Trzecia droga

Na przełomie lat 70. i 80. XX wieku pojawiają się tendencje do objęcia programów komputerowych jednolitą ochroną prawną. Jak zmieniła się sytuacja przez 30 lat?

Trzecia droga

Roman Bieda

Rozważano pomysły objęcia ochroną prawną programów w ramach prawa autorskiego, prawa patentowego lub nowego, odrębnego sytemu ochrony prawnej stworzonego specjalnie dla oprogramowania (tzw. prawa sui generis). Jak często bywa w podobnych sytuacjach, praktyka obrotu wyprzedziła prawnicze dywagacje. W 1964 r. amerykański Copyright Office zarejestrował bowiem kilka pierwszych programów komputerowych.

Czym jest program?

W konsekwencji, w 1980 r. Stany Zjednoczone dokonały nowelizacji Copyright Act z 1976 r. wprowadzając regułę, iż programy komputerowe podlegają ochronie jak utwory literackie. Zaraz potem, drogą wyznaczoną przez Stany Zjednoczone, poszły kolejne państwa cywilizowanego świata, w tym również Polska. Aktualnie obowiązująca ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, wzorem Dyrektywy 91/250/EWG w sprawie ochrony prawnej programów komputerowych, przewiduje że "programy komputerowe podlegają ochronie jak utwory literackie" (art. 74 ust. 1 pr. aut.).

Wydaje się, iż objęcie programów komputerowych ochroną autorskoprawną, dyktowane było przede wszystkim względami praktycznymi, a nie szczególnym podobieństwem oprogramowania do "tradycyjnych utworów". W związku z dynamicznym rozwojem rynku informatycznego, powstała pilna potrzeba ochrony interesów twórców oprogramowania. Programy komputerowe zostały zatem nieco na siłę "podpięte" pod istniejący system ochrony autorskoprawnej. W moim przekonaniu, można zaryzykować tezę, iż - pomimo tworzenia programu w formie kodu źródłowego - jego specyfika bliższa jest rozwiązaniu technicznemu niż dziełu literackiemu.

Należy również pamiętać, iż sama konstrukcja prawa autorskiego stawia w uprzywilejowanej pozycji twórcę dzieła (w przypadku oprogramowania, nie tyle twórcę, co producenta), w stosunku do korzystającego z dzieła (np. w zakresie konstrukcji umów licencyjnych, odpowiedzialności za wady dzieła itp.). Czy zatem sprawiedliwym i rozsądnym rozwiązaniem jest stosowanie przepisów stworzonych z myślą o ochronie interesów XIX-wiecznych malarzy, czy pisarzy do producentów oprogramowania, dysponujących nieraz środkami finansowymi przewyższającymi budżet niejednego państwa? Oczywiście ochrona autorskoprawna oprogramowania stała się niepodważalnym faktem, być może dobrym rozwiązaniem byłoby jednak lepsze dostosowanie przepisów do specyfiki oprogramowania oraz realnej pozycji stron transakcji dotyczących programów komputerowych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200