Warunek bezpieczeństwa

Bez dostępu do informacji nie ma zaufania do jakiegokolwiek systemu.

Na przykładzie finansowych zawirowań można prześledzić relacje między wiedzą a władzą. Witold Orłowski pisze w swojej najnowszej książce ("Świat, który oszalał". Poradnik na ciekawe czasy, Warszawa 2008), iż mechanizmy finansowe, stały się tak skomplikowane, że ich sens rozumieli tylko nieliczni. Większość nie miała pojęcia, że to, co było na ich kontach, to tylko zera i jedynki w komputerach i że wyceny walorów niewiele miały wspólnego z ich rzeczywistą wartością.

Miliony inwestorów poczuło się krezusami, co okazało się iluzją. Za to bankierzy - władcy wszechświata, jak ich nazwał w swej książce Thomas Wolf - otaczali się nimbem depozytariuszy wiedzy tajemnej, najbardziej wpływowych na kuli ziemskiej. Chroniąc monopol na wiedzę przekonywali, że instrumenty finansowe są tak skomplikowane, że ani zwykli ludzie, ani urzędnicy nie są w stanie tego zrozumieć i należy regulacje pozostawić rynkowi.

Pop-wiedza

Kwestia kompetencji technicznych w stechnicyzowanym społeczeństwie, to zagadnienie kapitału społecznego, czyli zaufania między ludźmi, ale także kwestia wolności. Bardziej wolni są ci, którzy rozumieją technologię, mają wyobraźnię i wiedzę o niej. Na ignorancji użytkowników się zarabia. A ponadto, zdaniem Theodore'a Roszaka, data glut (zalew informacji) jest potrzebny w strategii kontroli społecznej, pozwala władzy i grupom interesu zaciemniać problemy mistyką technologii i wiedzy. Jeśli już pod koniec lat 60. budziło to niepokój, to cóż mówić o teraźniejszości, której cechą jest wzrost raczej sterowniczej i konsumpcyjnej niż poznawczej funkcji informacji.

Metafora "wyciągniętej na dach drabiny" przez uratowane ofiary powodzi dobrze oddaje to, że sprawujący władzę nad symbolami i znaczeniami dążą do ograniczenia dostępu do wiedzy innym, aby ochronić właśnie nie wiedzę, która jest środkiem, a władzę, która jest celem.

Marta Juza przytacza za Alvinem Tofflerem przykłady z wielu grup zawodowych (m.in. lekarzy i informatyków), które dążyły usilnie do utrzymania monopoli na wiedzę, co jednak kończyło się dla nich niepowodzeniem. W społeczeństwie demokratycznym, z otwartym dostępem do informacji, wspartym nadto nowymi technologiami rozsiewczymi, niepomiernie wzrasta wolumen wiedzy. Widać to m.in. w przypadku wiedzy medycznej, do niedawna zarezerwowanej dla "Bogów w białych kitlach", by użyć określenia Alvina Toflera. Z podobnym zjawiskiem mamy do czynienia także w dziedzinie technologii informacyjnych, gdzie monopole były łamane, a przynajmniej podważane przez społeczne tworzenie technologii cyfrowych. Dzięki temu dystans między tymi, co wiedzą a tymi, co chcą wiedzieć, sukcesywnie się zmniejszał.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200