Dramatyczny wzrost wydajności dzięki IT

Aby firmy potrafiły szybko i elastycznie reagować na zmienne potrzeby rynku, potrzebna jest metoda tworzenia "oprogramowania jednorazowego", tak jak się robi jednorazowe maszynki do golenia, pieluchy i sztućce.

Blisko trzy lata temu, na łamach "Computerworld" opublikowany został artykuł pt. "Między biurokracją a chaosem" (CW 30/2007). Traktował on o metodyce automatycznego zapobiegania błędom (ADP - Automated Defect Prevention), stworzonej i opisanej w książce Adama Kolawy, założyciela i właściciela firmy "Parasoft" oraz Doroty Huizinga, wice-przewodniczącej California State University - Fullerton.

Adam, mający doktorat z fizyki teoretycznej na California Institute of Technology, potrzebował kiedyś stworzyć oprogramowanie na użytek swoich badań. Zrobił to i odkrył, że informatyka pociąga go bardziej niż fizyka. Wtedy (w 1987 r.) założył firmę "Parasoft", specjalizującą się w produkcji narzędzi wspomagających produkcję oprogramowania. Narzędzia "Parasoftu" służą przede wszystkim programistom, umożliwiając wczesne testowanie oprogramowania (analiza statyczna, automatyczne testy jednostkowe), testerom (automatyczne testy funkcjonalne) oraz kierownikom projektów. Przy okazji Adam odkrył, że oprogramowanie można tworzyć zupełnie inaczej - dramatycznie sprawniej i skuteczniej - niż pozwalają na to sposoby dominujące dziś w przemyśle informatycznym. Ta nowa, rewolucyjna metoda, została opisana w książce Automated Defect Prevention (wydana w USA w 2007 roku, nie tłumaczona na język polski).

Wszędzie, tylko nie w IT

Około 80 lat temu, dwóch amerykańskich specjalistów, Joseph Juran i Wiliam Deming opracowało metodyki zarządzania jakością, których podstawą jest teza, że zapobieganie błędom (a więc i defektom) jest o wiele tańsze i skuteczniejsze niż wykrywanie defektów i ich mozolne usuwanie. Tezy tej nie bardzo chciał słuchać w latach 40., po zakończeniu II wojny światowej, amerykański przemysł motoryzacyjny. Zarządzanie jakością polegało tam przede wszystkim na kontroli jakości: na wykrywaniu braków i ich mozolnym usuwaniu. Natomiast idee Jurana i Deminga wzięli sobie do serca japońscy producenci samochodów i dlatego - jeszcze dziś - na polskich (i nie tylko!) drogach widzi się o wiele więcej aut produkcji japońskiej niż amerykańskiej.

Obecnie podejście Jurana/Deminga jest czymś naturalnym w większości branż produkcyjnych. Zamiast tylko naprawiać lub odrzucać wadliwe produkty, zarządzanie jakością koncentruje się na identyfikacji i usuwaniu wad procesu produkcyjnego. Proces zarządzania jakością jest ciągły i każdy z pracowników jest w niego zaangażowany. Jako TQM (Total Quality Management, kompleksowe zarządzanie jakością) lub pokrewna metoda SixSigma, koncepcja ta znana i stosowana jest od dawna. Ale nie w przemyśle informatycznym! Tutaj, niestety, wciąż dominuje podejście typu: "jakość to będzie". Głównym sposobem zarządzania jakością jest kontrola jakości - zamiast usprawniać procesy i procedury, koncentrujemy się na testowaniu i "debugowaniu", czyli szukaniu i usuwaniu defektów gotowych produktów. Takie podejście ma wysoce niekorzystne skutki biznesowe.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200