Duch na płycie głównej

Znudzony wojnami z własnym dziećmi o dostęp do komputera („idź sobie, tata, teraz gramy”) zakupiłem nową maszynę klasy PC.

Znudzony wojnami z własnym dziećmi o dostęp do komputera („idź sobie, tata, teraz gramy”) zakupiłem nową maszynę klasy PC.

Kilka wieczorów sprzęt konfigurowałem, instalowałem co trzeba i przenosiłem dane. Wreszcie, w ostatni wieczór zainstalowałem grę „Assassin’s Creed” – interaktywną baśń o skrytobójcach osadzoną w pejzażu średniowiecznej Ziemi Świętej. Rano ekran wyświetlał jakieś bzdury, klawiatura ani myszka nie reagowała. Odwiozłem sprzęt do serwisu. gdzie powiedziano mi, że musiał nastąpić chwilowy zanik napięcia, bo uszkodzony został zapis BIOS-u, ale nadpisano go ponownie i wszystko jest w porządku.

Naiwni inżynierowie! Chyba nie myślą, że uwierzę w te bajki – tym bardziej, że teraz wiatraczek wydaje inny, niższy dźwięk, a obciążenie dysku twardego ni stąd ni zowąd potrafi skoczyć do 100%. Sprawa jest prosta – wypuściłem dżina z butelki, a dokładniej mówiąc – ducha asasyna z płyty DVD. On zaś ugodził komputer w samo serce, ale widząc, że sprzęt po wizycie w serwisie ożył, zagościł na stałe we wnętrzu mojej maszyny i patrzy stamtąd na świat.

Wydaje się nam czasami, że poprzez rozwój technologii stajemy się coraz bardziej racjonalni. Jest odwrotnie: im bardziej zaawansowana staje się technologia, tym mniej ją rozumiemy; im mniej ją rozumiemy, tym bardziej skłonni jesteśmy przypisywać jej cechy nadprzyrodzone. Stąd tylko krok do wiary w technologiczne duchy, zamieszkujące stechnicyzowany świat. Znane jest stwierdzenie Arthura C. Clarke’a: „każda dostatecznie skomplikowana technologia nie różni się od magii”. Powiem śmielej: technologia jest dostatecznie zaawansowana dopiero wtedy, gdy pojawia się w niej element magii.

Terminologia informatyki i Internetu obfituje w określenia nawiązujące do „strefy mroku”, pomiędzy rozumem a wierzeniami. Od najmłodszych lat spotykałem się z elementami magii w prawdziwych komputerach. Maszyny zawieszały się nagle; programy przestawały działać; program pokazywał błąd raz, a kolejne 30 (mimo identycznych warunków wejściowych) nie chciał, itd. Słynne ghost in the machine to nie tylko inteligencja, która nagle pojawia się w krzemowej formie. To także autonomia i nieprzewidywalność, gdy maszyny, do których posłuszeństwa przywykliśmy, robią coś innego niż im każemy.

Duch pojawił się w maszynie już dawno – spostrzeże to każdy, kogo nie zadowolą naiwne tłumaczenia o resecie BIOS-u. Czy jest nim także mój asasyn z płyty głównej? Może czyta ten felieton bezpośrednio na dysku? Może wyśle się do kogoś z Państwa e-mailem? Nie wiem, ale jedno wiem na pewno – on tam jest i im bardziej zaawansowana będzie ta cała informatyka, tym lepiej będzie się w niej czuł.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200