Dzieci zapobiegliwej mamy

Kiedy człowiek przestaje rozumieć język młodych, to wyraźny sygnał, że czas się zbierać z tego świata. Informatyka ma to do siebie, że ten moment przychodzi stosunkowo szybko. Uczucie obcości towarzyszy mi, kiedy spotykam się z bardzo młodymi adeptami informatyki. Są zupełnie inni niż typ osobowościowy, który znam i lubię nie mniej niż samą technologię. Czy czas zbierać się z tego świata?

Kiedy człowiek przestaje rozumieć język młodych, to wyraźny sygnał, że czas się zbierać z tego świata. Informatyka ma to do siebie, że ten moment przychodzi stosunkowo szybko. Uczucie obcości towarzyszy mi, kiedy spotykam się z bardzo młodymi adeptami informatyki. Są zupełnie inni niż typ osobowościowy, który znam i lubię nie mniej niż samą technologię. Czy czas zbierać się z tego świata?

Mój obraz informatyka jest, siłą rzeczy, ukształtowany przez moją generację, czyli osoby, które kończyły studia w latach 90. Wchodziły na rodzący się, dynamiczny rynek, na którym co najmniej tak samo jak przygotowanie kierunkowe liczyły się zdolność szybkiego uczenia się, skłonność do podejmowania ryzyka i szczera pasja.

Od tego czasu zaszły dwie zasadnicze zmiany: dorosło pokolenie urodzone w latach 80., zaś dzięki boomowi edukacyjnemu wykształcenie informatyczne stało się łatwo dostępne. Ich konsekwencją jest pojawienie się nowej, nieznanej wcześniej grupy w naszym zawodzie.

Mam wiadomość dla wszystkich informatyków. Moi drodzy, jeszcze tego nie widzicie, ale na rynek pracy powoli wchodzi pokolenie wychuchanych córuń i synusiów, którzy w ogóle nie mają emocjonalnego stosunku do informatyki, komputera i programowania. Dla nich "informatyk" jest po prostu zawodem obiecującym atrakcyjną karierę, prestiż i pieniądze. Jeśli my byliśmy dziećmi młodzieńczej pasji, to oni są dziećmi zapobiegliwej mamy, która w porę zadbała, by poszli do odpowiedniej szkoły średniej, zebrali dobre oceny i bezpiecznie wylądowali na kierunku, który oferuje stabilną i dostatnią przyszłość. Dobrze przygotowani merytorycznie, do bólu poukładani, zorientowani na sukces zawodowy, na pewno przydadzą się w działach informatyki.

Nie przesądzałbym, czy to lepiej, czy gorzej; na pewno będzie inaczej. Ludzie będą inni - a więc inaczej będzie się nimi zarządzać. Może się okazać, że za parę lat cały warsztat menedżera informatyki, pracowicie formowany przez ostatnie lata na typowych geekach, okaże się nieprzydatny. Do łask stopniowo wrócą zaś "tradycyjne metody zarządzania", przez lata kwestionowane, a wręcz wyśmiewane w publikacjach branżowych.

Moja pierwsza szefowa i - co tu dużo mówić - mentorka, profesor brytyjskiej uczelni, przeszła ostatnio na emeryturę motywując tę decyzję spostrzeżeniem, że nauczanie informatyki przestało być przygodą intelektualną i stało się po prostu rzemiosłem. To kolejny sygnał, że na studiach zmienił się typ osobowościowy.

Dzieci zapobiegliwej mamy nadchodzą, przygotujmy się!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200