Witaj Jan!

Daleko do inteligencji jest komputerom. Na wielu przykładach dobitnie widać, że oprogramowanie nie radzi sobie z prostymi dosyć sprawami tak zwanego porządku dziennego.

Analizę tematu należałoby zacząć przede wszystkim od powitań. Dlaczego w portalach społecznościowych, gdzie Lokalny Informatyk ma założone konto, witany jest jak jakiś lokaj? "Witaj Jan" - ukazuje się na wejściu. A dodane do strony reklamy spersonalizowane nawołują: "Jan załóż sobie u nas konto", "Jan weź kredyt". Już lepiej by było, gdyby to coś zwracało się do niego w trzeciej osobie: "niech Jan weźmie kredyt", "niech Jan założy sobie konto". Wówczas poczułby się bardziej sługą komputerowym z prawdziwego zdarzenia. A tak to jest nieodmienianym obiektem ataków uprzejmości cyberproduktów. Fakt, że oprogramowanie nie potrafi radzić sobie z odmianą imion przez przypadki, jeszcze nie zamyka sprawy. Podobne problemy pojawiają się przy datowaniu. Na wielu stronach internetowych pojawiają się bieżące daty wyrażone w niegramotnej mowie maszynowej. "Dziś jest drugi maj" obwieszcza na powitanie "zadowolony z siebie" portal, który nie wie, że poprawną gramatycznie formą jest "dziś jest drugi maja". Bo skąd ma wiedzieć, że fraza "drugi maja" jest skróconą formą wywodzącą się od określenia "drugi dzień miesiąca maja", podczas gdy "drugi maj" wskazuje na kolejność w klasie miesięcy, czyli na przykład może być to drugi maj w życiu tego komputera. I znowu kłania się nieumiejętność gramatyczna, co zapewne ma swoje uzasadnienie, gdyż w wersji angielskiej taki casus nie zachodzi, a wiadomo, że wszelkie ogólnodostępne oprogramowanie wraz z jego metodami i obiektami w pierwszej mierze zaspokaja potrzeby gramatyki angielskiej, co na drodze polonizacji nie jest przenoszone jeden do jednego. Konglomeratem tych oraz innych braków w inteligencji oprogramowania zdają się być druki generowane komputerowo, w których nie dość, że maszyna ma problemy z odróżnieniem płci adresata, to jeszcze mnożą się przykłady statyki korzeniami tkwiącej we wzorach tradycyjnych formularzy.

Z drugiej strony patrząc, zbytnie zaangażowanie człowieka w sprawy tworzenia oprogramowania może powodować utratę własnej inteligencji, zagubienie czy roztargnienie. Razu pewnego pewien taki zaangażowany programista poszedł do toalety, stanął przed pisuarem i główkuje. Zaczyna szukać czegoś w kieszeniach, najpierw w wewnętrznych marynarki potem w bocznych. Wobec braku rezultatu, penetruje kieszenie spodni, też zresztą bez efektu. Stoi tak bezradnie, ale po chwili większego namysłu, puka się w czoło a na jego twarzy pojawia się blask w stylu "eureka", po czym sięga do rozporka w spodniach. Lepiej jednak niech inteligencja pozostanie przy człowieku.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200