Dlaczego w Polsce nie ma iTunes?

Przy okazji różnych wpisów w moim blogu na temat kradzieży utworów (nie lubię używać słowa "piractwo", bo ukrywa ono prawdziwy charakter działania), kilku komentujących moje wypowiedzi zastosowało manewr znany z czasów propagandy komunistycznej. A mianowicie napisało: "A w Polsce nie ma sklepu iTunes". Zupełnie tak samo jak Trybuna Ludu na pytanie o brak papieru toaletowego odpowiadała: "A w Ameryce biją Murzynów". Rzeczywiście, bili, a nawet zabijali, a także nagrywali.

M.in. dlatego w amerykańskim iTunes sprzedano już ponad miliard utworów. Tymczasem krajowy amator bluesa albo jazzu, o Michaelu J. nie wspominając, może sobie pomarzyć o kupnie jakiejkolwiek muzyki z tego źródła. Czytelnicy CW, czyli zarządzający firmami na różnych szczeblach, potrafią jednak zrozumieć logikę firmy Apple, która wyraźnie nie śpieszy się z otworzeniem sklepu iTunes w Polsce.

Zacznijmy od mocno zawstydzającego faktu, że pomimo upływu już prawie dwudziestu lat od momentu, gdy Apple zaczął sprzedawać w Polsce swoje produkty, ciągle jeszcze nie ma Apple Poland. To znaczy podobno jest, czyli jedna osoba ma umowę o pracę z tą firmą. Reszta działalności w Polsce, to różni lokalni przedstawiciele, choć z wyłącznością na reprezentowanie znaku nadgryzionego jabłuszka. Ale to jednak nie to samo co oryginał. Jest jasne, że firma z Cupertino nie kwapi się z wejściem na polski rynek, nawet w sprawie sprzedaży iPodów. Myślę, bo przecież nie znam prawdziwych powodów tej dziwnej strategii rynkowej, że kilkadziesiąt (może sto kilkadziesiąt?) tysięcy iPodów oraz kilkanaście tysięcy różnych Maków sprzedawanych co roku w naszym kraju, to zupełnie niezauważalny szum w ciągle zmieniającym się wolumenie operacji handlowych prowadzonych przez Apple na świecie. Gdyby firma miała podobne problemy jak wielu innych producentów sprzętu, a ostatnio także oprogramowania (pozdrowienia dla Microsoftu), to zapewne znacznie cieplej myślałaby o Polsce. Był taki moment, gdy znaleźliśmy się blisko prawdziwej obecności Apple w naszym kraju. Mianowicie, od kilku lat system operacyjny Mac OS X, nawet w wersji amerykańskiej, zawiera polską lokalizację językową. Niestety, rachunek ekonomiczny przeważył. Ostatecznie firmę prowadzi się po to, aby zarabiać pieniądze.

Oczywiście, na polskim rynku można zarobić. Rok temu taki Nike, wśród miast świata, w których odbył się bieg 10K, umieścił także Warszawę. Jak sądzę, nie pożałował: w stolicy w biegu wzięło udział więcej ludzi niż w Los Angeles, gdzie zresztą bieg ukończyłem, z czego jestem bardzo dumny. Nie muszę dodawać, że obecność na ulicach kilkunastu tysięcy ludzi w koszulkach ze znanym logo przełożyła się na wzrost sprzedaży nie tylko koszulek, ale także butów oraz zestawów Nike+, które współpracują z różnymi iPodami, rejestrując wysiłek biegaczy. No tak, ale jak na razie butów i koszulek nie da się ukraść za pomocą internetu. To znaczy, można, ale nie jest to proste i nie sprowadza się do wyszukania odpowiedniego torrenta. Tymczasem od ponad roku utwory w sklepie iTunes nie są niczym zabezpieczane i mogą być łatwo skopiowane, nie tylko na iPoda albo do innego odtwarzacza MP3 (program iTunes umożliwia konwersję formatu), ale także poprzez użyczenie osobie pozostającej z nami w bliskim stosunku osobistym. Czyli de facto każdemu, gdyż tutaj polski wymiar sprawiedliwości zrobił sobie dobry dowcip z prawa autorskiego.

Zamiast więc słuchać narzekań ludzi, z których zapewne niewielu kupiłoby cokolwiek w sklepie iTunes, może lepiej zastanowić się, jak zmienić nasze prawo, aby autorzy mieli większe szanse zarobić na swojej twórczości. Nie jest to prosty problem, bo obecny model monetaryzacji muzyki ma następującą hierarchię: koncerty na żywo (kłania się U2 z polską flagą), sponsoring, czyli reklama innych firm, produkty towarzyszące (koszulki, gadżety), publikacje (albumy foto) i na szarym końcu sprzedaż utworów. Na końcu, ale jednak i na niej można zarobić. O ile w ogóle ktoś coś kupi. Kupi, a nie skopiuje.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200