Informatyzacja na rodrożu

Dymisja Piotra Kołodziejczyka ze stanowiska podsekretarza stanu w MAiC uwypukla sytuację patową, w jakiej znalazł się minister Michał Boni. Każdy ruch naraża rząd na poważne straty.

Stan projektów koordynowanych przez Centrum Projektów Informatycznych (CPI) Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji (MAiC) jest gorszy niż polskich autostrad na Euro 2012. Są one przynajmniej wybetonowane i bliskie tzw. przejezdności. Może kibice nie dojadą nimi wiosną na mecze w Warszawie, ale jesienią już będziemy z nich korzystać. Nie da się tego powiedzieć o zdecydowanej większości projektów teleinformatycznych. I bynajmniej nie jest to tylko wina Piotra Kołodziejczyka, Zbigniewa Olejniczaka i Mariusza Grajka, którzy zdecydowali się odejść z kierowniczych posad w MAiC i CPI. To również splot najróżniejszych okoliczności - od spraw technicznych, poprzez polityczne, aż po ograniczenia intelektualne polskich polityków i urzędników w zakresie nowoczesnego podejścia do zarządzania państwem za pomocą teleinformatyki. Dzisiaj te projekty znalazły się pod pieczą Agnieszki Boboli, która zastąpiła Zbigniewa Olejniczaka na stanowisku dyrektora CPI. Wszyscy zadają sobie pytanie, jak sobie z nimi poradzi.

Trzeba przygotować nowe otwarcie

Ciągle obowiązuje anachroniczna Ustawa z dnia 17 lutego 2005 roku o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne. Zdążyła się zestarzeć, zanim jej zapisy zakorzeniły się w polskiej praktyce administracyjnej. Widać to szczególnie po dysproporcji osób korzystających z profilu zaufanego na e-PUAP (stan na dzisiaj: 38739 profili) a liczbą składanych drogą elektroniczną deklaracji podatkowych (od początku 2012 roku złożono ich już 6,1 mln, w tym prawie 1 mln PIT). Oznacza to, że Polacy ciągle nie mają czego załatwiać drogą elektroniczną przez e-PUAP, ponieważ nie ma obligatoryjnego obowiązku korzystania z tej platformy przez urzędy. Te zaś nie przestrzegają artykułu 220 Kodeksu postępowania administracyjnego, ponieważ urzędnicy boją się posądzenia o niedopełnienie formalności. Niewiele pomogą rozmowy z Pocztą Polską i bankami, aby to ich urzędnicy potwierdzali tożsamość wnioskodawcy profilu zaufanego. Potrzeba nowej ustawy!

Piotr Kołodziejczyk w ostatnich miesiącach rozpoczął pracę nad stworzeniem projektu nowej ustawy o informatyzacji. Jej założenia miały zostać ujawnione w połowie marca. Nie udało się tego terminu dochować i nie wiadomo, czy prace będą kontynuowane. Nie ma też aktualnego Planu Informatyzacji Państwa. Brak tego rozporządzenia jest symptomatyczny. Wielokrotnie Piotr Kołodziejczyk dawał do zrozumienia - również na łamach Computerworld - że należy porzucić ideę tworzenia PIP w obecnym kształcie. Nie zdążył zmienić ustawy. Jego następca stanie przed obowiązkiem napisania nowego Planu w zgodzie z obowiązującą ustawą o informatyzacji, a zarazem zgodnie z założeniami wynikającej z innego ducha strategii średniookresowej "Sprawne państwo 2020". Niewykonalne!

Wśród pomysłów Piotra Kołodziejczyka, które trafią ad acta, jest też koncepcja zniesienia obowiązku posiadania przy sobie dokumentu prawa jazdy. Miało ono stać się zapisem cyfrowym w Centralnej Ewidencji Kierowców, poświadczanym przez numer PESEL kierowcy. Niestety, jeszcze długo będziemy skazani na płacenie 70 zł za staroświecki kartonik. Co ciekawe, podobny pomysł udało się w ubiegłym roku zrealizować w Gruzji.

Gorycz zmian w CPI może osłodzić zakończony właśnie projekt instalacji systemu informatycznego w Wojewódzkich Centrach Powiadamiania Ratunkowego. O ile operatorzy sprawdzą się w najbliższych tygodniach i nie dojdzie z ich powodu do jakiejś wpadki. Na to wszystko należy nałożyć awanturę o projekt pl.ID i przetarg na nowe dowody osobiste. W tle jest także niepewność, co jeszcze CBA i prokuratura wyciągną na światło dzienne w śledztwie o korupcję w CPI.

Rządowy operator czy rządowa sieć?

Co może Michał Boni zrobić z informatyzacją?

1. Może rozwiązać CPI w związku z finalizacją perspektywy finansowej 2007-2013 UE, z której CPI jest prawie w całości finansowane i zasoby wiedzy przekazać do "głównych użytkowników", ze szczególnym podkreśleniem MAC.

2. Można pomyśleć o przekształceniu CPI w Centrum Kompetencji Elektronicznej Administracji, czyli jakiegoś oddzielnego think-tanku, skupionego na rozwoju elektronicznej administracji.

3. Można także rozwinąć poprzedni wariant i połączyć CPI z Centrum Systemów Informatycznych Ochrony Zdrowia (CSIOZ) i innymi takimi centrami zajmującymi się informatyzacją administracji w jedną instytucję o charakterze podobnym do niemieckiego Instytutu Fraunhofera.

Zmiana na stanowisku wiceministra MAiC i dyrektora Centrum Projektów Informatycznych może przynieść zmianę podejścia do projektu Międzyresortowego Operatora Sieci Teleinformatycznej (MOST), po latach ponownie nazywanego Siecią Teleinformatyczną Administracji Publicznej (STAP). Jak pamiętamy, koncepcja MOST pojawiła się po raz pierwszy latem 2010 roku. Mówiła, aby na podstawie budowanej właśnie Ogólnopolską Sieć Teleinformatyczną na potrzeby numeru alarmowego 112 (OST-112) zintegrować wszystkie istniejące sieci publiczne - rządowe i samorządowe.

Rządowy operator miałby zastąpić rynek w świadczeniu usług łączności elektronicznej dla sektora publicznego. Gdy samorządy, Ministerstwo Gospodarki, Urząd Komunikacji Elektronicznej, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz izby gospodarcze skrytykowały dokumentnie ten pomysł, Centrum Projektów Informatycznych zaczęło wypuszczać sygnały o zmianie koncepcji w stronę potraktowania STAP jako centrum usług wspólnych. Niestety, bez ujawniania szczegółów. Być może pod kierownictwem Agnieszki Boboli doczekamy się wreszcie partnerskiego dialogu ze wszystkimi zainteresowanymi na temat tego, jak winny funkcjonować systemy łączności administracji rządowej w warunkach rynkowych. Po zmianach w policji i po różnych perypetiach z zapewnieniem łączności na EURO 2012, należy spodziewać się też powrotu tematu cyfrowej łączności radiowej. Już tym razem bez udawania, że nie chodzi tylko o system TETRA.

Co dalej z CPI?

Cokolwiek teraz zrobi Michał Boni, będzie przez jednych odbierane jako nieudolność i chowanie głowy w piasek, przez drugich jako nazbyt radykalne i przez to niewarte funta kłaków. Mimo to namawiamy do przecięcia tego gordyjskiego węzła niemożności, widząc właśnie w CPI szansę na pozytywną zmianę. Jakie są zatem możliwe scenariusze?

Po pierwsze, Michał Boni może rozwiązać CPI w związku z finalizacją perspektywy finansowej UE 2007-2013, z której CPI jest prawie w całości finansowane. Powstałe zasoby wiedzy może przekazać do "głównych użytkowników", ze szczególnym podkreśleniem MAiC. Plusem jest zamknięcie drzwi za Andrzejem M. i wzmocnienie MAiC. Minusem - pozbawienie się przez MAiC zgromadzonej w CPI wiedzy, kompetencji i doświadczeń w sferze realizacji projektów informatycznych. Nowy wiceminister ds. informatyzacji błyskawicznie się zorientuje, że Centrum jest jego intelektualną podporą i na jego pracach musi się oprzeć w przygotowaniu projektów pod nową perspektywę finansową Unii Europejskiej.

Po drugie, Piotr Kołodziejczyk zaczął rozważać, czy aby nie powołać jakiegoś oddzielnego think-tanku, skupionego na rozwoju elektronicznej administracji. Można więc pomyśleć o przekształceniu CPI w Centrum Kompetencji Elektronicznej Administracji. Byłoby ono naturalnym integratorem dla podobnych ośrodków w innych urzędach i polem współpracy z samorządami. Co więcej, w naturalny sposób mogłoby zająć się projektami B+R, wpływając na innowacyjność administracji. Ale jednocześnie musiałoby zająć się nie tylko "twardymi projektami teleinformatycznymi", lecz także miękkimi, takimi jak szkolenia, projekty społecznościowe czy świadomościowe.

Po trzecie, można rozwinąć jeszcze bardziej poprzedni wariant i połączyć CPI z Centrum Systemów Informatycznych Ochrony Zdrowia (CSIOZ), a także z innymi takimi centrami zajmującymi się informatyzacją administracji, w jedną instytucję o charakterze podobnym do niemieckiego Instytutu Fraunhofera. Takie centrum kompetencji objęłoby cały sektor publiczny. To byłaby szansa, aby nasza administracja zaczęła działać horyzontalnie. Zarazem centrum odziedziczyłoby wszystkie wyzwania i problemy poszczególnych ośrodków. Kto miałby odwagę stanąć na czele takiego Super CPI?

Ten trzeci wariant uważamy za najciekawszy i najbardziej perspektywiczny. To jest właśnie szansa na przerwanie pata w informatyzacji i budowę polskiego FedICT (belgijski urząd federalny w randze ministerstwa zajmujący się informatyzacja administracji). Wówczas MAiC mógłby się skupić na aspektach politycznych i prawnych podległych sobie działów administracji rządowej. Komitet ds. Cyfryzacji miałby w takim polskim FedICT swoje "zbrojne ramię", idealne narzędzie do horyzontalnej zmiany administracji w duchu strategii "Sprawne państwo 2020".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200