Muzeum jak gra

Z Tymoteuszem Pruchnikiem, dyrektorem archiwum Muzeum Powstania Warszawskiego i jednocześnie koordynatorem projektu Wirtualnego Muzeum, rozmawia Dorota Konowrocka.

"Zawsze byłem przekonany, że ekspozycja realna i wirtualna skazane są na pokojowe współistnienie. Czas pokazał, że mieliśmy rację - liczba osób odwiedzających naszą warszawską ekspozycję nie spadła".

Tymoteusz Pruchnik, Muzeum Powstania Warszawskiego

Czy zastanawiając się nad koncepcją Wirtualnego Muzeum Powstania Warszawskiego szukał Pan wzorców i inspiracji na świecie?

Oczywiście. Od tego czasu nieco się w światowym muzealnictwie zmieniło, ale kiedy zaczynaliśmy, prawdziwie interaktywnych muzeów było bardzo niewiele, może kilka w skali światowej. Chcieliśmy stworzyć wirtualne muzeum, które byłoby zupełnie inne niż na przykład wirtualny Luwr, w którym można obejrzeć głównie panoramy wnętrz i zbliżenia poszczególnych eksponatów. Chcieliśmy postawić naszego odbiorcę w sytuacji pośredniej między zwiedzaniem muzeum a grą, skłonić go do włączenia się w prezentację, do podejmowania decyzji co do jej zawartości, by w efekcie poczuł więź z tym, co ogląda. Osoba odwiedzająca dziś wirtualne muzeum Powstania może zdecydować się na wycieczkę zaproponowaną przez wirtualnego przewodnika lub wziąć odpowiedzialność za "trasę zwiedzania", i ta druga opcja jest z pewnością znacznie ciekawsza.

Kto brał udział w projekcie, zarówno od strony technicznej, jak i merytorycznej?

Od strony technicznej projekt został przeprowadzony przez firmy Wirtualna Polska i Galileo Media, mecenasem projektu była Fundacja Orange, natomiast merytorycznie w budowę wirtualnego muzeum zaangażowani zostali pracownicy wszystkich działów Muzeum. W projekcie brał udział praktycznie każdy dział muzeum i wszystkich zachęcaliśmy do tego, by przychodzili do nas ze swoimi pomysłami.

Z jakich elementów wirtualnego muzeum jest Pan szczególnie zadowolony?

Podczas zwiedzania wirtualnego muzeum można się natknąć na sceny w bunkrze i w drukarni, zaaranżowane i nagrane z udziałem statystów. To był świetny pomysł i dziś sądzę, że takich scen powinno być znacznie więcej, bo doskonale ożywiają i ilustrują główną prezentację. Najbardziej cieszy mnie jednak tak duża interaktywność naszego muzeum. Nasz projekt trwał dwa lata, ale nadal nie ma zbyt wielu muzeów, które mogłoby pokazać aż tak zwirtualizowaną i tak skłaniającą odbiorcę do aktywności ekspozycję.

Dla kogo wirtualne muzeum jest przeznaczone?

Chcieliśmy dotrzeć przede wszystkim do tych, którzy sami do muzeum nigdy nie dotrą ze względu na dzielącą ich od realnej ekspozycji odległość lub niepełnosprawność. Chcemy pokazać nasze zbiory również tym osobom, które mieszkają w niewielkich miejscowościach- przecież dziś każda biblioteka gminna ma stałe łącze - ale przede wszystkim zainteresować osoby młode. Młodzież poznaje dziś świat przez obrazy i musimy się do tego dostosować.

Wielu muzealników pytało nas, czy nie obawiamy się, że przenosiny kolekcji do świata cyfrowego nie odbiją się niekorzystnie na liczbie osób realnie odwiedzających muzeum. Zawsze byłem przekonany, że ekspozycja realna i wirtualna skazane są na pokojowe współistnienie. Czas pokazał, że mieliśmy rację, liczba osób odwiedzających naszą warszawską ekspozycję nie spadła.

Spotkałam się z poglądem, że mimo posiadanych środków technicznych, muzealnicy w gruncie rzeczy po prostu nie chcą udostępniać zbiorów muzealnych w Internecie.

Wszyscy muzealnicy dziś twierdzą, że chcą udostępniać swoje zbiory w postaci cyfrowej, ale niewielu przechodzi do fazy realizacji. Panuje dziś moda na digitalizację zbiorów, są na to pieniądze, większość muzeów prowadzi tego rodzaju projekty, ale jednocześnie większość żywi irracjonalną niechęć do publicznego pokazywania efektów owej digitalizacji.

Być może stworzenie wirtualnej ekspozycji jest zbyt kosztowne?

Wirtualne Muzeum Powstania Warszawskiego pochłonęło sporą sumę, ale dobry produkt musi sporo kosztować. Można jednak zrobić wirtualne muzeum za stosunkowo niewielkie pieniądze. Dobrym przykładem jest Wirtualne Muzeum Kresy - Syberia. Fundacja prowadząca to muzeum ma dość duże zbiory, za to nie ma gdzie ich eksponować - dla nich wirtualne muzeum jest idealnym rozwiązaniem. Wirtualne muzeum może być również doskonałym punktem wyjścia dla realnego muzeum, które dopiero powstaje.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200