Wielkie sprawy

Bywają ludzie stworzeni tylko do wielkich spraw. Czasami ta wielkość przychodzi im zupełnie bez wysiłku, można powiedzieć, że z naturalnym wdziękiem, natomiast niektórzy muszą się nieźle natężać, aby efekty ich wysiłku zasługiwały na miano wielkich. Są jeszcze tacy, którzy tylko uważają się za wielkich.

Lokalny Informatyk należy prawdopodobnie do ostatniej z tych grup. Zawsze, według swojego uważania, robił ważne rzeczy. Przypomnieć tylko, jak wymyślił algorytm zmieniający litery duże na małe, albo algorytm zamieniający miejscami dwa kolejne znaki. Wymyślił też rozwiązanie, które potrafiło rozesłać automatycznie pocztę na listę osób z bazy danych. Lokalny był przygotowany tylko na wielkie osiągnięcia i nietuzinkowe rozwiązania. Zresztą, ważność jego spraw nie ograniczała się jedynie do informatyki. Można powiedzieć, że cały jego świat składał się wyłącznie z ważnych spraw.

W chwili kiedy odezwał się telefon komórkowy, Lokalny Informatyk także załatwiał ważną sprawę. Tak ważną, że aż oczy wytrzeszczał z wysiłku a pot rosił jego czoło. "Lokalny, nie mogę poradzić sobie z założeniem konta emaliowego w tym serwisie" - to dzwonił Pseudobystry. On miał zawsze jakieś problemy, ponieważ nigdy nie czytał żadnych wskazówek, czy to drukowanych, czy wyświetlanych na ekranie. Lokalny westchnął, spuścił wodę, opuścił deskę i udał się na miejsce interwencji. Chcąc nie chcąc musiał pospieszyć z pomocą swemu ulubionemu użytkownikowi. No, może określenie "ulubiony" było wyrażone nieco z przekąsem, ale fakt, że Pseudobystry jest Dyrekcyjnym pociotkiem, silnie wzmagał nić interesownej sympatii okazywanej przez większość personelu firmy. Nie na darmo mówiło się, że w firmie wszyscy to jedna wielka rodzina. Nie wszyscy, jednak, mogli stanowić trzon Dyrekcyjnej rodziny. Ktoś przecież musiał pełnić rolę niezbyt mile widzianego kuzyna z prowincji. Okazało się, że kuzynów musiało być tak wielu jak szeregowych pracowników. Ale mimo wszystko, rodzina, jaka by nie była, to zawsze rodzina.

Pseudobystry siedział przed formularzem rejestracyjnym, wpatrując się przenikliwym wzrokiem w ekran. Lokalny dostrzegł z miejsca, że konto nie ma szans na uaktywnienie, bo system rejestracji miał uwagi co do hasła. "Hasło zostało niewłaściwie sformułowane" - Lokalny wyjaśnił przyczynę niepowodzenia. "Jak to?" - Pseudobystry okazał niezwykłe zdziwienie. "Jest przecież napisane, że może składać się wyłącznie z małych liter i cyfr" - denerwował się Lokalny. "A właśnie! A ja, głupi, wpisałem same duże cyfry" - Pseudobystry ujawnił rzecz co najmniej dziwną. "Jak to możliwe?" - Lokalny nie wierzył w to, co usłyszał przed chwilą. "No, z wduszonym shiftem wpisywałem!" - wyjaśnił Pseudobystry. Lokalnemu zrobiły się wielkie oczy. Do tej pory był pewien, że nawet z shiftem nie uzyska się cyfr większych od dziewięciu.

Niedorzeczność? Nie, jeśli wziąć pod uwagę, że mogło chodzić o cyfry rzymskie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200