Jak dr Strangelove bolszewika pogonił

Wymawiając nazwisko Johna von Neumanna myślimy najczęściej o komputerze, w którym program i dane przechowywane są w jednej pamięci. Od ekspresu do kawy po największe superkomputery jest ona elementem naszej codzienności.

Ale mało kto wie, że von Neumann był nieomal od początku swojej pracy w Stanach Zjednoczonych zajadłym wrogiem totalitaryzmów. Niewątpliwie na jego postawę wpływ miały wydarzenia, których świadkiem był jako nastolatek, gdy w jego rodzinnym Budapeszcie przez pół roku rządził Béla Kun, komisarz tzw. Węgierskiej Republiki Radzieckiej. Okres ten charakteryzowały podstępne aresztowania przeciwników politycznych, "trybunały rewolucyjne" szczodrze ferujące wyroki śmierci oraz terroryzujące prowincję bandy zwane Młodzieżą Lenina. W połączeniu z katastrofą gospodarczą (niedobór towarów, kolejki, kartki, hiperinflacja), czasy te musiały zapaść w pamięć von Neumanna, pochodzącego z prześladowanej, bo "burżuazyjnej" rodziny.

Von Neumann miał dwa razy zaznać dyskryminacji - w Budapeszcie oraz w Berlinie, w którym studiował na przełomie lat 20 i 30 XX wieku. Z bliska oglądał rozkład republiki weimarskiej, przekształcającej się z wolna w nazistowską III Rzeszę przy biernej postawie aliantów zachodnich, u których aktywnie działały wówczas ruchy pacyfistyczne - hojnie wspierane zresztą zarówno przez Hitlera, jak i Stalina.

Z tej perspektywy łatwiej zrozumieć, dlaczego w latach 40-tych i 50-tych ojciec informatyki z pasją angażował się w prace nad nowymi rodzajami broni. M.in. to jemu zawdzięczamy sposób zapłonu bomby atomowej (implozja wywołująca eksplozję), rozwój rakiet międzykontynentalnych i pomysł okrętów podwodnych wyposażonych w broń atomową. Stanley Kubrick w filmie "Dr. Strangelove" sportretował szalonego naukowca, poruszającego się na wózku inwalidzkim. Pierwowzorem był właśnie von Neumann, do końca swoich dni i mimo ciężkiej choroby z niesłabnącą energią angażujący się w zimnowojenną politykę USA.

Ale - paradoksalnie - to nie bezpośrednia działalność polityczna, a pośrednie i odłożone w czasie efekty jego odkryć spowodowały upadek reżimu, którego tak nienawidził. To m.in. dzięki rozwiniętej przez niego jako dziedzina naukowa informatyce Zachód pokonał Związek Sowiecki, budując wysokowydajną gospodarkę wiedzy, internet i media elektroniczne. Ale dopiero powszechna automatyzacja produkcji i informatyzacja procesów przemysłowych przyniosła prawdziwy koniec komunizmu, likwidując jego bazę społeczną - wielkoprzemysłową klasę robotniczą.

Historia zakpiła z ojca informatyki - i tylko szkoda, że dziś nie możemy go zapytać, jakie wysnułby z tego wnioski.

Jak dr Strangelove bolszewika pogonił
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200