Audyt pracowniczy

Istnieje bardzo wiele wskazówek, które mogą nas naprowadzić na trop kłamstwa.

Istnieje bardzo wiele wskazówek, które mogą nas naprowadzić na trop kłamstwa.

Dlaczego ktoś, opisując przebieg interesujących nas wydarzeń, przeszedł nagle z „ja” na „my”? Dlaczego, jeśli opisywał skradziony samochód mówiąc „mój samochód”, nagle mówiąc o nim posłużył się określeniem „ten samochód”? W języku angielskim mówimy „I went, I answered every question” (ja poszedłem, ja odpowiedziałem na każde pytanie). Gdy ktoś nagle zaczyna pomijać zaimek „ja”, to może to oznaczać, że nie angażuje się w swoją wypowiedź. Nie angażuje się w to, co mówi, a więc, być może, kłamie. Jeśli używa czasu przeszłego i nagle przechodzi na teraźniejszy, to również być może w tym momencie wypowiedzi należy szukać kłamstwa. Jeśli wypowiada się szybko i nagle zaczyna mówić wolniej, z większym namysłem - może właśnie przestał mówić prawdę, a wygłoszenie przygotowanego wcześniej kłamstwa wymaga od niego więcej namysłu i wysiłku?

Odchylenia od wzorca wypowiedzi

Wskazówką, że ktoś zaczyna odbiegać od prawdy, może być nagłe pojawienie się w wypowiedzi szeregu, często nieistotnych szczegółów. Jeśli ktoś opisuje przebieg zbrodni, to mniej więcej 20% czasu powinien poświęcić na opis tego, co zdarzyło się przed zbrodnią, 50% na samą zbrodnię i 30% na to, co wydarzyło się później. Zaburzenie tych proporcji to dla nas sygnał, że coś jest nie tak. Szczególnie typowe są długie wstępy z dużą liczbą detali.

Po to jednak, aby zyskać pewność, że ktoś kłamie, potrzebujemy kilku podobnych wskazówek, nie możemy oprzeć się wyłącznie na jednej. Analizujemy więc całość wypowiedzi i szukamy wzorca, charakterystycznego sposobu wypowiadania się danej osoby - a potem odchyleń od niego, które mogą wskazywać na momenty, w jakich badana osoba kłamie. Ale są też pewne wskazówki „obiektywne”. Jeśli ktoś mówi o swojej żonie „ta kobieta”, to z pewnością ich relacja nie jest serdeczna, nawet jeśli w tym samym zdaniu badany zapewnia, że bardzo swoją żonę kocha i ma zamiar pozostać jej wierny po grób.

Jednym z analizowanych przeze mnie przypadków było złożone w firmie ubezpieczeniowej zeznanie 52-letniego biznesmena, który twierdził, że skradziono mu z samochodu zestaw kijów golfowych. Mężczyzna opisał najpierw, co robił, zanim zostawił samochód na parkingu, po czym zaczął używać sformułowania „jak sądzę” opisując w jaki sposób - jego zdaniem przypadkowo - nacisnął jakiś guzik w pilocie od samochodu, który spowodował zdalne otwarcie tylnego okna. W jego przypadku było jasne, że sam zostawił, oczywiście nieumyślnie, otwarte tylne okno. Po odkryciu kradzieży miał żal do samego siebie o taką niefrasobliwość i w zeznaniu dla firmy ubezpieczeniowej próbował to ukryć. Jednocześnie przy okazji „podrasował” nieco listę skradzionych kijów, co zresztą jest częstą praktyką. I rzeczywiście, gdy powiedzieliśmy o tym poszkodowanemu, zrobił się czerwony i przyznał, że lista skradzionych kijów powinna wyglądać nieco inaczej.

Kolejny przypadek to historia Elizabeth Smart, młodej, 30-letniej kobiety, która rzekomo została uprowadzona. Znaleziono ją dwa miesiące później pod opieką religijnego guru, z twarzą zasłoniętą chustą, i zapytano o to, czy wie, kim jest Elizabeth Smart. Odpowiedziała: „Tak, wiem, to dziewczyna, która uciekła”. Nie użyła słowa „została porwana”. Prawdopodobnie więc porwanie było tylko życzeniem jej rodziców.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200