GIODO chce uporządkowania unijnej dyrektywy o retencji
- 14.02.2011, godz. 14:55
Miała ona ułatwić przeciwdziałanie atakom terrorystycznym w Europie, ale specyfika działania tajnych służb powoduje, że o jej wykorzystaniu wiele się nie dowiemy, a techniczny kontekst jej wykorzystania po 4 latach zmienił się razem ze sposobami, w jaki wykorzystujemy sieci.
Tegoroczne polskie obchody Europejskiego Dnia Ochrony Danych Osobowych - których gospodarzem był Wojciech Wiewiórowski, nowy Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych - nie ograniczyły się do okolicznościowych wykładów. GIODO po raz pierwszy włączył się aktywnie w unijną debatę o gwarancjach prawnych dla prywatności obywateli, do czego okazję stwarza przegląd skuteczności i planowana nowelizacja dyrektywy o retencji danych z 2006 r.
W 2010 roku przewidziano debatę na temat skuteczności stosowania dyrektywy retencyjnej. Polskie służby policyjne wyjątkowo chętnie korzystają z uprawnień do żądania od operatorów danych osobowych o abonentach.
Ubocznym efektem informatyzacji administracji jest to, że państwowe rejestry i zbiory danych mogą zapewnić wiedzę o każdym łatwo i w zakresie, o którym stare, totalitarne reżimy mogły tylko pomarzyć.
Zobacz również:
Polskie wdrażanie dyrektywy o retencji danych
Problematyka retencji danych osobowych wzbudzała już nieraz sporo emocji przy okazji projektów kolejnych nowelizacji Prawa telekomunikacyjnego. Pomimo to, w przeszłości angażowała głównie operatorów, którzy chcieli uniknąć kolejnych obciążeń współpracy z organami ścigania, za które nikt nie chce płacić. Unijna dyrektywa retencyjna powstawała w atmosferze obawy przed kolejnymi atakami terrorystów islamskich, choć szukano kompromisu między bezpieczeństwem a prawem do prywatności.
Teraz jest inaczej. Po kilku latach doświadczeń członkowskich Polska jest bardziej otwarta na okazje do debaty europejskiej. Rzadziej się zdarza, że jako państwo zaniedbujemy możliwość zabrania głosu. Dodatkową motywacje dla większej aktywności rządu na forach unijnych stwarza zaistnienie organizacji pozarządowych. Problem retencji danych został podjęty energicznie przez fundację Panoptykon i podchwycony przez wiele innych organizacji zajmujących się swobodami obywatelskimi.
W Polsce mniej więcej dostosowano przepisy do dyrektywy retencyjnej. Po dwuletnim okresie obowiązkowego przechowywania dane o połączeniach telefonicznych muszą być wymazane lub pozbawione cech identyfikacyjnych. Sposób ich ochrony podlega nadzorowi GIODO, ale ich udostępnianie uprawnionym organom ścigania pozostawia spore pole do interpretacji. Uzasadnione kontrowersje wzbudza zakres uprawnienia do żądania danych. Kompromis pomiędzy skutecznością ścigania i prywatnością wypracowano na forum unijnym wobec najcięższych przestępstw. Tymczasem w Polsce danych retencyjnych żąda się nawet na wniosek kancelarii adwokackich w cywilnych sprawach rozwodowych. Wygodne narzędzie wspomagania pracy operacyjnej może być nadużywane bez żadnej refleksji, że dla operatora przygotowanie techniczne, zabezpieczenie oraz obsługa zapytań to ewidentny koszt.