Biuro projektowe tańca i baletu

Jeszcze całkiem niedawno słowo "projekt" brzmiało dumnie i wzbudzało ogólny szacunek. Wykonywano projekty maszyn, urządzeń, konstrukcji różnego typu, w tym także architektoniczne. Dzisiaj pojęcie projektu mocno się spauperyzowało, przechodząc związaną z tym dewaluację.

Dla kadrowego pozyskanie pracownika na dane stanowisko to już projekt. Przeprowadzenie cyklu szkoleń to także projekt. Do miana projektu awansowały tak prozaiczne czynności, jak: uszycie kiecki, strzyżenie (przepraszam, stylizacja) włosów czy przygotowanie lepszej strawy. Coś, co zawsze musiało spełniać określony reżim twórczy, być logiczną i obliczalną całością wymagającą zatrudnienia do tego tęgich umysłów i specjalistów dziedzinowych, zostało sprowadzone do poziomu rzemiosła dnia codziennego aspirującego do bycia sztuką. Czekać tylko, aż wyjście modelki na wybieg zacznie nazywać się projektem przeżycia, a taniec projektem krzyku duszy. Ludziom chyba mylą się projekcje własnej wyobraźni z projektami godnymi inżynierów.

Dzisiaj Lokalny Informatyk miał do zrealizowania szereg istotnych projektów. Pierwszym z nich miał być projekt wsparcia. Otóż od dłuższego czasu regał na książki w jego pokoju tego wymagał, gdyż niepokojąco się kiwał. Okazało się, że jedna z podkładek się ukruszyła, co spowodowało różnicę poziomów, i to znaczną. Aby zapobiec jakiemuś nieszczęściu, postanowił do sprawy podejść z inżynierskim zacięciem i problem rozwiązać.

Stwierdził, że najlepsza byłaby podkładka z kartonu odpowiedniej grubości. Popatrzył na zestaw książek zalegających na półkach i szukał jakiejś w twardej oprawie. Można się już w tej chwili domyślić, co mu chodziło po głowie. Niemniej żal mu było poświęcić literaturę fachową, bo z niej korzystał, a ponadto była ona wydawana raczej w mało atrakcyjnej formie. Nagle wzrok jego padł na książki, które przytargał z domu. Nie były to pozycje fachowe, ale takie, na które brakło miejsca w mieszkaniu, bo nie były zbyt interesujące. Posłużył się projektem wieszcza, dziełem, które jakoś nigdy nie było w stanie pokrzepić jego serca, poczynając od czasów szkoły średniej. Jednak ze względu na szatę edycyjną szkoda było je wyrzucić. Tak więc książka, dzięki swej twardej okładce, której została w tym momencie pozbawiona, znalazła zastosowanie.

Mógł więc teraz Lokalny spokojnie przystąpić do realizacji następnego projektu tego dnia, czyli wykonania kopii zapasowych baz danych. Jak widać, projekty informatyki zakładowej dotrzymują kroku ogólnym tendencjom i też bywają coraz mniej ambitne.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200