Prohibicja

Z okazji dnia św. Walentego pamiętano o kartkach i serduszkach, ale ja chciałbym dziś przypomnieć inną tradycję: masakrę, w której Al Capone rozprawił się ze swoimi przeciwnikami uzyskując monopol na handel alkoholem i zostając na długie lata królem przestępczego podziemia.

Chyba niewiele jest tak pouczających lekcji z historii jak amerykańska prohibicja. Zamiast nowego, trzeźwego świata, rozkwitły kluby z nielegalnym wyszynkiem, powszechne stało się bimbrownictwo, a na handlu alkoholem wyrosła potęga mafii.

Unia Europejska, a za nią polski rząd, przymierzają się właśnie do wprowadzenia cenzury internetu w imię walki z pedofilią. Entuzjaści mówią, że w niektórych krajach (np. w Wielkiej Brytanii) to już działa; przeciwnicy (w tym także fundacje przeciwdziałające pedofilii) twierdzą, że ochrona będzie nieskuteczna i problem zamieciony pod dywan nie przestanie istnieć.

Infrastruktura filtrowania treści na pewno znajdzie chętnych do jej zagospodarowania. Po pornografii dziecięcej przyjdzie kolej na wszystkie serwisy dla dorosłych. Wymuszą to pruderyjni Anglosasi ramię w ramię z feministkami z zachodu, a zwłaszcza północy Europy. Następnie pod naciskiem koncernów medialnych zablokowane zostaną sieci P2P oraz wyszukiwarki torrentów. Razem z nimi - cracki, warezy i media w streamingu. Potem będzie hazard oraz inwestycje w rajach podatkowych. Na koniec odfiltrowane zostaną wszelkie treści kwestionujące celowość filtrowania i nieomylność filtrujących.

Czy ludzie nagle staną się aniołami i zrezygnują z porno, lewego oprogramowania, darmowej muzyki i filmów oraz wszystkich innych bardzo przyjemnych i bardzo niezgodnych z prawem rzeczy, które robią dzisiaj? Śmiem wątpić. Kilkanaście lat żyłem w ustroju zbudowanym na założeniu, że ludzie przedkładają szczytne idee nad indywidualne zachcianki i korzyści, a żeby pomóc im stać się aniołami, wystarczy odpowiednio zawęzić wybór i mocno wziąć za mordę. Naprawdę nie mam ochoty na powtórkę.

Cenzura internetu nie zbuduje lepszego świata, ale zepchnie miliony zwykłych obywateli do podziemia anonimowych proxy, szyfrowanych darknetów i sieci TOR. W świecie bez zasad, reguł i prawa zostaną wystawieni na pastwę prawdziwych przestępców, instalujących trojany, kradnących numery kart kredytowych i stosujących szantaż oraz wymuszenia. W efekcie szczytne zamysły Unii Europejskiej, niczym prohibicja, przyczynią się do wzmocnienia internetowej przestępczności, wyjęcia spod prawa dużej części obywateli, nie wspominając o utracie legalnych źródeł przychodów przez przedsiębiorców i organa podatkowe.

Kto wie, może nawet doczekamy się Ala Capone i siedmiu trupów, jak w słynnej masakrze w dniu św. Walentego

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200