Bujać to my

"Chabik, nie bujaj w obłokach!" - mawiali moi nauczyciele w szkole średniej. "Weź się raczej do nauki!" - dodawali niektórzy.

Jako osoba obdarzona dużą ekspresją oraz tzw. niewyparzoną gębą, rozprawiałem często, gęsto i z pasją o komputerach, informatyce i zmianach, które one przynoszą. Wywoływało to w najlepszym razie pobłażliwy uśmiech, w najgorszym - irytację kadry nauczycielskiej, która znacznie chętniej widziałaby mnie w jakiejś olimpiadzie niż poświęcającego czas na łamanie głupich, ich zdaniem, gier na mikrokomputery.

Może komuś szkoła otworzyła horyzonty, ja raczej - dzięki Bogu - rozsądnie nie dałem ich sobie ograniczyć. Zamiast wkuwać jakieś idiotyczne regułki rozwijałem swoją pasję, która z czasem stała się kierunkiem studiów, a potem treścią zawodowego życia. Jeśli dziś mogę z radością myśleć o wyjściu do pracy, bo robię to, co lubię; jeśli cieszę się stabilną pozycją zawodową i wygodnym życiem klasy średniej, to głównie dlatego, że "bujałem w obłokach", kiedy inni radzili mi by zejść na ziemię.

Dziś sam jestem rodzicem dorastających dzieci i jedno jest pewne: nie zaryzykuję oddania ich przyszłości w ręce nauczycieli i szkoły. Mają one bowiem to do siebie, że uważają stan aktualny za dany raz na zawsze, zaś bieżące trendy i mody za horyzont wyobrażeń o zakresie przekazywanej wiedzy i wykształcanych umiejętnościach.

Nic bardziej błędnego. Dzisiejsze dzieci będą przez większość życia rozwiązywać problemy, o których jeszcze nie wiemy, że istnieją. Narzędzia i metody, których przyjdzie im używać, będą zasadniczo różne od tych, które dzisiaj stosuje system edukacyjny. Zespoły i organizacje, w których będą pracować, będą zupełnie inne niż znane nam z dnia dzisiejszego. Postęp w technologiach sprawi, że umiejętności dziś kształcone staną się nieprzydatne; niezbędne będą zaś te, których dziś nie ma. Nie da się ludzi "przygotować do życia" w świecie, którego dziś nie potrafimy sobie wyobrazić.

Można je natomiast nauczyć czego innego, znacznie ważniejszego. Powinny umieć marzyć o rzeczach, których jeszcze nie ma, ale które mogłyby być. Powinny kochać to co robią i robić to, co kochają. Powinny wierzyć, że da się osiągnąć niemożliwe i dążyć do tego z całych sił. A potem osiągać swoje marzenia i cieszyć się z tego jak dzieci. Bo dziecięce "bujanie w obłokach" to jeden z najważniejszych darów, jakie dostaliśmy od Boga.

A poza tym, dobry kurs matematyki, przyrody (w znaczeniu science), języka ojczystego i paru obcych oraz kultury i sztuki też nie zawadzi. Ale o to zadba szkoła - byleby nie traktować jej zbyt serio.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200