Internet i instytucje

Zarówno komputer, jak i poprzednia faza Internetu, w wersji 1.0, nie były wynalazkami znamionującymi paradygmatyczną zmianę, oznaczającymi przełom w sferze społecznej czy ekonomicznej.

Zarówno komputer, jak i poprzednia faza Internetu, w wersji 1.0, nie były wynalazkami znamionującymi paradygmatyczną zmianę, oznaczającymi przełom w sferze społecznej czy ekonomicznej.

Dotychczasowe problemy z oswojeniem IT wynikały z nieprzystosowania instytucjonalnego. Dzisiejszą eksplozję wiedzy, widoczną m.in. w masowo pojawiających się, otwartych platformach wiedzy, pod względem skutków cywilizacyjnych można porównać do upowszechnienia druku, który był sprawcą przełomu umysłowego i przemysłowego. Galaktyka Gutenberga ewoluowała jednak przez kilka stuleci i był czas na adaptację instytucji: państwa, szkoły, uniwersytetu i innych organizacji. O wiele krócej, bo kilkadziesiąt lat trwało przystosowanie instytucjonalne do mediów elektronicznych, ale to i tak jest dużo w porównaniu do Internetu, który w postaci masowej liczy sobie niewiele więcej niż jedno dziesięciolecie. To stanowczo za mało, aby - z jednej strony - doń się przystosować, z drugiej zaś - wpłynąć na kierunek jego rozwoju.

Czym jest owa zmiana instytucjonalna, która jest zarazem zmianą kulturową? Wedle Bronisława Malinowskiego, jest to zastąpienie jednych instytucji innymi oraz zmiana układu powiązań pomiędzy nimi. Pojęcie instytucji jest główną kategorią pozwalającą na postrzeganie, opis i interpretację rzeczywistości. Patrząc retrospektywnie, tylko nieliczne innowacje prowadziły dotychczas do głębokich zmian. Z szeroko pojętych technologii informacyjnych w czasach nowożytnych jedynie właśnie o druku można powiedzieć, że był technologią dysruptywną, naruszającą równowagę ciągłości i zmiany. Utorował bowiem drogę rewolucji umysłowej pod koniec XVIII w. oraz przemysłowej w XIX i XX w., co doprowadziło do upadku feudalizmu i powstania nowoczesnego kapitalizmu przemysłowego. Późniejsze innowacje techniczne, także informacyjne, nie tylko nie podważały fundamentów nowego ustroju, jego instytucji, lecz, co więcej, utwierdzały je, wpisywały się w jego struktury - były raczej sustaining niż disruptive. Tak było z telegrafem, fotografią, telefonem, później radiem, telewizją i komputerem, tak było także z wynalazkami mechanicznymi w sferze transportu i wytwórstwa: taśmą produkcyjną, koleją, samochodem, samolotem i in. Wszystkie te innowacje były produktem racjonalistycznego kapitalizmu, a zarazem jego wzmacniaczem.

Obecność na tej liście komputera może budzić zdziwienie - zazwyczaj bowiem wymienia się go jako technologię przełomową. Mam w tej kwestii inne zdanie; co więcej - nie uważam za przełomowy także Internet, przynajmniej w jego wcieleniu nazywanym Internetem 1.0. Zarówno komputer, jak i poprzednia faza Internetu (o nowej za chwilę) nie były wynalazkami znamionującymi paradygmatyczną zmianę.

Opóźnienie fazowe

Komputer miał być "sprawcą" społeczeństwa informacyjnego. Tyle że to społeczeństwo jawiło się nam jako znane z przeszłości, tylko z większą ilością komputerów na każdym stanowisku pracy. Nauki społeczne i ekonomiczne, w tym teoria zarządzania, nie umiały odpowiedzieć jeszcze w pełni na pytanie, czym staje się organizacja zinformatyzowana i usieciowiona; czym ona w istocie różni się od tradycyjnej, hierarchicznej, jakie powinny być interfejsy między władzami organizacji a twórcami i operatorami informatycznych systemów. Intuicyjnie wyczuwano, że społeczeństwo komputera to nie będzie nałożenie komputerów na stare struktury polityczne i społeczno-gospodarcze. Doskwierało jednak przedinformatyczne myślenie, opóźnienie fazowe w sferze biznesu, elit rządzących i społeczeństwa jako całości.

Można pokusić się o hipotezę, że nie dochodzi do głębszej zmiany kulturowej, dopóki mamy do czynienia ze starym użyciem nowego medium czy nowego wynalazku. Tak było z samochodem: dopóki w zakładach Citroena nie przykryto nadwozia, traktowano ten wehikuł jako karocę bez konia, dlatego nie pracowano nad zwiększeniem szybkości. Dopiero przykrycie nadwozia skłoniło konstruktorów do skoncentrowania wysiłków innowacyjnych na mocy silnika i wzroście szybkości, przystosowanych do niej oponach itp., co rozwijało ten wynalazek do obecnego kształtu jako szybki środek transportu. To było nowe użycie wynalazku, za czym poszły głębokie zmiany: powstawały nowe instytucje, infrastruktura produkcyjna i drogowo-hotelowa, serwisy naprawcze, co w efekcie prowadziło do zmian w kulturze, wzrostu mobilności ludzi. Podobnie było z radiem: było ono konstruowane jako telegraf bez drutu, dopóki nie odkryto jego możliwości rozsiewczych (broadcasting), które w toku ewolucji tego wynalazku uczyniło zeń medium masowe, wymuszające powstanie nowych instytucji, masowej kultury i propagandy, nowoczesnej reklamy, nowej platformy kontaktu biznesu i władzy ze społeczeństwem.

Internet idzie podobną drogą: ideą założycielską tego wynalazku było rozproszenie i zabezpieczenie wiedzy na wypadek ataku atomowego, na który narażone było wielkie centra badawcze, informacyjne. Połączenie komputerów pozwoliło na stworzenie sieci komunikacyjnej dla ludzi zajmujących się zawodowo tworzeniem wiedzy/informacji w ośrodkach władzy, wojska, nauki. Z czasem połączone komputery stały się nową infrastrukturą, najpierw dla biznesu i państwa, następnie dla elit, a w końcu dla milionów użytkowników.

Aktywne wykorzystanie

Na tych przykładach widać, że technologiczny determinizm jest mało przydatny w wyjaśnianiu zmian kulturowych. Stanowisko deterministyczne w wersji technokracji Thorsteina Veblena formowało się przed stu laty, w czasie dominacji technik przemysłowych, ery maszyn i taśmy, która wymagała od ludzi jednostronnej adaptacji. Nie można sobie było wyobrazić innego użycia lokomotywy niż to, na jakie była zaprojektowana. Technika była dana; użytkownik miał niewielkie możliwości jej adaptacji, sposób użycia był narzucony przez wytwórcę i stworzony przezeń algorytm.

Wynalazki w sferze informacji i komunikacji podważają jednak taki typ twardego determinizmu. Nie wystarczy szukać odpowiedzi na pytanie, co technika robi z użytkownikami, równie prawomocne jest pytanie, co użytkownicy robią z techniką. Determinizm ustępuje pola aktywizmowi, a jeśli to się dzieje w skali miliardów przypadków, to pojawiają się - jako produkt złożoności - zjawiska emergentne, które są nieprzewidywalne i których nie da się wyjaśnić zgodnie ze znanym paradygmatem, w znanym języku i powszechnie zrozumiałymi metaforami na poziomie opisu.

Sposób użycia IT jest kompromisem między strategiami narzucanymi przez korporacje a praktykami użytkowników, którzy kreują dla siebie własne, przyjazne środowisko adaptacyjne - przestrzeń, w której lokują tworzone przez siebie zasoby informacji, wiedzy i kultury oraz czerpią z zasobów tworzonych przez innych interaktorów. Na przykładzie dziesiątków wynalazków, zwłaszcza w sferze IT, dobrze widać, że mamy do czynienia ze społecznym tworzeniem technologii, które przechodzą przez cykl starego i nowego użycia. Użytkownicy często nie są świadomi tego, w którym momencie przekraczają punkt krytyczny między jednym a drugim.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200