Woda na młyn
- Sławomir Kosieliński,
- 24.03.2009
Bezpieczeństwo energetyczne kojarzy się większości opinii publicznej z dywersyfikacją dostaw gazu za sprawą polityków. Tymczasem sprawa jest znacznie bardziej złożona.
Gdy następuje jakaś wyjątkowo przykra awaria sieci przesyłowej i kilka milionów ludzi pozostaje bez dostaw prądu - wtedy media i politycy "odkrywają" na nowo sens bezpieczeństwa energetycznego. Nie musi być tak wiecznie. Jest nadzieja, że uczestnicy rynku energetyczno-paliwowego przy współpracy z rządem w perspektywie najbliższych 20 lat doprowadzą do zauważalnych zmian w całym systemie.
Wiatr w oczy
W ocenie Agencji Rynku Energii (ARE), publiczno-prywatnego banku danych o energetyce, aby tak się stało, musi nastąpić dywersyfikacja zarówno nośników energii pierwotnej, jak i kierunków dostaw tych nośników, a także rozwój wszystkich dostępnych technologii wytwarzania energii o racjonalnych kosztach, w tym energetyki jądrowej. Nade wszystko należy uznać krajowe zasoby węgla kamiennego i brunatnego za ostoję bezpieczeństwa energetycznego kraju.
trzeba będzie wydać na wymianę potrzebujących tego sieci i urządzeń energetycznych, starszych niż 30 lat.
Spełnienie wymagań unijnych w zakresie 15-proc. udziału energii odnawialnej (OZE) w strukturze energii finalnej brutto w 2020 r. jest wykonalne pod warunkiem przyspieszonego rozwoju wykorzystania wszystkich rodzajów źródeł energii odnawialnej, a w szczególności energetyki wiatrowej. Dodatkowy cel zwiększenia udziału OZE do 20% w 2030 r. nie będzie możliwy do zrealizowania ze względu na naturalne ograniczenia tempa rozwoju tych źródeł. "W optymalnej kosztowo strukturze źródeł energii elektrycznej od 2020 r. pojawiają się elektrownie jądrowe - 4500 MW netto do 2030 r., na węgiel brunatny z odkrywki Gubin, uzupełniające źródła na węgiel kamienny oraz źródła gazowe, przede wszystkim jako źródła szczytowe" - prognozuje ARE.