Klient dobry, bo telekomunikacyjny

Polska stała się zagłębiem firm oferujących usługi outsourcingu - od tworzenia oprogramowania, po zarządzanie siecią - dla firm telekomunikacyjnych z całego świata, zarówno producentów sprzętu, jak i samych operatorów.

Klient dobry, bo telekomunikacyjny
W Polsce działa kilka firm projektujących rozwiązania telekomunikacyjne, zarówno na zlecenie, jak i dla własnych korporacji. Wkrótce pracować w nich będzie 6000 osób w: krakowskim centrum badawczo-rozwojowym Motoroli, ośrodkach Tieto Poland i Ericpol Telekom, a także centrach usługowych Alcatel-Lucent, Ericssona i Nokia-Siemens Networks. Można powiedzieć, że z polskich usług i rozwiązań korzystają użytkownicy na całym świecie.

Dobry czas na eksport

"Na świecie trwa druga fala restrukturyzacji kosztów działalności biznesowej" - twierdzi dr Michał Goliński z Zakładu Gospodarki Informacyjnej i Społeczeństwa Informacyjnego w Katedrze Informatyki Gospodarczej Szkoły Głównej Handlowej. Pierwsza polegała na przenoszeniu produkcji do tańszych krajów. Obecnie przenoszona jest działalność usługowa i obsługa procesów biznesowych. Nowe możliwości w tym zakresie pojawiły się m.in. za sprawą rozwoju technik informacyjnych. Na ich wykorzystaniu mogą zyskać nie tylko firmy, ale też poszczególne kraje i ich mieszkańcy. Przy wykorzystaniu IT każdy rodzaj usługi niewymagającej bezpośredniego kontaktu z klientem może stać się towarem eksportowym.

W Bydgoszczy - poza centrum usługowym - działa także, w ramach struktur laboratoriów Bell Labs, zespół tworzący oprogramowanie do zarządzania sieciami. Opracował on np. część oprogramowania dla iPhone’a, a dokładnie jedną z nakładek multimedialnych.

Andrzej Dulka, prezes zarządu Alcatel-Lucent Polska

I - jak widać - korzysta z tego także Polska. Wszystkie bowiem firmy, które oferują usługi na eksport, zwiększają zatrudnienie. Tak jest np. w przypadku Tieto Poland, które chce zatrudnić w ciągu 2 lat kolejne 500 osób. Dziś dla tej firmy pracuje w Polsce 700 specjalistów. Z kolei Nokia Siemens Networks zamierza do końca 2010 r. zwiększyć zatrudnienie we wrocławskim centrum badawczo-rozwojowym z 1200 do ok. 1600 osób. Natomiast Alcatel-Lucent ogłosił niedawno plan zwiększenia zatrudnienia o 100 osób w bydgoskim centrum GNOC (Global Network Operations Center). Tym samym zatrudnienie tam zwiększy się do 800 osób.

Moglibyśmy zatrudnić z dnia na dzień nawet 50 nowych osób, bo takie mamy zapotrzebowanie projektowe. I nie jest to sytuacja unikalna na polskim rynku eksporterów usług IT.

Wojciech Zaremba, prezes zarządu Tieto Poland

"Nasze bydgoskie centrum obsługuje ok. 30 klientów w Europie i obu Amerykach, w tym Stanach Zjednoczonych. Nasi pracownicy zarządzają ich sieciami telekomunikacyjnymi 24 godziny na dobę. Mamy certyfikat National Security Agency na zarządzanie sieciami rządowymi, co świadczy o najwyższym poziomie bezpieczeństwa naszych usług, a także klasie zatrudnianych ludzi" - mówi Andrzej Dulka, prezes zarządu Alcatel-Lucent Polska. Klientami centrum usług Alcatel-Lucent w Bydgoszczy są zarówno operatorzy stacjonarni, jak i mobilni. Certyfikat NSA wymagany jest ze względu na fakt, że korzystają z nich także amerykańskie służby rządowe. "Takie pozwolenia są wydawane bardzo rzadko i na palcach jednej ręki można policzyć firmy spoza USA, które go posiadają. NSA stawia nam bardzo ostre warunki i dwa razy w roku przeprowadza audyty. Jeden z nich właśnie trwa" - dodaje.

Pełna gama usług

Pracownicy Alcatel-Lucent w Bydgoszczy oferują usługi zarządzania, monitorowania i utrzymania sieci telekomunikacyjnej. Jak przekonują przedstawiciele firmy, to centrum rozwija się bardzo szybko zarówno pod względem liczby zatrudnionych, jak i liczby klientów. Firma posiada na świecie dwanaście takich centrów, jak bydgoski GNOC. Dzięki temu zapewnia klientom ciągłość usług w przypadku awarii jednego z nich. Bydgoszcz jest - pod względem liczby zatrudnionych osób - w pierwszej trójce centrów usługowych Alcatel-Lucent na świecie, a pod względem liczby oferowanych usług w pierwszej piątce.

"Zarządzając rozległymi sieciami telekomunikacyjnymi klientów nasi pracownicy na bieżąco obserwują informacje podawane przez CNN i BBC. Wiedząc o katastrofach naturalnych lub spowodowanych przez ludzi możemy łatwiej interpretować powód włączenia się jakiegoś alarmu. Przykładowo huragan na południowym wybrzeżu Stanów Zjednoczonych powoduje włączenie się kolejnych alarmów. Wiedząc o tym możemy przewidzieć, że jakiś element sieci w danym regionie przestanie działać i przekierować ruch na inne łącza. Zdalnie jesteśmy też w stanie dokonać zmiany konfiguracji lub zrestartować urządzenie, a jeśli jest to niemożliwe, skierować w dane miejsce lokalny zespół specjalistów" - opowiada Andrzej Dulka.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200