Informatyzacja dla wszystkich
- Piotr Waszczuk,
- 10.06.2008
MCSI wygrywa kolejne przetargi na dostawę sprzętu dla organizacji państwowych w kraju i za granicą. W 2007 r. jej przychody wyniosły 130 mln zł. Za rok mają być dwukrotnie wyższe.
MCSI wygrywa kolejne przetargi na dostawę sprzętu dla organizacji państwowych w kraju i za granicą. W 2007 r. jej przychody wyniosły 130 mln zł. Za rok mają być dwukrotnie wyższe.
Rok ubiegły to dla MCSI wzrost sprzedaży o ok. 30%. Większość, bo 80% tej sumy, pochodziła z działalności w zakresie sprzedaży sprzętu informatycznego w sektorze administracji publicznej i edukacji. Około 32 mln zł to przychody bezpośrednio powiązane z realizacją kontraktów z MEN. W zeszłym roku zysk netto spółki był niemal dwa razy większy niż w roku 2006. Wyniósł on odpowiednio 6,7 mln zł i 3,4 mln zł. W roku ubiegłym prawie dwukrotnie powiększył się również zespół MSCI. Obecnie w firmie pracuje 50 osób.
Władze firmy szacują, że przychody za 2008 r. przekroczą 300 mln zł. Oznaczałoby to wzrost nawet na poziomie 100%. Według zapewnień, nie są to szacunki nieuzasadnione. Wzrost miałby być m.in. efektem postępowań przetargowych, które miały zostać zakończone jeszcze w ubiegłym roku, ale przesunęły się na początek roku bieżącego. Prognozowany zysk netto ma wynieść nawet 20 mln zł.
O ekspansji zagranicznej, przejęciach i planach wejścia na GPW Grupy MCSI opowiada Konrad Wojterkowski, prezes zarządu firmy.
Jakie decyzje uważają Państwo za kluczowe w dotychczasowym rozwoju spółki?
Było kilka, które doprowadziły do dzisiejszego sukcesu firmy i dały podwaliny pod możliwości znalezienia się w przyszłości w ścisłej czołówce branży IT w Polsce. Pierwszą była zmiana profilu działalności. Kiedyś byliśmy dealerem, co wiązało się z dużą nieregularnością płatności. Niektórzy kontrahenci nie wywiązywali się z transakcji, więc nawet jeżeli dokonaliśmy sprzedaży, to istniały kontrakty, na których nie tylko nie zarobiliśmy, ale nawet straciliśmy całą zainwestowaną w dostawę kwotę. Drugą, typowo personalną decyzją było zatrudnienie Cezarego Kopyckiego. Kierowany przez niego zespół jest jednym z filarów sukcesu naszej firmy.
Następna kwestia to udział w przetargach publicznych na zachodzie Europy. Jesteśmy jedyną polską firmą, która startuje w postępowaniach przetargowych na dostawy sprzętu do instytucji administracji publicznej w krajach Unii Europejskiej. Dziś, zaledwie po dwóch latach od wyjścia z tą ofertą, mamy już pierwsze duże sukcesy. Zrealizowaliśmy kontrakt w Wiedniu i rozpoczęliśmy dostawy w Wlk. Brytanii. Uczestniczymy także w kilkunastu postępowaniach w innych krajach.
Zajęli się też Państwo tworzeniem oprogramowania...
wzrosły przychody MCSI w 2007 r., w tym roku ma być to - dzięki kontraktom zagra-nicznym - już blisko 100%.
Jako jedyna firma podjęliśmy ryzyko stworzenia oprogramowania na bazie roboczych wersji rozporządzenia. Zostało to docenione i okazało się na tyle ważne merytorycznie, że gdyby nie my - to może do dzisiaj nie powstałaby ostateczna jego wersja. Szkoda tylko, że ktoś w resorcie spraw wewnętrznych i administracji wykorzystał nasze prace bez naszej zgody i informacji o jej twórcach. W każdym razie dzięki temu, że CeBIP należy do Grupy MCSI, będziemy mieli kompleksową ofertę dla administracji publicznej. Spodziewamy się z tego tytułu wielomilionowych korzyści.
Jakie są długofalowe plany rozwoju spółki?
Zawsze wychodziłem z założenia, że większość osiągniętych zysków warto przeznaczyć na rozwój operacyjny. Jednym z ważnych elementów sukcesu jest dobre opłacanie ludzi, którzy pracują w MCSI. Z tego powodu w pierwszej kolejności beneficjentami sukcesu będą ci, którzy na niego pracują. Myślimy także o otwarciu oddziałów za granicami naszego kraju - będziemy otwierać przedstawicielstwa wszędzie tam, gdzie zaczniemy dobrze zarabiać. Ważny będzie dla nas również rozwój technologii, a więc i firm zależnych.
Planują Państwo tylko rozwój organiczny?
Planujemy także przejęcia, które pozwolą na zwiększenie kompetencji i zysków w naszej grupie. Chciałbym, aby w ciągu pięciu lat obroty firmy przekroczyły 1 mld zł. Z tego połowę stanowić powinna sprzedaż za granicą. Patrząc na dotychczasową dynamikę rozwoju, to realne założenie. Oczywiście coraz trudniej utrzymywać takie tempo wzrostu wraz z osiągnięciem pewnego poziomu rozwoju, ale dostarczamy sprzęt dopiero do dwóch krajów poza Polską, więc i możliwości są nieograniczone. Jeżeli wyjdziemy z założenia zdobycia "tylko" po 1% rynku w każdym kraju Europy Zachodniej, to mamy gdzie rosnąć.
Wprowadzenie spółki na GPW to ostatni element do pełnego sukcesu.