Picceria, czyli antropologia IT

Listopadowy numer miesięcznika "Forbes" zawiera dodatek "Wyzwania firm" pod fascynującym tytułem "Biznes w chmurach". Jeszcze więcej obiecuje podtytuł "Nowe spojrzenie na IT"! Niestety, znajdujące się tam informacje nie są wcale nowe.

Mamy dziś do czynienia z bardzo nadmuchanym balonem marketingowym. Cóż, moja złośliwość wynika oczywiście z zazdrości. Skoro sam - na pewno ani jako pierwszy, ani jako jedyny na świecie! - od wielu lat publikowałem artykuły, usiłowałem sprzedawać produkty i prowadziłem seminaria z dziedziny, którą "Biznes w chmurach" z wielkim hałasem określa jako coś rewelacyjnie nowego, to, zaiste, muszę mieć wyjątkowego pecha marketingowego, że nie dorobiłem się na tym kilku willi w atrakcyjnych miejscach świata, a przynajmniej satysfakcjonującego rozgłosu.

Pominąwszy jednak moje prywatne i niezbyt chwalebne rozgoryczenia, "Nowe spojrzenie na IT" jest symptomem bardzo niepokojącego zjawiska. Oczywiście, każda dziedzina ludzkiej działalności, nawet fizyka nukleralna, ma swoją subkulturę i w jakimś stopniu stosują się do niej te same zasady antropologii, co do plemion dorzecza Amazonki lub do gangów z podwarszawskich blokowisk. Ale IT wydaje się niekiedy bardziej niż inne branże gospodarki dotknięte tą przypadłością. Przejściowe mody, chwytliwe slogany, dziwaczna terminologia i nadymane pseudometodyki odgrywają zbyt często niewspółmiernie wielką rolę w porównaniu ze względami merytorycznymi. Wszakże - jak pisze Adam Kolawa - "IT jest dla biznesu XXI stulecia tym, czym wiatr był dla Royal Navy w XVIII wieku i węgiel dla rewolucji przemysłowej". Czyli wszelkie zjawiska, opóźniające skuteczne wykorzystanie IT dla dobra gospodarki i życia społecznego, zubożają poważnie nas wszystkich.

Jak pięknie i wzniośle brzmi nowomodne określenie cloud computing, tłumaczone na język polski jako "chmury obliczeniowe"! Co naprawdę kryje się za tą nazwą? Otóż nic innego jak technologie IT oraz sposoby uprawiania biznesu znane, stosowane i opisywane już wielokrotnie od 10 lat. Co więc powoduje to dziwaczne i niepokojące opóźnienie? Wydaje mi się, że przyczyną jest szczególne, podwójne rozszczepienie.

Fundamenty fikcji

Z jednej strony, dyrektorzy zarządzający, dyrektorzy marketingu i prezesi nie rozumieją możliwości, jakie stwarza właściwie zarządzane IT, i aby nie wydać się niekompetentnymi, traktują ten obszar działania jako koszt - niczym powierzchnię biurową, opłaty za wodę i elektryczność - pozostawiając go dla świętego spokoju w gestii dyrektorów IT. Z drugiej strony, dyrektorzy IT oraz ich pracownicy z reguły kiepsko orientują się w biznesie lub - nawet kiedy mają dobrą wiedzę biznesową - zdają sobie sprawę, że ich zdanie i tak nie będzie miało tej wagi co zdanie dyrektora sprzedaży lub dyrektora marketingu. Skutek: działy IT dla świętego spokoju trzymają się przestarzałych sposobów pracy i technologii, przez co często stają się hamulcem biznesu, zamiast jego silnikiem rakietowym!

Drugie rozszczepienie pojawia się w mediach. Tak zwana prasa komputerowa epatuje czytelników mnóstwem nowinek technicznych, krzykliwie i kolorowo ogłaszając każdą z nich jako absolutną, przełomową rewelację, i niewiele przyczynia się do zrozumienia, jakie znaczenie te nowinki mają - lub nie - dla biznesowych zastosowań IT. Zresztą, nawet gdy niekiedy to robią (np. w Polsce Computerworld), to i tak nikt z kierownictwa żadnej firmy - poza być może szefem działu IT - tego nie czyta.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200