Wspólne dogęszczanie radia

Komisja Europejska powróciła do kwestii współdzielenia pasma radiowego. Nowe podejście w postaci stosowania aktywnych zachęt to zapowiedź głębszych zmian w gospodarce.

Koncepcja udostępniania niewykorzystanych zasobów widma radiowego innym użytkownikom nie jest nowa. W prawie unijnym jest to dopuszczalne od kilku lat. Możliwość współdzielenia została też wprowadzona do prawa telekomunikacyjnego. Urząd Komunikacji Elektronicznej zapowiedział nawet w tej sprawie liberalną politykę, ale nie korzysta z niej w sposób na tyle spektakularny, aby można było mówić o efektach dla rynku częstotliwości. Dopiero nowelizacja prawa telekomunikacyjnego, nad którą w tych dniach rozpoczął pracę Sejm, wprowadzi nowe przepisy regulujące negocjowanie współużytkowania częstotliwości.

Pierwsze podejście

Komisja Europejska, przymierzając się w 2007 r. do uregulowania współdzielenia widma oraz uruchomienia wtórnego rynku na częstotliwości, miała na uwadze potrzebę uwolnienia wszelkich możliwych rezerw w zasobach. Miało to zwiększyć konkurencję operatorów szerokopasmowych, mobilnych i nadawców. Wówczas jeszcze wszyscy byli pod wrażeniem trudnej lekcji przygotowań do budowy mobilnych sieci 3G po roku 2000. Przetargi wywindowały w tym czasie opłaty licencyjne za częstotliwości do poziomu znacznie przewyższającego rozsądne wartości. Przykładowo, aukcja w Wielkiej Brytanii zakończyła się kwotą 22,5 mld funtów, a w Niemczech 30 mld euro.

Operatorzy musieli wpisać te ogromne kwoty w koszty projektów. Przez to zrobiły się one zbyt drogie i niezbyt atrakcyjne dla inwestorów z rynku kapitałowego. Spowodowało to kryzys sektorze telekomunikacyjnym. Przetargi na częstotliwości dla sieci 3G w kolejnych krajach, w tym w Polsce, organizowano już znacznie ostrożniej. Komisja Europejska doszła do wniosku, że trzeba poszukać kompromisu pomiędzy apetytami rządów planujących wpływy budżetowe a możliwościami rynku, który musi i tak wydać potężne pieniądze na budowę nowych sieci, licząc na to, że abonenci zapłacą za lepsze, cyfrowe usługi.

Uruchomienie wtórnego rynku na częstotliwości miało urealnić ich wartość. Zdawano sobie jednak sprawę, że przedsięwzięcie będzie miało głębszy sens, kiedy zadziała ekonomia skali. Dlatego próbowano zachęcić państwa członkowskie do stworzenia, przynajmniej w niektórych zakresach, jednolitego unijnego rynku na częstotliwości. A przy okazji także unijnego urzędu regulacyjnego. Rządy większości państw zaprotestowały przeciw tej koncepcji. Widmo częstotliwości pełni bowiem również kluczową rolę w planowaniu obronnym, a nikt nie chce się na razie dzielić w tych sprawach ani kompetencjami, ani wiedzą. Pomysł został storpedowany. Europejski regulator BEREC stał się zaś zaledwie instytucją dla uzgodnień regulatorów krajowych.

Wspólne sieci

Wprowadzenie do prawa unijnego przepisów umożliwiających współdzielenie częstotliwości - oraz postęp technologiczny - przynosi jednak efekty. Sprawa ma kluczowe znaczenie dla budowy szerokopasmowych, mobilnych sieci następnej generacji LTE. Inwestycje w infrastrukturę 3G jeszcze się nie zamortyzowały, a tymczasem rynek rzuca operatorom nowe wyzwanie inwestycyjne. To, co w sieciach 3G było dobrym pomysłem, w sieciach LTE stało się już prawie regułą. Nowe sieci buduje się wspólnie, aby podzielić koszty, a tym samym ryzyko inwestycyjne. Jest to szczególnie istotne w obszarach słabiej zaludnionych. Na rynku pojawiają się też nowi operatorzy, którzy wygrywają aukcje na kolejne pasma, a w ogóle nie myślą o inwestycjach infrastrukturalnych, oddając te zadania do firm specjalizujących się w obsłudze infrastruktury lub "starym" operatorom.

Jeżeli technicznie można współdzielić stacje bazowe, nie mówiąc o urządzeniach teletransmisyjnych, to czemu nie prawo do dysponowania pasmem radiowym? Umożliwią to przepisy nowelizowanego prawa telekomunikacyjnego. Regulator będzie mógł ingerować w uzgodnienia operatorów w sprawie udostępniania pasma radiowego na podobnej zasadzie, jak to się dzieje w przypadku infrastruktury sieci stacjonarnych. Oczekiwane efekty rynkowe to wejście nowych graczy na rynki uznawane przez większych operatorów za niszowe, dogęszczanie sieci szerokopasmowych w licznych w Polsce obszarach "białych plam". Na rynku mediów elektronicznych mogłoby się pojawić miejsce dla nadawców lokalnych. Jest to też okazja do wprowadzania nowych technik, np. wykorzystujących odstępy międzykanałowe. To wreszcie też okazja do budowy separowanych sieci szerokopasmowych o specyficznych wymaganiach dla potrzeb rządowych w pasmach wykorzystywanych komercyjnie.

Zagospodarować niezagospodarowane

Obecna propozycja Komisji Europejskiej idzie jednak znacznie dalej. W ostatnich latach mnożą się zastosowania technik radiowych, w których głównym atrybutem nie jest sama mobilność, jak w sieciach komórkowych, ale łatwość instalacji i obsługi wielu urządzeń. Wszechobecne sieci Wi-Fi, biurowe i domowe routery radiowe powstają na podstawie kilku zakresów nielicencjonowanych. Otwiera się też pasma dla obsługi urządzeń sterujących, alarmowych, monitoringu wizyjnego czy urządzeń pomiarowych. Nowoczesne, cyfrowe systemy radiowe, nowe systemy kodowania i modulacji rozwiązują częściowo dawne problemy z wzajemnym zakłócaniem się urządzeń.

Teraz Komisja Europejska zachęca do obserwowania pasm licencjonowanych i nielicencjonowanych, w których dopuszcza się działanie różnych systemów. Ma to inspirować innowacje, może też prowadzić do uwalniania dalszych zakresów widma radiowego dla sieci szerokopasmowych, a także dopuścić nowe sposoby planowania zagospodarowania częstotliwości. Chodzi zarówno o obserwacje techniczne, np. możliwości zastosowania nowych technologii, jak i rynkowe, aby dawać okazję do rozwoju zastosowań, które zapewnią korzyści ekonomiczno-społeczne. Zaproponowano nawet, na użytek dalszych dyskusji, nowy termin: "okazje do korzystnego współdzielenia" (BSO). Czekamy na te korzyści.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200