Nasza-ustawka.pl

W ostatnim semestrze prowadziłem kilka godzin zajęć na Politechnice Gdańskiej.

W ostatnim semestrze prowadziłem kilka godzin zajęć na Politechnice Gdańskiej.

Któregoś popołudnia studenci powiedzieli mi: „proszę nas wypuścić wcześniej, bo dzisiaj gra Lechia”. Przez moment nawet przeszła mi przez głowę myśl, że grupa chce razem pójść na mecz, ale szybko wyjaśniono mi, że wcale nie chodzi o udział w imprezie sportowej. „Wie pan, po meczu kibole niszczą co popadnie, a przechodniom kradną portfele i komórki. Za nimi idzie policja i tłucze pałami każdego młodego człowieka, nie pytając czy to kibol czy student” – wyjaśnił mi młody człowiek.

Oczywiście puściłem ich wcześniej, ale zaraz potem dopadła mnie zaduma. Gdzieś po pamięci tłucze mi się slogan „Sport to zdrowie”. Sam kiedyś chodziłem na mecze ligowe, a tutaj – proszę – młodzi ludzie, studenci, chronią się przed imprezą sportową jak przed zarazą. Bandyci na stadionach, kryminaliści w związku sportowym, a na boiskach albo bywalcy wiejskich remiz, sprzedający mecze i kopiący nie tyle piłkę co przeciwników (w kraju), albo nakoksowane gwiazdy kolorowych magazynów, znane z niebotycznych kwot transferowych oraz reklam Pepsi (za granicą).

Autorytety narzekają, że młodzież siedzi dzisiaj przy Gadu-Gadu oraz na Naszej-klasie, zamiast grać na boisku w piłkę. Nie byłbym równie jednoznaczny w ocenie przyzwyczajeń młodzieży. Wolałbym, aby mój syn w środowy wieczór strzelał do jakichś wirtualnych kosmitów niż by szedł na tzw. ustawkę z „ziomalami z dzielni” – nawet gdyby oznaczało to ruch na świeżym powietrzu.

Wirtualna rozrywka przyjmuje dziś bardziej „ruchową” postać za sprawą nowej klasy interfejsów użytkownika, znanych dziś m.in. z konsoli Wii, a pozwalających przenieść ruchy ciała na ekran i ćwiczyć nie tylko palce i umysł, ale całe ciało. Przewiduję, że za sprawą telewizji HD, dźwięku 5.1 oraz Internetu ta nowa postać „wirtualnego sportu” przyjmie wymiar wspólnotowy. „Ruch ze znajomymi” będzie oznaczał podłączenie domowego zestawu do ćwiczeń do komputera i zalogowanie się do serwisu społecznościowego. Kilka jednocześnie ćwiczących osób będzie mogło formować grupy i drużyny, rozgrywając mecze tenisowe, uprawiając jogging albo ćwicząc razem aerobik. A wszystko – bez wychodzenia z domu. Siłownie wymrą, tak jak w przeszłość powoli odchodzą wypożyczalnie DVD.

Wraz z „oficjalną” rekreacją ruchową pojawi się podziemie. Kibole, zamiast chodzić na stadiony, będą umawiać się na wirtualne „ustawki”, zaś policja (internetowa), będzie takie imprezy najeżdżać z równie wielkim zaangażowaniem, co dzisiaj serwisy P2P oraz posiadaczy nielegalnej Automapy. I wtedy wreszcie moi studenci nie będą musieli obawiać się meczu Lechii na stadionie niedaleko Politechniki.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200