Rewolucja fiskalna

Komputeryzacja, podobnie jak wdrożenie, sama w sobie nie może być celem przedsięwzięcia. Powinny za tym stać konkretne efekty przekładające się na wartości pozatechniczne, na przykład biznesowe.

Czy klient zwraca uwagę na to, czy restauracja jest, czy nie jest skomputeryzowana? To ostatnia rzecz, jaka mu przemknie przez myśl. Najważniejsze w takim miejscu jest dobre jedzenie i nastrój. Czy dla pacjenta istotne jest, czy placówka służby zdrowia jest skomputeryzowana, czy raczej to, aby został wyleczony? Komputery używane do administrowania przychodniami i szpitalami nie biorą udziału w leczeniu, jak również nie decydują o limitach przyjęć czy umiejętnościach lekarzy. Studentowi jest wszystko jedno, czy uczelnia ma system komputerowy wspomagający zarządzanie, czy takowego nie posiada. Jemu zależy głównie na zdobyciu dyplomu, a czasami także na jakości procesu dydaktycznego, co zależy od umiejętności wykładowców. Przyjemna atmosfera też nie będzie bez znaczenia. Są jednak miejsca, w których bez komputeryzacji ani rusz. Bo czy ktoś wyobraża sobie przeprowadzanie zakupów - czy w magazynach, czy przez Internet - bez tych wszystkich narzędzi technicznych? Albo jak funkcjonowałby system płatności i cała bankowość bez komputerów?

Lokalnemu Informatykowi chodzą po głowie różne pomysły. Ich liczba jest proporcjonalna do ilości wypitego podczas wieczornej sesji intelektualnej piwa. Ostatnio na przykład wymyślił sposób na transparentność wszelkich operacji finansowych, likwidację szarej strefy i łapówek. Wystarczy unicestwić pieniądz w postaci tradycyjnej i wprowadzić wyłącznie płatności elektroniczne. Kontrola tego to już prosta sprawa, bo wiadomo że każdy musi mieć jakieś konto, z którego wypływa lub na które wpływa kasa. Nikt wtedy nie trzyma pieniędzy w skarpecie, pod podłogą lub zakopanych w ogródku. Nikt nikomu nie wręczy niczego pod stołem albo w kopercie, może jedynie za niego zapłacić. Co wygrasz w kasynie lub gdzie indziej, od razu masz na swoim koncie. Nie musisz dźwigać tej gotówki i obawiać się, że ktoś cię napadnie. Wszelkie datki i darowizny płacisz z konta, a wolontariusze nie muszą uganiać się za tobą z puszkami. Na świecie zrobiłoby się pięknie - wszystko klarowne, żadnych przekrętów.

Nie wiadomo jednak, czy rzeczywiście by to działało jak należy, czy też doszłoby do tragicznej w skutkach blokady. Mogłoby się okazać bowiem, że szara strefa, szemrane interesy, łapówki i pranie brudnych pieniędzy to lokomotywa postępu ekonomicznego, że w całej tej szemraninie jednak jest ukryte jakieś dobro, a przynajmniej mechanizmy silnej motywacji będącej napędem dla koła zamachowego rozwoju.

Prawdopodobnie przez Lokalnego bije zazdrość, że sam nie może utoczyć niczego na boku, stąd te dziwne pomysły na poprawianie świata. Co za dużo piwa to niezdrowo, podobnie jak zbyt dużo komputeryzacji i mechanizmów kontrolnych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200