Wypominki

Wiele dyskusji już było i jeszcze będzie na temat związku między odebranym wykształceniem a wykonywanym zawodem. O ile lekarze, farmaceuci i prawnicy mają temat załatwiony, o tyle do informatyki, podobnie jak do polityki pchają się wszyscy chętni bez względu na to, gdzie magistra zdobywali, jeśli w ogóle zdobywali. Zastanawiające, że żaden informatyk z wykształcenia nie wykonuje pracy polonisty lub biologa. Niestety, bez wzajemności.

"Czy ty nie umiesz pomyśleć?!" - denerwował się Lokalny Informatyk na Serwisowego. "Oczywiście, umiem, przecież kończyłem filozofię. Nie moja wina, że ciągle zmieniają się zasady pracy w sieci. Nie sposób za tym nadążyć " - tłumaczył się Serwisowy ze stawianych mu zarzutów o nieudolność zawodową. "Tak, to prawda, z dynamiką środowiska nie każdy sobie radzi. U nas na polonistyce była ostra selekcja. Jeśli ktoś nie radził sobie z szybkimi zmianami, po prostu odpadał" - w sukurs nie wiadomo komu przyszedł Bazowy. "A jakie tam znowu szybkie zmiany na polonistyce" - Lokalny wyraźnie sobie kpił. "Trzeba było przeskakiwać z tematu na temat, kojarzyć autorów i wątki, szybko czytać. Nie to, co na leśnictwie, gdzie proces dydaktyczny odbywa się w tempie wzrostu drzew" - Bazowy odciął się Lokalnemu. "I tu byś się mylił. Mieliśmy takie techniczne przedmioty jak matematyka, statystyka czy nawet podstawy informatyki. Nie mówiąc już o chemii czy biologii, co dla filozofa lub polonisty jest nie do przejścia. Opanowanie cyklu Krebsa czy chociażby fotosyntezy, to dopiero wyzwania intelektualne" - chełpił się Lokalny, co nie do końca pozytywnie zostało odebrane. "Tak, ruch robaka w terenie błotnym, to rzeczywiście ambitny temat pracy dyplomowej" - kpiąco o przeszłości Lokalnego wyraził się Serwisowy. "Lepsze to niż jakieś mało konkretne to wasze literacko-teatralne być albo nie być, czy tam mieć albo być, czy coś takiego. Nikt nic nie wie, ale dyskusja ma podstawy do odbywania się" - denerwował się Lokalny. "Ale po leśnictwie to przynajmniej coś o gryzoniach wiedzą, czyli także o myszach. A to już blisko do informatyki" - naigrywał się Bazowy. "Zawsze bliżej z myszami niż z Popielem czy innym Hamletem" - odciął się Lokalny.

Gdy w końcu argumentów brakło, wrócili do zajęć bieżących, czyli rozstrzygania problemu, dlaczego serwer zgłosił wyjątek komunikacji z jądrem. "Poczekajmy na Admina. On jest po fizyce jądrowej, to na pewno będzie wiedział" - zawyrokował Lokalny. Po pewnym czasie pojawił się Admin. Zrestartował serwer i wszystko było znowu w porządku. Jak widać, rzeczywiście nie trzeba mieć stricte informatycznego wykształcenia, aby nieźle wymiatać w informatyce.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200