WWW i prawo do wolności
- Dariusz Niedzielewski,
- 05.05.2011
Obok bohatera ostatniego felietonu, Richarda Stallmana, twórcy idei wolnego oprogramowania i założyciela Free Software Foundation, miejsce w panteonie sław światowego IT zajmuje Tim Berners-Lee, współtwórca usługi WWW. To kolejny przykład osoby ideowej, mocno zaangażowanej w rozwój globalnej sieci i walczącej z wszechogarniającą komercją. Wizjonerzy, tacy jak Stallman czy Berners-Lee często jako pierwsi dostrzegają niepokojące kierunki zmian w internecie.
Podczas kwietniowego sympozjum, będącego częścią programu obchodów 150 lat istnienia najsłynniejszej uczelni technicznej świata - Massachusetts Institute of Technology, Berners-Lee zaapelował, by dostęp do światowych zasobów WWW zyskał status jednego z podstawowych praw człowieka.
Tim Berners-Lee zwraca uwagę nie tylko na potrzebę upowszechnienia dostępu do sieci, ale w równie dużym stopniu przekonuje, że WWW powinno wrócić do swoich źródeł, które nierozerwalnie wiążą się z dbaniem o poziom informacji, z rozwojem szeroko pojętej nauki i stwarzaniem szans na lepsze życie dla wielu ludzi.
Największe zagrożenia, mogące szkodzić ideom powszechnego dostępu, Berners-Lee widzi w dynamicznie powiększających się i konkurujących serwisach społecznościowych (Facebook, LinkedIn itp.) oraz ograniczeniom nakładanym przez gigantów świata IT (Google, Apple). Wszelkie inicjatywy tego typu mają na celu przyciągnięcie jak największej liczby użytkowników, którzy zostawiając w nim swoje dane osobowe i identyfikując się z wybranymi serwisami doprowadzają, często nieświadomie, do fragmentaryzacji sieci.
Firmy stojące za poszczególnymi usługami (typu Facebook, Gmail, iTunes) strzegą informacji o swoich użytkownikach, ograniczając możliwości importowania kont czy pozyskiwania danych z konkurencyjnych miejsc sieciowych. "Jeśli my, webowcy, pozwolimy by takie tendencje rozpowszechniały się, to w końcu doprowadzimy do tego, że światowe WWW będzie złożone z odrębnych wysepek. Wówczas możemy stracić wolność wyboru, która w sposób fundamentalny kojarzona jest z internetem." - przestrzega Tim Berners-Lee.
Polecamy felieton: Spełnione marzenie Stalina