Wdrożenie na opak

Czyli trochę śmiesznie, trochę strasznie. Poradnik dla nielubiących chodzić utartymi ścieżkami.

Wdrożenie na opak

Wymiana oprogramowania użytkowego jest często stosowaną dziś w firmach praktyką. Rzadko zdarzają się już sytuacje, że wprowadza się nowy system informatyczny od zera. Najczęściej właśnie się go wymienia. Można zadać sobie pytanie, dlaczego się wymienia: czy z nudów, czy z konieczności, a może z nadmiaru pieniędzy? Przyczyny bywają różne, chociaż nie zawsze sensowne. Nie zawsze też proces wdrożenia jest przeprowadzany z głową, a to dlatego, że przy braku wiedzy i wyobraźni szkoda pieniędzy na wynajęcie biegłych w sprawie profesjonalistów. Mroczne pobudki, fatalna realizacja - to właśnie skutkuje potem dziwnymi efektami. Poniżej kilka antyprzepisów na sukces wdrożeniowy. Życzę powodzenia!

Jak przygotować wdrożenie

Nie podpisywać umowy na wdrożenie z firmą zewnętrzną. Po co płacić za coś, co zrobią własnym sumptem informatycy zakładowi pospołu z użytkownikami? Wystarczy, że wykosztowano się już dostatecznie na zakup oprogramowania.

Powołać kierownika wdrożenia, który do tej pory odnosił sukcesy we wdrażaniu systemów operacyjnych stacji roboczych. Brak obciążeń wiedzą merytoryczną to gwarancja świeżego spojrzenia na sprawę wdrażania.

Nie stosować dla projektu harmonogramu, punktów kontrolnych, planów awaryjnych, bo to strata czasu i niepotrzebna biurokracja. Nie wyznaczać celu. Dokąd doprowadzą nas działania, zobaczymy. Tym większa niespodzianka, im większa niewiadoma.

Nie określać spodziewanych efektów wdrożenia, bo jest to masło maślane. Wiadomo przecież, że jedynym, poza chwałą dla kierownictwa, efektem wdrażania jest wdrożenie i nic poza tym.

Nie wykonywać analizy przedwdrożeniowej. Potrzeby wyjdą w trakcie realizacji procesu wdrażania, a będą one dobrze manifestowały się w minach i zachowaniach użytkowników. Modelowanie systemu na żywo to dopiero gratka dla prawdziwych twardzieli.

Ująć w harmonogramie wdrożenia (jeśli już zdecydowano się na wprowadzenie takiej biurokracji) jako pierwsze te moduły, które wymagają do pracy danych z modułów występujących w sekwencji na końcowym etapie wdrożenia. Oczywiście, nie może się to skończyć pomyślnie. I o to chodzi. To jest koronny dowód na to, że biurokracja pod postacią planowania nie ma najmniejszego sensu. W dzisiejszych czasach oprogramowanie samo najlepiej wie, w jakiej kolejności ma być wdrażane.

Nie nadawać wdrożeniu specjalnego priorytetu, bo po co wprowadzać atmosferę zamieszania i strach wśród użytkowników. Sprawy rozwijające się naturalnym rytmem wydają się być lepiej przyswajalne przez ludzi, aczkolwiek nie znaczy to, że się rozwiną i kiedykolwiek zakończą.

Jak przeprowadzić projekt

Nie dokumentować przeprowadzonych prac wdrożeniowych. Po co tracić czas na pisaninę o sprawach, o których zainteresowani już wiedzą z racji ich dokonania, w czym przecież brali bezpośredni udział.

Stosować równocześnie oba systemy: stary i nowy, wprowadzając trochę danych w jednym, a trochę w drugim. Taka mieszanka pozwala na bieżąco docenić wady i zalety starego oraz nowego systemu. Kilka problemów może pojawić się w związku z bieżącym wyrównywaniem danych po obu stronach. Ale to nie jest przecież rzecz skazująca nas na całkowite niepowodzenie. Zatrudniamy doraźnie mocny zespół programistów, którzy na bieżąco wykonują zadania konwersji danych w obie strony. Oczywiście w zakresie możliwym do osiągnięcia przez algorytmy. Reszta spraw związanych z porządkami w danych i tak przypada zawsze użytkownikom.

Nie informować użytkowników, w jakiej kolejności zostaną wdrożone poszczególne moduły. Zresztą, i tak nie ma to większego znaczenia wobec faktu, że nic z niczym jeszcze nie współpracuje, a dane są kompletnie wymieszane i nie wskazują na nic.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200