Enface: Rafał Brzoska

… założyciel i prezes zarządu Grupy Integer.pl,twórca prywatnego operatora pocztowego InPost

O POCZĄTKACH W ROZNOSZENIU ULOTEK

Założyłem tę firmę, będąc na trzecim roku studiów Akademii Ekonomicznej w Krakowie. To prozaiczna historia, bo inspiracja wyszła od kolegi, z którym dzieliłem pokój w akademiku. Miał brata, który po skończonej zawodówce zarabiał więcej niż rodzice, pracując jedynie trzy dni w tygodniu przy dystrybucji ulotek. Postanowiliśmy stworzyć dokładnie taką samą firmę. Od pomysłu przeszliśmy do czynów, ale szło nam kiepsko. W momencie największej desperacji, nie informując wspólników, postanowiłem przeznaczyć ostatnie pieniądze na zamieszczenie ogłoszenia prasowego w Gazecie Wyborczej. "Kolportaż ulotek za 5 gr" - banalny tekst, a okazał się kluczem do sukcesu! Dostaliśmy pierwsze zlecenia. W szczytowym okresie, w czasie sesji, ulotki pomagało nam roznosić pół akademika. Po dwóch latach staliśmy się numerem jeden w branży.

O KONKURENCJI Z POCZTĄ

W 2006 roku, kiedy byliśmy już liderem rynku, a Integer doręczał ponad 1,5 mld ulotek rocznie, padło pytanie, co dalej. Rynek dystrybucji ulotek reklamowych jest bardzo ograniczony - nie rośnie, raczej kurczy się. Poza tym biznes z ulotkami był dla nas coraz mniej ambitny. Wtedy zaświtała myśl, by rzucić rękawicę Poczcie Polskiej i stworzyć InPost. Jako niezależny operator pocztowy weszliśmy na giełdę i w 2008 roku pozyskaliśmy 20 mln zł na rozwój sieci paczkomatów. Jednak żeby zaistnieć, musieliśmy znaleźć coś, co będzie nas wyróżniać i da olbrzymią przewagę na tle konkurencji. Jedyną możliwością było zaoferowanie niższej ceny i wyższej jakości usług. Wydawałoby się, że te dwie rzeczy nie mogą iść ze sobą w parze, a jednak… O tym się głośno nie mówi i mało kto o tym wie, ale aż 80% kosztu doręczenia paczki to tzw. ostatnia mila, czyli samo doręczenie paczki do rąk odbiorcy. W momencie, w którym eliminujemy te koszty, stajemy się siłą rzeczy najlepszym konkurentem na rynku. My to wykorzystaliśmy, stawiając kluczowe pytanie: jak zmusić klienta, żeby samodzielnie odebrał swoją przesyłkę? Pierwsze, paczkomaty robiliśmy od zera, wzorując się trochę na pomyśle rozwijanym przez Deutsche Post w Niemczech. Nasze urządzenia to nic innego jak bardziej rozwinięta wersja skrytek dworcowych na bagaż, tylko automatycznie sterowanych i rozlokowanych w różnych miejscach.

O TECHNOLOGII W PACZKOMATACH

Pierwsza seria paczkomatów była ułomna, ale obecna, piąta, stawia nas na światowym podium, jeżeli chodzi o produkcję tego typu urządzeń. Kupiliśmy spółkę, tworzącą dotąd modemy dla radiowozów policyjnych na całym świecie. Postanowiliśmy zainwestować, bo komunikacja jest kluczową sprawą dla naszego biznesu. Całe know-how zostało zaimplementowane w naszym urządzeniu, więc mamy na nie wyłączność.

Paczkomaty to doskonały produkt komunikacyjny, oparty na skomplikowanym urządzeniu, które zapewnia komunikację przez sieci GSM 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, w lokalizacjach o często bardzo słabym zasięgu. To także olbrzymie struktury serwerowe, w całości oparte na serwerach IDM i bazy danych Oracle duplikowane w dwóch ośrodkach obliczeniowych. To nie są rozwiązania, które kupuje się gotowe. Wszystko powstaje u nas od zera, tworzone przez naszych inżynierów. Sukces paczkomatów leży w błyskawicznym przekazywaniu informacji. Obecnie w najnowszych modelach, komunikacja pomiędzy urządzeniem, bazą danych, serwerem i zwrotnie zajmuje 0,04 sekundy. Dla zobrazowania: nasze paczkomaty w Chile są obsługiwane przez serwery w Krakowie. To pokazuje, jak bardzo rozwinęliśmy ten projekt.

O NOWYM POMYŚLE BIZNESOWYM

Zainteresowanie paczkomatami stale rośnie. Nasze urządzenia stoją już w Arabii Saudyjskiej, w Emiratach Arabskich, w Chile, Hiszpanii, na Łotwie, Litwie, w Estonii, Rosji, na Ukrainie, w Irlandii. Widząc, jak duże jest zapotrzebowanie, zdecydowaliśmy, że nie będziemy ich dłużej sprzedawać, a zaczniemy oferować pełną usługę logistyczną, dokładnie w taki sam sposób, w jaki działają bankomaty.

Przez następne cztery lata, począwszy od kwietnia br., zainwestujemy 300 mln euro, aby rozlokować 16 tys. paczkomatów w całej Europie, od Portugalii po Turcję. Na świecie jest ponad 1,5 mln placówek pocztowych trwale nierentownych, wśród nich także należące do Poczty Polskiej. My przychodzimy z prostym projektem: zamknij swoją placówkę, a w jej miejsce postaw nasz automat, który pozwoli nie tylko nadać i odebrać paczkę jak klasyczny paczkomat, ale także nadać i odebrać list, opłacić rachunek, wybrać gotówkę, zrealizować przekazy pieniężne. Słowem: wachlarz podstawowych usług, które narzuca państwo na operatorów publicznych. Wyjdziemy do operatorów z jasnym przekazem: my w trzy miesiące postawimy w waszym kraju automaty, tyle, ile potrzeba: 300 czy 1000 sztuk, a wy macie możliwość korzystania z nich, zaoferowania usług swoim klientom, a przez to obniżania kosztów własnych i poprawienia konkurencyjności. Ten model jest megaatrakcyjny i zaczyna się sprawdzać. Jestem przekonany, że jest to coś, co przeniesie nas z kategorii gracza lokalnego, konkurenta Poczty Polskiej, do zupełnie innej ligi: do grupy międzynarodowych operatorów logistycznych, którzy oferują coś, czego nie ma nikt na świecie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200