Praca, oszczędność i cnota

Nigdy wcześniej nie otrzymałem tylu ofert pracy, ile w ostatnich dwóch tygodniach.

I to niezwykle atrakcyjnych - niezbyt angażujących, niewymagających specjalistycznych kwalifikacji, dobrze płatnych, a do tego społecznie ważnych. Ktoś proponuje mi, bym przyjął pozycję Financial Executive w renomowanej firmie. Mam odbierać na prywatne konto duże wpłaty i rozdzielać je na mniejsze, wysyłane na zagraniczne konta prywatnych osób.

Ktoś pewnie pomyślałby, że zajęcie to niebezpiecznie przypomina pranie brudnych pieniędzy. Nie szkodzi, są inne oferty. Mogę pomagać renomowanej firmie oferującej opiekę zdrowotną dla osób fizycznych i pracowników przedsiębiorstw. Wystarczy wysłać swoje imię, numer konta oraz przewidywaną liczbę godzin pracy, aby zarobić nawet kilkaset euro tygodniowo. Skrupulatnie wyliczyłem, że oferty pracy, które zapełniły moją skrzynkę, dają średnie miesięczne wynagrodzenie na poziomie 2040 euro, medianę w wysokości 1950 euro, a odchylenie standardowe na poziomie 634 euro.

To skandal! Jeszcze niedawno bez kiwnięcia palcem wygrywałem 300 tys. euro na holenderskiej loterii albo dostawałem spadek po nigeryjskim ministrze, którego 3 mln smuciły się samotnie na jakimś szwajcarskim koncie. Teraz spamerzy gonią mnie do roboty za marną stówkę za godzinę. Ciśnie się na usta dramatyczne pytanie: "Jak żyć, panie premierze?"

Poza tym na co miałbym wydawać tak zarobione pieniądze? Jeszcze niedawno oferowano mi środki na pobudzenie sił męskich. Teraz w ogóle nie dostaję takiej korespondencji. Doprawdy, chcę wierzyć, że nie chodzi o skuteczność filtrów antyspamowych, a o reputację, którą cieszę się w internetowych profilach. W pełni zasłużoną, drodzy spamerzy, w pełni zasłużoną!

Zapewne kiedyś powstanie nauka opisująca trendy w społeczeństwie informacyjnym i e-gospodarce na podstawie zawartości niechcianych przesyłek. Na razie pozostaje nam odnotowanie symptomatycznej zmiany w nastrojach społecznych. Zamiast łutu szczęścia albo jednorazowego przekrętu, ciężka praca, do tego społecznie ważna. Czyż nie pokazuje to jasno, że ludzie po dekadzie szybkiego i łatwego bogacenia się wracają do mieszczańskich cnót: pracy i oszczędności? Kryzys zamienił się w "nową normalność".

PS. Gdyby jednak ktoś z Czytelników nie miał co zrobić z biżuterią, która została po znienawidzonej teściowej, radzę nie psuć sobie codziennie nastroju, patrząc na nią. Powracająca trauma zagraża zdrowiu, a ja chętnie przyjmę kosztowności - adres widnieje pod felietonem w serwisie Computerworld Online.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200