Na własne ryzyko

Jakie problemy mogą być związane z używaniem darmowych programów służących bezpieczeństwu informatycznemu?

Powszechną prawidłowością jest maksymalne ograniczanie odpowiedzialności odszkodowawczej związanej z wykorzystywaniem modułów informatycznych. Aplikacje open source nie są tu wyjątkiem. Odgrywać może to istotną rolę przy doborze darmowych narzędzi zabezpieczających system komputerowy. Oszacowanie ryzyka prawnego używania takich aplikacji nie jest zadaniem prostym. Na uwadze trzeba mieć, z jednej strony, obniżenie kosztów przy wykorzystywaniu tych programów, z drugiej zaś ewentualny brak kompatybilności pomiędzy darmowymi a komercyjnymi narzędziami, problemy z bieżącą aktualizacją, czy wręcz ewentualnym zniknięciem producenta z rynku. Zwłaszcza z tą ostatnią kwestią wiąże się niemożność dochodzenia ewentualnych roszczeń odszkodowawczych lub ich znaczne utrudnienie.

Odpowiedzialność za szkody

Obecnie istnieje wiele modeli licencyjnych udostępniania aplikacji. Ich wspólnym punktem jest niwelowanie do minimum odpowiedzialności, jaka wiązałaby się z wyrządzeniem szkody przez instalację i dalsze korzystanie z programu. Potencjalną szkodę można ujmować w wielu wariantach, takich jak np.: przestoje w działaniu systemu, utrata danych, utrata potencjalnych korzyści na skutek nieprawidłowego działania aplikacji, pociągnięcie do odpowiedzialności prawnej używającego program z racji naruszenia majątkowych praw autorskich. Naturalnym stanem jest odsuwanie przez producentów oprogramowania możliwości kierowania przeciwko nim roszczeń odszkodowawczych.

Pewne jest, że nie można wykluczyć odpowiedzialności za umyślnie wyrządzoną szkodę. Zasadę tę wprowadzają przepisy Kodeksu Cywilnego. Tak więc wszelkie przeciwne zastrzeżenia umowne nie będą miały po prostu praktycznego znaczenia. W kontekście aplikacji można byłoby rozważać ewentualność umyślnego wyrządzenie szkody, na przykład przy "wyposażeniu" programu w wirusa lub "trojana". Przypadki takie wydają się być jednak ekstremalnie rzadkie. Wyjątkiem staje się obecnie oprogramowanie "rogue security", określane mianem fałszywych programów zabezpieczających. Tutaj, z założenia mamy do czynienia z dystrybucją programu o ukrytych właściwościach, bądź to bezpośrednio szkodzącego systemowi, który ma być zabezpieczony, bądź "nakłaniającego" do zakupu wersji komercyjnej, np. poprzez formułowanie komunikatów o rzekomych zagrożeniach systemu. Jeśli traktujemy szkodę w szerokim ujęciu, to w grę wchodzić mogą przy tym przypadki takie jak: pozyskiwanie przez program wbrew woli dysponenta systemu informacji znajdujących się w nim, a dotyczących kontrahentów. Wskazany typ oprogramowania jest jednak wyjątkiem od reguły.

Generalnie założenie, iż nie możemy skutecznie dochodzić odszkodowań od producentów oprogramowania, dotyczyć będzie także sytuacji takiej jak brak zabezpieczenia przed dostępem osób trzecich do "kanału", za pośrednictwem którego następuje aktualizacja programu. Nie ma tu mowy o umyślnym wyrządzaniu szkody. Odpowiedzialność odszkodowawcza nie ujawni się też, gdy bez uprzedzenia użytkownik zaprzestanie otrzymywać aktualizacje. O umyślnym wyrządzeniu szkody nie będzie ponadto mowy, gdy na skutek interakcji pomiędzy poszczególnymi programami zainstalowanymi w systemie, dochodzić będzie do przerw w jego działaniu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200