowania będzie się dalej rozwijał, ale nadal większość naszego otoczenia stanowią jak najbardziej fizyczne obiekty: pożywienie, budynki, środki transportowe, przedmioty codziennego użytku. Między światem cyfrowym a niezdygitalizowanym istnieje jeszcze luka, która stopniowo będzie się zmniejszać. Te zmiany okażą się korzystne dla tych, którzy efektywnie potrafią połączyć dwa wymiary: innowacyjne idee oraz przedsiębiorczość zmieniającą je w oferowane produkty i usługi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200