Po rozum do wód

Po to, by wskazać czynniki kluczowe, od których zależy pomyślny rozwój zarów-no w skali makro, jak i mikro, warto było pojechać na XVIII Forum Ekonomiczne w Krynicy.

Po to, by wskazać czynniki kluczowe, od których zależy pomyślny rozwój zarów-no w skali makro, jak i mikro, warto było pojechać na XVIII Forum Ekonomiczne w Krynicy.

Komplementy gości Forum, że Krynica zasługuje wreszcie na miano Davos Wschodu, mają swój urok. We wrześniu nie jeździ się u nas na nartach, pozostają spacery po deptaku, na którym aż się roi od kapitałów intelektualnego (premierzy w randze profesorów, zaś ci w randze ministrów) i finansowego (czołówka środkowoeuropejskiej bankowości i największych firm regionu). Nie trzeba specjalnie inwestować, aby posłuchać, co mają do powiedzenia prof. Marek Belka (b. premier), dr Jan Kulczyk (Kulczyk Holding), Jarosław Bauc (Polkomtel) czy Jan Krzysztof Bielecki (Pekao).

Od dawna kuracjusze traktują obserwacje tzw. wielkiego świata jako miłą rozrywkę między kolejnymi zabiegami i bynajmniej nie są im w głowie demonstracje. W takiej oto sytuacji dywagacje na temat przyszłości rodzą się samoczynnie, nawet nie przepijane wodą Zuber czy Jan i pochodnymi na nocnych imprezach. Ale od czasu do czasu ten coroczny zlot polityków, biznesmenów, dziennikarzy i lobbystów elektryzują niektóre wystąpienia, tak jak miało to miejsce w przypadku Michała Boniego, sekretarza stanu w Kancelarii Premiera, który stoi na czele Zespołu Doradców Strategicznych Premiera. On i jego młodzi współpracownicy (może rząd RP za 15 lat) zaprezentowali diagnozę priorytetów rozwojowych do 2030 r.

W polskim przemyśle teleinformatycznym widać szczególnie ostro niezdolność do myślenia strategicznego w dłuższej perspektywie niż kwartał. Taki "księgowy" sposób traktowania rzeczywistości - jeśli nie ulegnie zmianie - zwiastuje poważny kryzys. Firmy mogą się przed nim uchronić, jeśli zawczasu przeanalizują czynniki rozwoju np. uwypuklone przez zespół Michała Boniego. Wśród nich na plan pierwszy wybija się kontekst globalny. Już teraz równoległą oś rozwoju w stosunku do Stanów Zjednoczonych i Europy, tworzą Brazylia, Rosja, Indie i Chiny. Trzeba nauczyć się z nimi żyć. Ale w konsekwencji, jeśli Unia Europejska ma coś znaczyć w świecie za 20 lat, to musi sama przejść gruntowną modernizację, chwilowo powstrzymywaną przez politycznych oportunistów.

Za główne siły rozwojowe należy uznać konkurencyjność, mobilność, kreatywność rozumianą jako talenty, technologie i tolerancję (3T Richarda Floridy), wreszcie tożsamość (zaufania, wartości) i spójność. Tylko w ten sposób można przekształcić obecne państwo opiekuńcze (welfare state) w państwo pracy (workfare state) i społeczeństwo pracy (workfare society, patrz ramka). Niewątpliwie wszelkie decyzje strategiczne muszą uwzględniać znaczenie demografii, co ma przełożenie na rynek pracy. Według dostępnych analiz, największe bezrobocie połączone z migracjami Polaków dotyczy najmniej zurbanizowanych regionów kraju, województw: lubelskiego, świętokrzyskiego i podkarpackiego. Tam dla młodych nie ma pracy i utrzymuje się stagnacja. Jeśli się to nie zmieni, te rejony dalej będą tkwiły w marazmie, gdzie przeważać będą osoby w wieku emerytalnym, co źle rokuje dla tamtejszej gospodarki. I tutaj może rozwiązaniem jest tzw. wewnętrzny offshoring. Przykładowo w ramach Grupy Lotos, codzienna obsługa księgowa jest przerzucana z Gdańska do Jasła, aby obniżyć koszty pracy. Wcześniej tak postąpiła TP lokując call center w Ciechanowie i Lublinie, gdzie przeniesiono też centrum finansowo-księgowe.

W ocenie Michała Boniego, głównym hamulcem zrównoważonego rozwoju Polski jest słaba infrastruktura - zarówno drogowa, kolejowa, jak i teleinformatyczna. Tylko inwestycje w ten obszar mogą stać się dalszym kołem zamachowym gospodarki i poprawić spójność społeczną. Nie chodzi tylko o osoby nie korzystające z Internetu. Coraz częściej widać, że brak inwestycji w sieci energetyczne, czy brak mocy przerobowych polskich elektrowni grozi znacznie poważniejszymi skutkami niźli fakt niekorzystania przez Polaków ze stron WWW.

Na to wszystko nakłada się konieczność zmiany sposobu zarządzania państwem. Nie da się ukryć, że bez głębokich zmian sfera publiczna w Polsce stanie się jednym z głównych hamulców rozwoju gospodarki opartej na wiedzy. Jej XIX-wieczny charakter musi pilnie zostać zmieniony na metody zarządzania, zwane Nowymi Usługami Publicznymi (New Public Services), w których jest miejsce na usługi publiczne zarówno świadczone przez administrację, jak i zlecane przezeń organizacjom prywatnym oraz pozarządowym.

W danej sferze pojęcie interesu publicznego kształtuje się w dialogu między sektorami publicznym, prywatnym i pozarządowym, założywszy wspólne wartości, zwłaszcza że odbiorcą usług jest obywatel. Wobec tego usługodawca musi przestrzegać prawa, wspólnych wartości, norm politycznych, profesjonalnych standardów i interesu obywatela.

Wobec tego sprawne państwo objawi się orientacją strategiczną w rządzeniu, deregulacją, szacunkiem dla przedsiębiorczości i kreatywności. Oprze się także na demokracji, partycypacji, reprezentacji interesów, dialogu i kooperacji, tworzącym społeczeństwo obywatelskie. A pojutrze jak zwykle okaże się, że świat wygląda inaczej.

Społeczeństwo pracy

Według prasowych wypowiedzi prof. Stanisławy Golinowskiej, wiceprzewodniczącej Rady Fundacji CASE, koncepcja państwa opiekuńczego (welfare state) rozwinęła się na bazie powojennej prosperity, wprowadzając politykę społeczną do regularnych aktywności państwa. W jej ocenie - mimo że modele państwowej polityki społecznej są różne - w Europie mają pewien wspólny kanon wartości, co prowadzi do znacznie mniejszych nierówności niż w innych regionach świata. W zamian trzeba płacić wyższe podatki i składki (proces starzenia się społeczeństwa), co zaczyna ograniczać dynamikę wzrostu gospodarczego, który tworzy materialne podstawy podziału dochodów.

Toteż bardziej atrakcyjną polityką jawi się amerykańska odmiana polityki społecznej tzw. państwa pracy (workfare state), która jest obecnie promowana w Unii Europejskiej. Lepiej dać wędkę niźli ryby. "Nie tworzy się i nie zwiększa transferów pieniędzy, które «się należą», tylko wskazuje drogę do ich zdobycia oraz pomaga w wejściu na tę drogę" - tłumaczy prof. Stanisława Golinowska. Takie działanie obejmuje wspieranie przedsiębiorczości, co tworzy miejsca pracy, zwiększanie dostępu do kapitału i know how. Z drugiej strony pomaga się też osobie, która traci pracę, ale w tym, aby zdobyła następną. Jeśli ma trudności z mobilnością, otrzymuje wsparcie na przeprowadzkę, czy częściowe pokrycie kosztów dalszych dojazdów. Jeśli ma zbyt niskie lub inne (nie pasujące) kwalifikacje, uzyskuje pomoc na szkolenie.

Narzędzia aktywnej polityki rynku pracy łączy się z narzędziami pomocy społecznej oraz polityki zdrowotnej. Każdy instrument ukierunkowany jest na pracę - edukacja ma służyć poprawie kwalifikacji pracowników, wzrost inwestycji w zdrowie - utrzymaniu dobrej kondycji, dzięki czemu można dłużej pracować. "W sytuacji wysokiej dynamiki starzenia się społeczeństwa tylko dłuższa praca będzie mogła sprostać sfinansowaniu przyszłych systemów emerytalnych, a to umożliwi dobra kondycja zdrowotna pracowników" - konkluduje.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200