Paweł Piwowar

Zaczynał jako dyrektor generalny Computerlandu, skąd odszedł, aby objąć funkcję prezesa Oracle Polska. Dziś wiceprezes ABG i Asseco Poland.

Paweł Piwowar

Od zawsze byłem zwykłym, najemnym pracownikiem. Przygodę z branżą IT rozpocząłem w 1987 r. - łącząc pracę z hobby, czyli komputerami i elektroniką - jako serwisant sprzętu. To były romantyczne czasy. Zlecenia nadsyłane teleksem i całodzienne podróże na drugi koniec Polski, pierwsze pecety AT. Dla drukarki Seikosha, która pojawiła się na rynku polskim pod koniec lat 80., zrobiłem polskie znaki. Kolejny zawodowy przystanek to Computerland, w którym z serwisanta awansowałem na kierownika i wreszcie, w 1993 r. na dyrektora oddziału warszawskiego. Ryszard Krauze powiedział do mnie wówczas - dla własnego zdrowia zostaw hobby w domu, potrzebuję cię w Warszawie. Czy ktoś dziś tę postać kojarzy z Computerlandem? Rok później rozpocząłem pięcioletnią kadencję dyrektora generalnego i wiceprezesa Computerlandu. I tak, z technicznego człowieka stałem się - trochę przypadkowo - menedżerem, choć wówczas, szczerze mówiąc, każdy się do tego nadawał. Do dziś myślę w systemie dwójkowym. Na moim biurku stoi zegar pokazujący czas w systemie binarnym. Pytam czasem o godzinę, to taki test, czy ludzie nadają się do firmy IT.

Połowa lat 90. był to okres, który zdecydował w dużej mierze o obrazie polskiej branży IT. Kiedy sprzedaż sprzętu nie była już wystarczająca, nadszedł czas łączenia infrastruktury w sieci. Nie wszystkie firmy na drodze rozwoju zdołały wrzucić trzeci bieg o nazwie oprogramowanie. Inni zrobili to na czas. W ten sposób pozycję zbudowały Prokom, Comarch czy ABG. Dziś widać, że dla innych firm ten dystans stał się trudny do odrobienia. Tymczasem klient potrzebuje oprogramowania, to ono faktycznie wspiera rozwój jego biznesu. Dlatego podjąłem decyzję, że chcę "nauczyć się" oprogramowania. W owym czasie w Computerlandzie było to niemożliwe. Za namową Jacka Ducha zdecydowałem się w 1998 r. na objęcie kierownictwa Oracle Polska. Miałem okazję przekonać się, jak bardzo oprogramowanie jest przydatne i jak je sprzedawać.

Za mojej kadencji Oracle w Polsce wzrósł 10-krotnie i stał się najbardziej zyskownym oddziałem korporacji na świecie. Nasza firma dostała nawet nagrodę od ministra Marka Belki dla najlepszej polskiej firmy ze względu na wysokość płaconych tu podatków. W korporacji tylko niemądrzy próbują przeciwstawiać się zastanej kulturze, ale jeżeli są dobre wyniki, to wiele im się wybacza, tak jak mnie przez 11 lat. Dokonania zaprocentowały awansem na szefa regionu krajów bałtyckich, a później również Czech, Słowacji i Węgier. Ostatnie cztery lata w korporacji oznaczały jednak praktycznie mieszkanie w samolocie. Postanowiłem wrócić. Jak się okazało, polskie spółki nie zmarnowały czasu i sposób ich zarządzania dziś nie odbiega od standardów wielkich korporacji, a bywa nawet skuteczniejszy. Najlepsze polskie firmy IT prowadzą ludzie, którzy nie przepracowali ani jednego dnia w korporacji.

W 2008 r. zostałem I wiceprezesem ABG, które z początkiem przyszłego roku połączy się z Asseco Poland. Jako wiceprezes zarządu odpowiadam za pion przedsiębiorstw. Do rozpędzonego pociągu Asseco wsiadłem trochę w biegu, ale w pełni utożsamiam się z wizją i koncepcją Adama Górala. Ostatnio publicznie uznał mnie za "swojego" człowieka. To wystarczy, aby zaangażować się w czekające mnie obowiązki - pracę z klientem i przypilnowanie realizacji obietnic, złożonych na początku kontraktu. Fascynuje mnie zadawanie kłamu zasłyszanej kiedyś anegdocie - "jak się dobrze przyobieca, to dotrzymać wszystkiego nie trzeba". Słowa te padły z ust jednego z dygnitarzy PRL.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200