Policjant, który "paczy"

Policjanci mają być blisko, ale wara im od naszego życia. Odwieczna dychotomia relacji z władzą zaostrza się, gdy widzimy, że jesteśmy coraz baczniej obserwowani. Być może to jeden z powodów rezygnacji polskiej policji ze współpracy przy projekcie INDECT.

W każdym mieście są dziesiątki zamontowanych na stałe kamer. Dzięki nim służby porządkowe mogą obserwować równocześnie wiele miejsc. Patrolujący ulice policjanci takiej wszechobecności nigdy nie mogliby zapewnić. Od dłuższego czasu rola kamer nie ogranicza się do biernego gapienia się na ruchliwe miejskie skrzyżowania i budzenia od czasu do czasu sennych funkcjonariuszy.

Informacje pozyskiwane z obrazów

Większa liczba kamer uzasadnia integrację za pomocą inteligentnego systemu zarządzania. Miał nim być system INDECT - "Inteligentny system informacyjny wspierający obserwację, detekcję i wyszukiwanie na potrzeby bezpieczeństwa obywateli w środowiskach miejskich". Bez niego obserwator mógłby nie zauważyć zdarzenia wymagającego interwencji. Obrazy są nagrywane i archiwizowane. Po osiągnięciu pewnej skali gromadzenie materiałów wizyjnych nie miałoby jednak sensu bez oprogramowania do przetwarzania, analizowania i rozpoznawania obrazów. Dziesiątki ekranów w centrum dyspozytorskim wyglądają efektownie. Ale mogłyby tworzyć chaos, gdyby nie inteligentna obróbka obserwowanych obrazów.

Centra dyspozytorskie służb porządkowych to miejsca, w których zbiegają się najróżniejszego rodzaju informacje z wielu różnych źródeł. Kamery są tylko jednym z narzędzi. Trzeba skoordynować wiele równoległych kanałów informacyjnych, systemów łączności, komunikowania, czujników, aby wiedzieć, co się rzeczywiście dzieje. Wymaga tego także zarządzanie zadaniami złożonych zasobów, którymi dysponuje policja, służby ratunkowe czy komunalne służby techniczne. W rozbudowanym systemie, kiedy zdarzy się wypadek - a w takich miejskich systemach awarii i wypadków jest codziennie mnóstwo - system zarządzania zdarzeniami wspomagają wypracowane doświadczeniem procedury, aby szybciej zareagować, działać skuteczniej, unikając kosztownych lub ryzykownych ruchów.

Bezpieczeństwo czy prywatność

Czy systemy wspomagania dowodzenia w mieście mogą naruszać naszą prywatność? Z pewnością, ale nie do tego służą. W niektórych państwach wprowadza się w ich użytkowaniu ograniczenia prawne. Gdy chcemy chronić wolności obywatelskie mieszkańców miast, chyba lepiej nie wyrzucać narzędzi technicznych, ale poprawiać procedury i regulacje. Tym bardziej dziwi decyzja Ministra Spraw Wewnętrznych o rezygnacji ze współpracy policji przy projekcie INDECT, którego koordynatorem i wykonawcą w ramach 7. Programu Ramowego jest Katedra Telekomunikacji Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki podjął decyzję o wstrzymaniu współpracy policji przy tym projekcie. Taką decyzję podjął minister po rozmowach z Markiem Działoszyńskim, komendantem głównym policji. Zdaniem szefa MSW policja już dziś dysponuje środkami, które pozwalają zapobiegać zagrożeniom porządku publicznego. "W związku z tym minister spraw wewnętrznych nie planuje dalszego udziału policji ani Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zarówno w samych pracach nad projektem, jak i wykorzystania jego efektów" - tłumaczy komunikat wydany przez MSW.

Czytanie obrazu

Techniki cyfrowe przełamały wszelkie bariery użytkowe w rejestrowaniu obrazów. Dawniej trzeba było opanować niebanalną sztukę zrobienia dobrego zdjęcia, przyrządzania związków fotochemicznych i rzemiosło posługiwania się powiększalnikiem. Dzisiaj każdy może zrobić dobre, gotowe do oglądania zdjęcie telefonem wyciągniętym z kieszeni, który przy okazji nieźle sprawuje się jako kamera. Każdy gromadzi obrazy, układa w albumach, umieszcza w sieci, każdy bywa codziennie fotografowany i filmowany przez innych. Nasz wizerunek w przestrzeni publicznej po części przestaje być nasz i może też przestać być anonimowy.

To jasne, że profesjonaliści potrafią z obrazami zrobić znacznie więcej. Monitoring wizyjny jest dzisiaj jednym z najważniejszych narzędzi służb porządku publicznego w większości miast świata. Rejestrowanie obrazów to tylko zewnętrzna - można by się wyrazić - wizualna warstwa systemu przetwarzania informacji. Z niej można wyłuskać podejrzanie zachowujące się osoby, uczestników bójek, złodzieja, zareagować w razie wypadku, sterować ruchem ulicznym. Inteligentne systemy wspomagania monitoringu same wyłapują nietypowe sytuacje, nerwowe ruchy, osoby intersujące się obiektami zdefiniowanymi jako wrażliwe.

W obliczu zagrożenia ptasią grypą na lotniskach zaczęto nawet odnajdywać w tłumie podróżujących osoby z podwyższoną temperaturą. Można zidentyfikować poszukiwany samochód, odczytać automatycznie numer rejestracyjny. Jeszcze ciekawiej zaczyna się robić, kiedy system analizy obrazów potrafi zidentyfikować osobę podobną do poszukiwanej. Nic nadzwyczajnego, darmowe aplikacje do poszukiwania znajomych na zdjęciach w sieci Google oferował kilka lat temu. Zastosowań przetwarzania obrazów z monitoringu wizyjnego może być bardzo wiele.

Pewnie dlatego unijny program badawczy INDECT wydawał się początkowo atrakcyjny Komendzie Głównej Policji. Kiedy MSW, nie tłumacząc się specjalnie, ogłosiło wycofanie się z tego programu, niektórzy dziennikarze spekulowali o kapitulacji przed domniemanymi groźbami grupy Anonymous. Prawda może być mniej sensacyjna, a jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Gotowe systemy przetwarzania i analizowania obrazów dla potrzeb monitoringu wizyjnego oferują "w pakiecie" właściwie wszyscy dostawcy urządzeń wizyjnych wykorzystywanych w centrach dowodzenia. Wiele firm specjalizuje się też w integrowaniu tego rodzaju aplikacji. Policja zatem może pozyskać gotowe rozwiązanie taniej i szybciej, niż uczestniczyć w rozwoju nowego, europejskiego produktu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200