Intertelecom nr 20

Dawno nie pisałem tak na gorąco: piszę już w chwilę potem, jak przesiadłem się do pociągu z taksówki, która przywiozła mnie na dworzec Łódź Kaliska, prosto z jubileuszowych, bo 20-tych targów Intertelecom.

Pierwsze wrażenie: normalność - podczas targowego dnia nigdzie ani nie widziałem, ani nie słyszałem słowa "kryzys", którym tak chętnie szermuje się dziś przy każdej okazji, konferencji informatycznych nie wyłączając.

Łódzkie Targi miały kiedyś w nazwie telekomunikację, którą z czasem zastąpiła komunikacja elektroniczna. Ciągle jednak przyciągają one głównie wystawców urządzeń i sprzętu, a mało jest tam ofert z dziedziny przekazu treści, czy tzw. wartości dodanych, potocznie, a czasem i pogardliwie, zwanych bajerami.

Ogólniejszy z tego wniosek jest taki, że twarda, namacalna technika, do prawdziwego panowania nad którą sporo trzeba umieć i jeszcze więcej doświadczyć, dobrze broni się w każdych warunkach, kryzys to czy nie. Bo produkcji materialnej, na nasze szczęście, nie da się sprowadzić do poziomu bukmacherki (opcje walutowe), czy kasyna (giełdy), co - z wiadomym skutkiem - robiło się z usługami finansowymi.

Wracając do samych targów, to w tym roku wyróżniała się na nich grupa dostawców urządzeń do sieci bezprzewodowych, co jest zapewne odpowiedzią na zapowiedzi pójścia tą właśnie drogą przez liczne władze lokalne i dostawców Internetu. Stoisk tego rodzaju było chyba kilkanaście, a wszystkie one wyróżniały się widocznymi z daleka fragmentami masztów antenowych o rozmaitej konstrukcji, obwieszonych dziesiątkami modeli anten, różnej mocy, zasięgu i przepustowości.

Swoistym przedłużeniem sieci tego rodzaju, też licznie reprezentowanym, była telefonia VoIP. Wygląda na to, że udaje się jej ostatnio przekraczać już pewien znaczący dla jej rozwoju punkt krytyczny: do niedawna występowała ona jeszcze jakby w roli uboższego krewnego telefonii tradycyjnej, teraz zaś ich role zdają się wyraźnie odwracać. Przechodzenie jednak od jednej do drugiej odbywa się płynnie, przy zgodnym współistnieniu.

Pisząc o sieciach bezprzewodowych nie można pominąć kolejnej firmy, która, zachęcona sukcesem w Niemczech, teraz w Polsce oferuje satelitarny dostęp do Internetu, częścią której to usługi jest telefonia. Pokazana na stoisku antena dawała dobry pogląd na różnice między konwerterem odbiorczym (który nie różni się wielkością od stosowanych w telewizji satelitarnej), a "zezującym" na antenę obok niego nadajnikiem, który stanowi spory blok. W przekazie pośredniczy satelita Astra 23,5°E. Ponieważ rozwiązanie to jest z istoty swej droższe niż techniki naziemne, przeznaczone jest dla miejsc odludnych i terenów otwartych, gdzie nie ma też problemu ze skierowaniem anteny w dowolnym kierunku.

Jakaś otucha, jakieś poczucie stabilności wstępuje w człowieka, gdy widzi, że nadal działają i dobrze się mają firmy o długiej tradycji i ustalonej pozycji. W tym roku na łódzkich targach do takich należeli, znani chyba od zawsze, producenci aparatury pomiarowej - Tektronix i Rohde-Schwarz. Z krajowych takich były - pionierskie kiedyś w zastosowaniach technik światłowodowych - krakowski FCA/Ascomp i łódzki Optomer.

Szkoda zaś, że tak obiecujący kiedyś w dziedzinie tzw. elektroniki użytkowej Sanyo, wraca po dłuższej nieobecności, ale tylko z fotelami masującymi, sterowanymi elektronicznie i o bardzo wyrafinowanych funkcjach (czego związku z przedmiotem targów trudno dojść).

Dla porządku i na koniec dodam, że obudowa uniwersalnego odbiornika telewizji cyfrowej firmy TechniSat, o której pisałem tu miesiąc temu, już wypełniła się techniką, co też można było na łódzkich Targach zobaczyć.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200