Aktywna mizeria

Lokalny Informatyk bardzo boi się chwil, kiedy to Dyrekcja arbitralnie decyduje o rozwiązaniach informatycznych w firmie. Wiadomo mu z doświadczenia, że tego rodzaju nieprzemyślane i niekonsultowane decyzje grożą niechybnie kłopotami.

Lokalny Informatyk bardzo boi się chwil, kiedy to Dyrekcja arbitralnie decyduje o rozwiązaniach informatycznych w firmie. Wiadomo mu z doświadczenia, że tego rodzaju nieprzemyślane i niekonsultowane decyzje grożą niechybnie kłopotami.

Pewnego razu Dyrekcja powzięła decyzję o zakupie oprogramowania. Bez porozumienia z własnymi informatykami. Nie można jednak zarzucić jej, że z nikim się nie konsultowała, gdyż byłoby to jawną nieprawdą i podważaniem dobrego imienia Dyrekcji. Konsultowano się przecież z informatykami. Co z tego, że byli oni pracownikami firmy sprzedającej produkt, ale przecież nie od dzisiaj wiadomo, że najlepszy specjalista pochodzi zawsze z zewnątrz.

Nabytek nie był wcale rozwiązaniem kompleksowym. Niestety, bo wtedy zastąpiłby on całkowicie używane do tej pory oprogramowanie, co przeszłoby ze znacznie mniejszym bólem aniżeli wciskanie na siłę modułu do istniejących już systemów. W tym wypadku wyglądało to jak próba instalowania lampy elektronowej w półprzewodnikowym zestawie radiowym. Jednak Dyrekcja się uparła, bo swoje wie. A nawet jeśli nie wie, to przecież jej postanowienie nie śmie być podważane, a tym bardziej przez jakichś informatyków zakładowych.

„A teraz to, Lokalny, połączysz z naszym głównym oprogramowaniem” – zawyrokował Szef już po zakupie modułu. „Ale jak? Nie ma dokumentacji, brak wspólnej płaszczyzny wymiany danych między systemami” – marudził Lokalny i siał zwątpienie, jak to tylko on potrafił zasiać u najbardziej nawet w wierze zatwardziałych osobników. „Przecież łączycie te wasze komputery kablami, więc co mi tu będziesz [...], że się nie da” – Szef nie był w ugodowym nastroju. Wobec niegramotności Lokalnego Informatyka w sprawie integracji modułów, Szef przez blisko dwa tygodnie wołał na konsultacje to Serwisowego, to Admina. I nie wiadomo kogo jeszcze. Niestety, nic z tego dobrego nie wyszło, bo wszyscy informatycy twierdzili zgodnie, że nowego modułu z istniejącym systemem nie da rady przy pomocy kabli zintegrować.

Nie wiadomo, czy Dyrekcja nie dopatrywała się w tym jakiejś zmowy informatyków zakładowych. Nie miała też szansy na skonsultowanie zagadnienia z firmą autorską, która po miesiącu od sprzedaży produktu przestała istnieć. W tej chwili trwają poszukiwania rzetelnego konsultanta zewnętrznego, który potwierdziłby prawdziwość Dyrekcyjnego zdania.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200