Anioły

Lokalny Informatyk miał pomysł, ale brakowało mu środków na jego realizację. Inwestycję myślał wesprzeć pomocą aniołów. Oczywiście aniołów biznesu.

Mimo wszystko nie do końca był przekonany co do trafności nazwy tychże ludzi. Według niego pasowałoby ich nazwać zdecydowanie inaczej. Anioły są przecież bezinteresowne w swej naturze, Tych od biznesu raczej pasowałoby nazywać pijawkami lub, skoro jesteśmy w bardziej ezoterycznych klimatach, wampirami bądź szatanami. Przecież każdy dobrze wie, że anioły biznesu nie robią niczego bezinteresownie.

Lokalny ma już własne doświadczenia z aniołami, ale z tymi bardziej prawdziwymi lub przynajmniej bardziej przypominającymi anioły naturalne. Są one realnej wielkości, tyle że ze skrzydłami a ręce mają ułożone jak w modlitwie. Lokalny dosyć często je spotyka spacerując wzdłuż pobliskiego cmentarza. Odlane są z jakiegoś gipsu czy innego jasnego budulca i stoją co kilkanaście metrów na całej długości ogrodzenia. Każdy anioł, jeden w jednego, pięknie i nadobnie wynosi się ponad przeciętność, stojąc niewzruszenie na murze dwumetrowej wysokości. Żadne zawieruchy im nie straszne. Trzeba przyznać, że Lokalny nieraz obawiał się przechodząc mimo, gdy wiatr silny wiał. Gdyby taki anioł runął, to przecież na miazgę roztarłby Lokalnego, który mizernie przedstawia się w tym zestawieniu. Jednym zdaniem, w Lokalnym jest wielokrotnie mniej anielskości aniżeli w formach zbliżonych do pierwowzoru. Dlatego też Lokalny chyłkiem przemyka wzdłuż muru cmentarnego, gdyż nie godzi się, aby poruszał się tam z dumnie podniesioną głową. Idzie tak szybko, że nie może odczytać napisów wyrytych na murze pomiędzy aniołami. Lokalny szybko chodzi ale wolno czyta. Zresztą co on ma w życiu do czytania? Te kilka instrukcji obsługi, te parę schemacików połączeń? Gdyby czytał szybko jak jego przełożeni, z pewnością zasiadłby w gronie decydentów w firmie. A tak to musi rozkręcać i skręcać komputery, instalować oprogramowanie i klikać nie czytając.

Lokalny pamięta, że za komuny też były napisy na murach, zupełnie jak teraz. Jednak, podobnie jak obecnie, nigdy ich nie czytał. Ale za komuny nie było aniołów a teraz są. I to jeszcze niektóre gotowe pomóc w wystartowaniu biznesu, bo jakoś bez nich trudno zrobić ruch do przodu. Za komuny anioły nie były potrzebne, bo biznes jakikolwiek startował byle tylko chęci i samozaparcia starczyło. No i konkurencji praktycznie nie było. Wynika z tego, że wówczas było łatwiej, bo anioły są przecież potrzebne w trudnych czasach.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200