EN FACE: Marcin Borecki...

... twórca start-upu PlaceChallenge, który pozyskał 200 tys. USD od hiszpańskiego funduszu Mola

O PLACECHALLENGE

Ludzie chcą grać, rywalizować, współzawodniczyć nawet o wirtualne trofea. PlaceChallenge to platforma do rozgrywania gier za pomocą telefonu komórkowego i geolokalizacji. Chcemy odciągnąć ludzi od biurek i zachęcić ich do zabawy w mieście, poprawiającej kondycję fizyczną. Sam przed laty jako harcerz byłem animatorem wielu takich gier. Wyznaczony cel powoduje, że bieganie sprawia frajdę, a dystans nie stanowi problemu. Opracowaliśmy dwa scenariusze: gonitwy za wirtualnym żetonem, który odbiera się poprzez zbliżenie na 50 metrów do posiadającego go gracza, oraz "gry w węża", polegającej na odcięciu drogi drugiej grupie graczy. Zbudowaliśmy platformę, która może być wykorzystana komercyjnie przez firmy do tworzenia, zarządzania, uruchamiania gier dla klientów czy użytkowników. Gra, wysiłek fizyczny wzmacniają więź z marką. Aspekt poprawy stanu zdrowia był jednym z ważniejszych powodów zainteresowania amerykańskich inwestorów.

O KONKURSACH DLA START-UPÓW

Zdecydowanie rekomenduję udział w konkursach dla start-upów. To doskonała okazja, aby skonfrontować swój pomysł na szerszym forum. Najlepsze doświadczenia mamy z imprezami z cyklu Startup Weekend, podczas pierwszej edycji zdobyliśmy nagrodę publiczności. To dało nam dodatkowy zastrzyk energii do dalszego działania. Takie spotkania to szansa, aby zrobić wokół swojego projektu szum, zwłaszcza jeżeli nie ma się środków na promocję czy marketing. To także szansa na nawiązanie kontaktów, które okazują się niezbędne. Trzeba pamiętać, że od występu w konkursie do powstania gotowego produktu jeszcze droga daleka. Najpierw potrzebny będzie inwestor.

O POLSKICH INWESTORACH

Zdecydowanie odradzam próby pozyskania pieniędzy z funduszy unijnych, m.in. w działaniu 3.1. Ogrom biurokracji potrafi odebrać chęć do dalszego działania. Dodatkowo trzeba oddać do połowy udziałów w firmie. A wówczas motywacja nie jest już taka sama. Zanim zwrócimy się do inwestora, warto sięgnąć po pomoc mentora. Wzięliśmy udział w dwudniowym szkoleniu w Innovation Nest. Dzięki niemu z chaosu wyłoniła się uporządkowana wizja projektu. Dopiero w tym momencie warto rozpocząć poszukiwania funduszu. Przez kilka miesięcy odwiedziliśmy ich kilkanaście - bez efektu. Nasz projekt, który nie ma amerykańskiego odpowiednika z opisanym już sukcesem rynkowym, okazał się zbyt ryzykowną inwestycją dla polskich funduszy. Wystarczy spojrzeć, ile polskich serwisów zakupów grupowych zyskało dofinansowanie. Ja tę ostrożność rozumiem i szanuję. Polscy inwestorzy nie dysponują tak dużymi kwotami jak zagraniczni, którzy poszukują start-upów. Angażują się kapitałowo, ale to dla nich bardziej lokata niż inwestycja. Pieniądze należą do aktorów, bankierów, deweloperów budowlanych - oni oczekują pewnego zwrotu z inwestycji. Choć obiecują globalny sukces, nie mają takich środków. Nie ma wśród nich człowieka, który na IT zrobił fortunę i był gotów wspierać młodych. Po fiasku rozmów w Polsce podjęliśmy szaloną decyzję o podróży do Stanów Zjednoczonych.

O AMERYKAŃSKICH INWESTORACH

Dysponują miliardami dolarów. Mogą zainwestować w pięć bardzo podobnych projektów. Wychodzą z założenia, że rozwinie się ten najlepiej przygotowany i on zyska kolejne rundy dofinansowania. Aktywnie poszukują start-upów. Setkami przychodzą na konkursy poświęcone start-upom. Nawet w krótkiej rozmowie potrafią rzucić kilka pozytywnych uwag. Jednak stawiają warunek: inwestujemy w firmy zarejestrowane w USA. Dlatego po powrocie zarejestrowaliśmy firmę w Stanach Zjednoczonych. Taki ruch rekomenduję każdemu, kto poważnie myśli o rozwinięciu swojego start-upu. Po powrocie odezwałem się do przedstawiciela funduszu Mola, którego poznaliśmy w Krzemowej Dolinie, w Blackbox - domu dla start-upów. Pamiętał, że pracowaliśmy przy projekcie po 20 godzin na dobę. Decyzja zapadła w dwa dni. Dokumenty wymieniliśmy kurierem. Rzecz nie do wyobrażenia w polskich realiach, które poznaliśmy aż nazbyt dobrze.

O DRODZE DO SUKCESU

Fundusz Mola zainwestował w nas 200 tys. USD. To jeden z lepszych wyników w polskiej historii start-upów. Otwieramy oddział w Lublinie, gdzie zatrudniamy programistów, którzy przygotowują nowe wersje PlaceChallenge. Mamy beta testerów w USA. Niewykluczone, że przeniesiemy się tam na czas osiągnięcia 100 tys. aktywnych graczy na naszej platformie. Będziemy ich szukać na amerykańskich uczelniach. Kiedy ten cel zostanie osiągnięty, rozpoczniemy komercjalizację platformy. Nasze doświadczenie pokazuje, że niezbędna jest silna determinacja. Rada dla innych: jeżeli wyrzucą was za drzwi, wchodźcie oknem. Szukajcie niestandardowych rozwiązań, pytajcie i rozmawiajcie z ludźmi. Brak finansów nie powinien stanowić bariery. Nam bardzo pomogła firma Microsoft, udostępniając w ramach programu BizSpark infrastrukturę w chmurze oraz niezbędne narzędzia i oprogramowanie za darmo. I na koniec: nie zniechęcajcie się, jeżeli polskie fundusze wam odmawiają, zwlekają z decyzją. To nie oznacza, że wasz pomysł jest zły. Do polskich funduszy mam apel: młodym przedsiębiorcom jasno tłumaczcie powody odmowy, inaczej szybko odechce im się tak potrzebnych innowacji.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200