En face: Michał Nedoszytko

… kardiolog, entuzjasta programowania, twórca internetowej wyszukiwarki leków refundowanych bartoszmowi.pl

O IDEI BARTOSZMOWI.PL

Pomysł na Bartosza narodził się, kiedy moja córeczka - dokładnie w przeddzień wejścia w życie ustawy refundacyjnej - trafiła na oddział pediatryczny jednego z gdańskich szpitali. Wtedy zobaczyłem, jak lekarze w popłochu drukowali gigantyczne zestawienia z Excela. To były właśnie listy refundacyjne, które po zmniejszeniu czcionki wypełniały 60-70 stron. Stwierdziłem, że coś jest nie tak. Sam miałem już wtedy problemy z wypisywaniem recept, a na rynku nie było żadnego narzędzia, które w skuteczny sposób usprawniałoby pracę lekarzy. Jestem człowiekiem czynu: kiedy coś mnie wkurza, po prostu działam! W tym przypadku za cel obrałem sobie stworzenie funkcjonalnej wyszukiwarki leków. Bartoszmowi.pl wziął się więc z potrzeby chwili, z konieczności niemalże.

O POPULARNOŚCI PROJEKTU

Przyznam szczerze: moją pierwotną intencją nie było zrobienie czegoś, co zyska popularność [w ciągu dwóch miesięcy strona odnotowała ok. 6 mln zapytań - red.]. To, co się stało, przerosło moje najśmielsze oczekiwania! Myślę, że sukces Bartosza w dużej mierze wynika z łatwej obsługi. Wystarczy wpisać pierwsze litery nazwy lub substancji czynnej, a na ekranie pojawi się komplet informacji: od ceny i stopnia refundacji preparatu po informacje o opakowaniu, a nawet pełną treść ulotki informacyjnej. To interesuje nie tylko lekarza wypisującego receptę, ale także pacjenta, który szuka wiadomości o wysokości refundacji danego leku. Wszystkie informacje są ogólnodostępne i na bieżąco aktualizowane. Dostaję wiele sympatycznych e-maili z podziękowaniami, co utwierdza mnie w przekonaniu, że pomysł był fajny i przy okazji mobilizuje do dalszej pracy.

O SPOTKANIU Z MINISTREM ZDROWIA

Wyszukiwarka to użyteczne narzędzie w żartobliwej formie. Stąd jej nazwa i zdjęcie ministra Bartosza Arłukowicza, który mówi - wyniki wyszukiwania pokazują się w dymku z jego ust, jak w komiksie. Podszedłem do całej sprawy z dystansem, bo chciałem rozładować napięcie narastające wokół tematu list refundacyjnych. Gdy dostałem wiadomość z ministerstwa, w pierwszej chwili oblał mnie zimny pot. Jak się później okazało, zupełnie niepotrzebnie. Minister Arłukowicz docenił nie tylko samo narzędzie, ale także humorystyczną konstrukcję witryny i zaprosił mnie na spotkanie. Mogłem zaprezentować mu stronę, mechanizm jej działania, zawartość merytoryczną. Chwalił pomysł, reagował wręcz z entuzjazmem, co było dla mnie ogromną nagrodą. Przy okazji przedstawiłem swoje spostrzeżenia dotyczące rozwiązań informatycznych udostępnianych przez Ministerstwo Zdrowia. Na koniec minister zapowiedział: "Czuję, że to nie będzie nasze ostatnie spotkanie".

O ABSURDACH BIUROKRATYZACJI W SŁUŻBIE ZDROWIA

Ostatnie chaotyczne działania Ministerstwa Zdrowia w sprawie zasad refundacji leków wywołały dużą falę krytyki, tak ze strony pacjentów, jak i zdezorientowanych lekarzy oraz farmaceutów.

Jako kardiolog na własnym przykładzie mogę obserwować, jak moje obowiązki przeistaczają się pomału w pracę stricte biurową. Lekarze codziennie napotykają w praktyce rozmaite problemy, zderzają się z dziwnymi przepisami, kruczkami. To wszystko niepotrzebnie absorbuje naszą energię, wymaga ciągłego powtarzania tych samych czynności. To nieustanna walka z Wordem i papierami. W konsekwencji lekarz, zamiast skupić się na stanie zdrowia pacjenta, coraz więcej uwagi przywiązuje do skrupulatnego wypełniania wniosków, w tym właściwego określania stopnia refundacji leku.

O PASJI DO PROGRAMOWANIA

Medycyna jest wymagającą kochanką, dlatego nie jest łatwo na co dzień godzić pracę zawodową z rozwijaniem własnego hobby. Programowanie od zawsze stanowiło centrum moich zainteresowań i szczęśliwie udaje mi się łączyć dwie dziedziny. Bartoszmowi.pl nie jest moim pierwszym projektem. Już wcześniej pisałem programy, które miały ułatwiać pracę lekarza. Myślałem przy tym o sobie i swoich kolegach.

Dotychczas były to systemy ułatwiające zarządzanie ruchem chorych, codzienny przydział lekarzy prowadzących do pacjentów, generowanie skierowań. To były aplikacje webowe wykorzystywane na oddziałach, w których pracowałem. Ostatnio w Pomorskich Centrach Kardiologicznych przygotowałem kompletny HIS, czyli Hospital Information System. Kilka tygodni temu uruchomiłem jego wersję mobilną i obecnie pacjentów przyjmujemy z wykorzystaniem iPadów.

Mój profesor twierdzi, że całe to moje programowanie wynika z wygodnictwa, bo jestem po prostu patentowanym leniem. Coś w tym jest, bo przecież pisząc program, zawsze chcę ułatwić sobie życie. Jest nawet taki żart: programista to człowiek, który przez kilka dni pisze program po to, żeby czynność, która zajmuje tydzień, odwalić w minutę.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200